W rok 2024 Unia Europejska jako instytucja, a zwłaszcza Parlament Europejski wejdą obciążone rozlicznymi skandalami. Największy z nich to tzw. afera katarska. Nazwa zupełnie niesprawiedliwa, bo raczej chodzi o aferę brukselską, ale czego się nie robi by zakłamać rzeczywistość. W tym akurat eurokraci są świetni, więc choć rok upłynął od ujawnienia łapówkarskiego skandalu i aresztowań, brukselskie towarzystwo ma się znakomicie, a europosłowie oskarżani o branie w łapę kurz otrzepali, ślinę otarli i działają jakby nic się nie stało. Mają rację - są wśród swoich, w towarzystwie takich samych łapowników jak oni, z tą tylko różnicą, że dali się z torbami pieniędzy złapać.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
To co napisałem mogłoby być tezą publicystyczną ale nie jest. Tak przynajmniej wynika z zeznań głównych podejrzanych - byłego europosła i szefa Komisji Praw Człowieka w PE, weterana socjalizmu Antonio Panzeriego i jego asystenta, a później i asystenta i kochanka wiceprzewodniczącej Parlamentu Evy Kaili - Francesca Giorgi. Jak zeznają w śledztwie, oprócz tych podejrzanych - aresztowanych, a później zwolnionych europosłów - wspomnianej Kaili, Marca Tarabelli i Andrei Cozzolino, w Parlamencie działa co najmniej szóstka innych w aferę zamieszanych.
Afera brukselska ma dziesiątki wątków, niektóre bardziej szczegółowo już przedstawiliśmy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Dla porządku, w największym skrócie przypomnimy o co w brukselskiej, zwanej katarską aferze chodzi.
Otóż takie państwa jak Katar, Maroko, Mauretania za łapówki wręczane europosłom kupowały przychylność nie tylko samego Parlamentu, ale całej Unii (np. sprawa ruchu bezwizowego między Katarem a Unią) i działanie brukselskich instytucji na swoją rzecz. Czasami mogła być to wroga unijna aktywność - wymierzona w konkretne państwa. I tak np. Katar płacił, by w Unii działano na szkodę Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Arabii Saudyjskiej, a Maroko mierzyło w Algierię.
Eurołapownicy mieli pobrać co najmniej 4 mln euro w kopertach, czy tam torbach. Na handel wystawili nawet Nagrodę Sacharowa - najwyższe wyróżnienie za działalność na rzecz praw człowieka, unijnego pokojowego Nobla.
Eurokraci z mafii, NGO i od Lenina
By załatwiać sprawy w Parlamencie, ale też w innych unijnych instytucjach musiała działać cała siatka, licząca znacznie więcej osób niż te, których nazwiska ujawniono. Z zeznań Panzeriego i Giorgiego wynika, że chodzi o co najmniej kilkanaście kolejnych osób - urzędników Unii i szóstkę europosłów. Bruksela i prowadzący śledztwo nie ujawniają nazwisk tych, których swymi zeznaniami obciążają Panzeri i Giorgi. Sam Panzeri nazywał tych współpracujących z nim urzędników i europosłów „żołnierzami” i „pożytecznymi idiotami”.
Pierwsze określenie może odnosić się do świadomych członków zorganizowanej grupy przestępczej. Panzeri to Włoch i być może stosował mafijną nomenklaturę. Druga kategoria, - ta z leninowskiego określenia durniów pomagających sowieckim komunistom, to idioci, którzy nieświadomie działali na rzecz łapówkarzy. Wedle zeznań Giorgiego, Panzeri miał zyskiwać przychylność unijnych idiotów dzięki protekcji, świadczeniu różnych przysług, ale też aranżowaniu romansów i seksualnych przygód.
Socjalista miał też budzić zaufanie jako szef i założyciel najbardziej wpływowej w Brukseli zajmującej się prawami człowieka organizacji pozarządowej- Fight Impunity. W jej radzie znaleźli się m.in. była szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini, były premier Francji Bernard Cazeneuve, były europejski komisarz ds. migracji Dimitris Avramopoulos i była włoska senator oraz minister spraw zagranicznych Emma Bonino.
