„Telewizja Polska została zdradzona. Wpuszczono jakichś dziwnych ludzi, m.in. pana Zemłę, do budynku. Nie wiadomo, na jakiej podstawie, bo pan Zemła, wchodząc na korytarz, pytany przez posłów, czy ma jakieś umocowanie, odpowiadał: ‘Mam’. ‘Jakie?’. ‘Nie pokażę, nie mam’. On nawet nie wydrukował sobie tej uchwały, zresztą absolutnie bezprawnej” - powiedział Wojciech Biedroń, dziennikarz wPolityce.pl, wPolsce.pl i „Sieci” w „Salonie Dziennikarskim” - wspólnej audycji publicystycznej Telewizji wPolsce.pl, portalu wPolityce.pl i Radia Warszawa.
Semka: Dlaczego prezydent nie skorzystał z prawa wygłoszenia orędzia?
Redaktor Michał Karnowski zapytał swoich rozmówców, czy osoby i instytucje, które miały bronić praworządności, KRRiT, RMN, prezydent, władze spółek medialnych w czasie ataku rządu Tuska na media publiczne stanęły na wysokości zadania.
Dwa rozczarowania. Pierwsze to prezydent, który nawet wówczas, gdy dowiaduje się, że rozpoczyna się operacja niszczenia mediów, prowadzi jakby nigdy nic Radę Bezpieczeństwa Narodowego. Jego przesłanie dla Donalda Tuska zostało zlekceważone odpowiedzią na Twitterze
— zwrócił uwagę Piotr Semka.
Nie rozumiem również, dlaczego prezydent nie skorzystał ze swojego uprawnienia do wygłoszenia orędzia telewizyjnego i wreszcie – nie przyjechał na Plac Powstańców, porozmawiać z dziennikarzami i zapytać ich, co się dzieje
— dodał.
Następnego dnia prezydent rozmawiał z Bogdanem Rymanowskim i tam było to stanowisko, ale to nie to samo. Myślę, że to rzuca się cieniem
— ocenił publicysta „Do Rzeczy”.
Drugie to prezes Matyszkowicz, którego obowiązkiem było zwrócenie się do pracowników, poinformowanie o sytuacji napadu na gabinet. Czy zresztą ktoś słyszał jakąś wypowiedź pana prezesa Matyszkowicza o tym, co zdarzyło się 20 grudnia?
— zastanawiał się.
Synteza TVP czy wówczas mediów ze służbą bezpieczeństwa, to była cecha czasów PRL-u. Wówczas na Pl. Powstańców, równolegle do etatów w telewizji ludzie mieli etaty w SB. Nieprzypadkowo triumfalnie wraca Sławomir Zieliński, który przepracował lata 80. jako funkcjonariusz aparatu komunistycznego
— podkreślił Piotr Semka.
Nykiel: Nie wyobrażam sobie, by pan prezydent forsował barierki przy Woronicza
Dla mnie zastanawiające jest oddanie bez walki Telewizji Publicznej. Cały czas nie mogę pozbyć się skojarzenia z czterema etapami rewolucji kulturowej, które podpisały służby rosyjskie na podbicie krajów zachodnich. Mam wrażenie, że u nas to właśnie przechodzi, bo po długim etapie demoralizacji i urabiania społeczeństwa jest etap destabilizacji budzący nieufność wobec władzy i takie sterowanie opinią publiczną, żeby ona wybrała kogoś, kto potem narzuci kajdany, których oni nigdy by się nie spodziewali
— oceniła redaktor naczelna portalu wPolityce.pl Marzena Nykiel.
Po tym kryzysie mamy etap normalizacji. I już dyktatura wchodzi, to, co się dzieje, już jest dyktaturą
— dodała.
To nie jest tak, że prezydent nie robi nic. Zwołał RBN, gdzie zapewne podjęte zostało wiele ważnych elementów dotyczących bezpieczeństwa. Bo pamiętajmy, że media to tylko jeden element, który przykrywa wiele innych. Po drugie: rozmówił się bezpośrednio z Tuskiem i Hołownią. Wysłał ponaglenia, wyraził swoją wolę również pisemnie. Czy powinno być już orędzie? W sytuacji, gdy nie ma nawet gdzie go wyemitować…
— zwróciła uwagę Nykiel.
Widać, że jest jakaś etapowość i jednak powaga głowy państwa musi być zachowana. Nie wyobrażam sobie, aby pan prezydent forsował barierki na Woronicza, bo na pewno nie zostałby tam wpuszczony, a ponadto zostałby wydany na pośmiewisko dla strony przeciwnej
— wskazała redaktor naczelna wPolityce.pl.
Pyza: To chyba już ten moment, gdy potrzeba większego zaangażowania prezydenta
Mateusz Matyszkowicz dowiódł w ostatnich kilkudziesięciu godzinach, że całkowicie nie dźwiga swojej roli. Powinien popatrzeć na ul. Bracką w Warszawie, gdzie na VI piętrze znajduje się gabinet prezesa Polskiej Agencji Prasowej, z którego Wojciech Surmacz nie wyszedł, gdy przysłał mu tam Sienkiewicz jakiegoś neo-prezesa, pseudo-prezesa. Kolejnego dnia pojawili się jacyś ludzie z bronią. Też nie pękł Wojtek Surmacz. To jest wzór dla Matyszkowicza. Mi też zabrakło jego głosu
— ocenił Marek Pyza, dziennikarz tygodnika „Sieci”.
A co do postawy pana prezydenta – oczywiście, że nie milczy, nie jest bezczynny i rozumiem, że jest tu pewna etapowość, ale chyba to jest już ten etap, gdy potrzebne jest większe zaangażowanie. Nie ma co się oglądać na to, że nie ma do kogo zadzwonić np. w TVP i powiedzieć: „wyemitujcie to orędzie” – oni mogą go nie wyemitować. Ale jest przecież Internet, jest parę innych stacji, stolice innych państw, do których być może warto zadzwonić i poszukać jakiegoś wsparcia, sojuszu
— podkreślił.
Biedroń: TVP została zdradzona
Telewizja Polska została zdradzona. Wpuszczono jakichś dziwnych ludzi, m.in. pana Zemłę, do budynku. Nie wiadomo, na jakiej podstawie, bo pan Zemła, wchodząc na korytarz, pytany przez posłów, czy ma jakieś umocowanie, odpowiadał: „Mam”. „Jakie?”. „Nie pokażę, nie mam”. On nawet nie wydrukował sobie tej uchwały, zresztą absolutnie bezprawnej
— zauważył Wojciech Biedroń, dziennikarz wPolityce.pl, wPolsce.pl i „Sieci”.
Wtedy się dzwoni po policję i mamy test pana Kierwińskiego i jego służb mundurowych. Matyszkowicz nadal jest prezesem, nic się nie zmieniło. W KRS-ie jest wpis, nie wpuszczacie mnie – dobra, wchodzę z tym dokumentem, tu jest wyciąg z KRS-u i dzwonimy po policję
— podkreślił.
CZYTAJ TAKŻE: „Salon Dziennikarski” w Telewizji wPolsce.pl! Dyskutowano o ataku na TVP. „Teraz będzie dozwolone dosłownie wszystko”
aja/wPolsce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/675715-biedron-telewizja-polska-zostala-zdradzona