Nie znajduję powodu, by tyle lat po katastrofie smoleńskiej ktokolwiek miał ukrywać dokumenty – powiedział we wtorek premier Donald Tusk. Jeśli rzeczywiście jest tak, że są jakieś tajne dokumenty, które Antoni Macierewicz chce chronić, to samo w sobie jest wyjątkowym skandalem - zaznaczył.
Szef rządu był pytany we wtorek na konferencji prasowej o wypowiedź byłego szefa podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza, który stwierdził wcześniej tego dnia, że ściśle tajne, tajne i zastrzeżone materiały podkomisji smoleńskiej są w sejfach, do których ma klucze. Polityk PiS powiedział, że może je przekazać jedynie Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.
To jest trochę upokarzające, wymaganie, żeby komentować słowa kogoś takiego jak Antoni Macierewicz, po latach tego, co wyprawiał, także z emocjami wszystkich rodzin ofiar
— powiedział premier na konferencji prasowej.
Jeśli rzeczywiście jest tak, że są jakieś tajne dokumenty, które on chce chronić, to samo w sobie jest wyjątkowym skandalem
— podkreślił.
Tusk zaznaczył, że „nie znajduję powodu, dla którego tyle lat po katastrofie ktokolwiek, nawet tak dziwna i dwuznaczna postać jak pan Macierewicz, miał zamiar ukrywać jakieś dokumenty związane z katastrofą”.
Pomijając cały kontekst sytuacji. To jest oburzające. Nie chce mi się nawet o tym rozmawiać, powiem szczerze. Mogę tylko zapewnić, że (…) wyciągniemy wszystkie konsekwencje
— powiedział premier.
Mogę też zapewnić, że decyzja, które podejmiemy, także wobec pana Macierewicza, będą egzekwowane, czy się to komuś podoba, czy nie
– dodał.
Decyzją szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza z 15 grudnia podkomisja ds. ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej uległa likwidacji, a jej członkowie odwołani. Członkowie podkomisji zostali zobligowani do rozliczenia się do 18 grudnia z wszelkiej dokumentacji, nieruchomości oraz sprzętów używanych do prac podkomisji.
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęli wszyscy pasażerowie i członkowie załogi - 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Polska delegacja zmierzała na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
Podkomisja ds. ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej została powołana na mocy rozporządzenia z 4 lutego 2016 r. podpisanego przez ówczesnego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. Jej pierwsze posiedzenie odbyło się 7 marca 2016 r.
W kwietniu 2022 r. Macierewicz przedstawił raport z jej prac, który kwestionował ustalenia komisji Millera.
Przyczyną katastrofy 10 kwietnia nad Smoleńskiem był akt bezprawnej ingerencji strony rosyjskiej na statek powietrzny Tu-154M z delegacją prezydenta RP; głównym i bezspornym dowodem tej ingerencji był wybuch w lewym skrzydle na 100 m przed minięciem przez samolot brzozy na działce doktora Bodina nad terenem, gdzie nie było ani wysokich drzew, ani innych przeszkód mogących zagrozić samolotowi
— powiedział, prezentując raport, Macierewicz.
W kwietniu tego roku podkomisja smoleńska złożyła w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz morderstwa pozostałych 95 osób podróżujących Tu-154 10 kwietnia 2010 r.
W latach 2010-2011 przyczyny katastrofy smoleńskiej badała Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego pod przewodnictwem ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera. W przedstawionym w lipcu 2011 r. raporcie komisja ustaliła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, czego konsekwencją było zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji Tu-154M. Według Komisji, ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.
Śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej od 10 kwietnia 2010 r. prowadzi prokuratura. Najpierw była to Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Po reformie prokuratury przez rząd PiS śledztwo od zlikwidowanej wtedy prokuratury wojskowej przejęła Prokuratura Krajowa. Od marca 2016 r. sprawą zajął się Zespół Śledczy nr I Prokuratury Krajowej. W lipcu tego roku PK poinformowała o włączeniu do śledztwa zawiadomienia podkomisji smoleńskiej.
Słowa szef MON
Urzędnicy państwowi, tacy jak członkowie komisji, nie są właścicielami materiałów; właścicielem jest państwo polskie - powiedział we wtorek wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz odnosząc się do słów byłego szefa podkomisji smoleńskiej A. Macierewicza.
We wtorek w Studiu PAP b. przewodniczący podkomisji smoleńskiej Antoni Macierewicz powiedział:
Ściśle tajne, tajne i zastrzeżone materiały podkomisji smoleńskiej są w sejfach, do których mam klucze. Mogę je przekazać jedynie Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.
Wicepremier pytany o to, czy jest zaniepokojony słowami Macierewicza, odpowiedział, że rozliczenie się ze wszystkich materiałów, dokumentów, raportów czy analiz powinno być naturalne.
Urzędnicy państwowi, tacy jak członkowie podkomisji, nie są właścicielami jakichś materiałów. Właścicielem jest państwo polskie. Jeżeli komisja przestała działać, to wszystkie dokumenty, ekspertyzy zamawiane na jej potrzeby powinny zostać przekazane. Jeśli jakieś działania zostały podjęte nielegalnie to wszystko to będziemy wyjaśniać
— podkreślił.
Dopytywany o to, czy Macierewicz rozliczył się ze wszystkich dokumentów, Kosiniak-Kamysz odparł, że w ciągu ośmiu lat mogło dochodzić do najróżniejszych sytuacji. Zaznaczył również, że wyjaśnieniem m.in. tej kwestii będzie zajmował się specjalnie powołany w tym celu zespół nadzorowany przez wiceszefa MON Cezarego Tomczyka.
To wymaga spokojnej i poważnej analizy z ekspertami z dziedzin prawa i bezpieczeństwa lotniczego
— powiedział.
Szef MON zapowiedział, że zespół zostanie zaprezentowany jeszcze w tym tygodniu lub zaraz po świętach.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/675141-tusk-i-kosiniak-kamysz-atakuja-macierewicza-ws-dokumentow