Wiadomo, że NGO, niby praca charytatywna, czy na rzecz dobra powszechnego, to znakomity kostium do prowadzenia działalności przestępczej. Przykładem choćby grupy przestępcze zwane NGO trudniące się przemytem ludzi i handlem nimi pod pozorem troski o imigrantów, czy ekoterroryści i lobbyści przebrani za obrońców natury. Oczywiście owe ngo mają na stanie nie tylko świadomych kryminalistów, ale też swych pożytecznych idiotów.
Idioci i żołnierze mieli przyjmować od Panzeriego, jako głównego rozgrywającego, łapówki sięgające 250 tys. euro, czy np. warte 20 tys. zegarki i takie tam podarki.
I żołnierze i idioci nadal sobie spokojnie w unijnych instytucjach funkcjonują. Dlatego pisaliśmy, że wypuszczeni z aresztu europosłowie gdy wrócili do Parlamentu znaleźli się wśród swoich. W Brukseli wiadomo kim ci żołnierze i pożyteczni idioci są, ale nikt się nimi nie przejmuje, nikt nikogo nie zwalnia, nikt nie potępia. Nie ma nawet pewności czy poznamy te nazwiska przed czerwcowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego. Może więc idioci, czy łapówkarze znów w nich wystartują.
Ani Parlament Europejski ani Komisja nie komentują łapówkarskiej afery. Wszystko zbywa się gładkimi oświadczeniami, że póki toczy się śledztwo, to unijne instytucje wypowiadać się nie będą, ale korupcję stanowczo potępiają. Póki ono trwa, nie może być też mowy o bezpodstawnym, niepopartym dowodami oskarżaniu. To jednak dotyczyć mogłoby żołnierzy - świadomych uczestników łapówkarskiego procederu w Parlamencie Europejskim.
Nie potrzeba jednak śledztw i sądowych procesów, by zwolnić podatnych na manipulacje idiotów. Jednak jak się jest już członkiem kasty eurokratów, to najwyraźniej włos z głowy nie spadnie. Zwłaszcza, że może chodzić też o haki - kto co na kogo ma, o czym wie. Ponadto, skoro taki urzędnik, czy europoseł idiota świadczył usługi Panzeriemu, to może też innym. Inaczej mówiąc może nadawać się do ponownego użycia.
Śledztwa w Brukseli, a już zwłaszcza Unii, czy elit dotyczące, z reguły obierają jeden kierunek - pod dywan. Szerokim łukiem omijana jest np. belgijska socjalistka, europoseł i szefowa Komisji Praw Człowieka w PE Maria Arena. Nie szkodzi, że jej nazwisko wciąż w zeznaniach, podsłuchach, dokumentach się pojawia, a u jej syna znaleziono torby z 250 tys. euro. Nie szkodzi że Katar fundował jej wycieczki, podobnie jak Maroko jej i synkowi. Na jednej z nich była nawet z Panzerim. Arena ma się dobrze, a przykro pewnie je się zrobiło tylko wtedy, gdy okazało się, że jej syn prowadzi interesy z synem głównego śledczego - sędziego Michela Claise, więc ten musiał być odsunięty od sprawy.
Naiwnością jest więc chyba liczenie na to, że bez obalenia ustroju Unii, bez pogonienia tej skorumpowanej kasty i bandy coś się zmieni. Wystarczy jeszcze raz spojrzeć kto był w radzie Fight Impunity - ngo Panzeriego. A już głupotą jest zwracanie się do jakichś eurokratów ze skargami, że w Polsce to jakiś zamach na media jest, że prawa są łamane, demokracja zagrożona. Pisałem już o tym - to pozbawione godności, ale przede wszystkim głupie, bezsensowne. Nie chodzi się do złodzieja, by skarżyć się, że zostało się okradzionym.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Skarżenie się komisarz Jourovej? PiS nie wyciąga żadnych wniosków z błędów, jakie popełnił w relacjach z brukselską kastą
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/676965-afera-brukselska-unijni-zolnierze-i-pozyteczni-idioci