„Żebyśmy przestali być więźniami pisowskiej przeszłości i mogli zająć się lepszą przyszłością, partia Kaczyńskiego powinna w tych wyborach [samorządowych w 2024 r. - przyp. red.] dostać srogi łomot. Wtedy uwolnimy się od zombi PiS” - napisał w „Gazecie Wyborczej” Marek Beylin.
Redakcja z ul. Czerskiej w Warszawie nie ustaje w wysiłkach, które mają na celu przygwoździć Prawo i Sprawiedliwość po oddaniu Donaldowi Tuskowi władzy w Polsce. Posunęli się nawet do porównania polityków partii Jarosława Kaczyńskiego do… zombie.
W swoim felietonie, Marek Beylin dramatycznie utyskuje, że przez ten straszny PiS, który rzekomo nie może się pogodzić z upadkiem rządu Mateusza Morawieckiego, nie można w Polsce podjąć właściwej, merytorycznej debaty o sprawach zagranicznych, wojnie, pokoju, „katastrofie klimatycznej” czy prawach mniejszości seksualnych. Według niego, PiS epatuje opinię publiczną harmidrem informacyjnym, którego celem jest przykrycie porażki sformowania nowego rządu Mateusza Morawieckiego. Gdyby nie to, wszelkie tematy ważkie i trudne byłyby natychmiast podjęte i rozwiązane. Tak przynajmniej wydaje się twierdzić autor publikacji.
Rządzący demokraci muszą więc wielką część czasu i energii poświęcać na batalię odzyskiwania państwa od PiS. Czyli na ustawiczne dowodzenie, kto naprawdę wygrał wybory
— napisał Beylin w „Gazecie Wyborczej”.
Tę konstrukcję myślową równie dobrze można by odwrócić - jeśli trzeba dowodzić wyborczego zwycięstwa koalicji 15 października i to spędza jej politykom sen z powiek - to widać nie jest to aż tak triumfalna wiktoria, jak przekonują o tym politycy Platformy Obywatelskiej jej i akolici.
Pasywna większość parlamentarna?
Autor felietonu powołuje się z podziwem i aprobatą na słowa prof. Ewy Łętowskiej, która - pisząc najwyraźniej nowe artykuły ustawy zasadniczej - stwierdziła niedawno, że „Konstytucja ma prawo do samoobrony” i z tego prawa skorzystał właśnie Bartłomiej Sienkiewicz wzniecając swoje bezprawne działania w mediach publicznych.
Publicysta wyjaśnił jednak w typowym dla „Wyborczej” stylu, że dopóki nowa większość parlamentarna zmuszona jest do polemik z narracją PiS, dopóty ta oświecona większość - która mogłaby uczynić tyle konkretnych rzeczy - będzie wciąż żyła w trybie samoobrony, pozostając „więźniami przeszłości - już przegranego, lecz wciąż aktywnego państwa PiS”. Innymi słowy winą za naginanie prawa i działanie w specjalnym trybie konstytucji, jak można by skomentować słowa prof. Łętowskiej, obarczyć należy PiS. To oni wymuszają na koalicji Tuska tego rodzaju chwyty. Ładne tłumaczenie, prawda?
W myśl tej logiki, politycy Prawa i Sprawiedliwości liczyć by mieli na to, że gniew społeczny, spowodowany brakiem podjęcia zasadniczych reform oraz „samoobronnym zgiełkiem”, skieruje się przeciwko rządowi Donalda Tuska i partiom tworzącym nową większość parlamentarną.
Według Beylina, jedyną receptą na przełamanie takiego impasu politycznego, byłoby wykorzystanie chwilowego osłabienia PiS i pokonanie go w zbliżających się wyborach samorządowych.
Żebyśmy przestali być więźniami pisowskiej przeszłości i mogli zająć się lepszą przyszłością, partia Kaczyńskiego powinna w tych wyborach dostać srogi łomot. Wtedy uwolnimy się od zombi PiS
— stwierdził.
Wiele musiało się zmienić, aby wszystko zostało po staremu. „Polityka miłości” Donalda Tuska i jego sympatyków upudrowana narracją o pisowskim zombie i dobre chęci Platformy sabotowane przez kołtuński PiS.
CZYTAJ TEŻ:
pn/”Gazeta Wyborcza”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/676396-gw-dehumanizuje-przeciwnikow-srogi-lomot-i-zombi-pis