Ileż spokoju, troski o rozwój państwa, bezpieczeństwo i suwerenność w tym exspose Donalda Tuska. Ileż frazesów o silnej dyplomacji i mocnej pozycji na arenie międzynarodowej. Ileż westchnień o wolności i praworządności. Aż chciałoby się uwierzyć, że władzę przejmują ludzie, którzy właściwie rozumieją interes narodowy. Tyle, że to wszystko gra. Z misternie utkanej przez PR-owców nowej postawy lidera PO, co rusz przebija upiorny rewanżysta, mający jasny cel i ściśle określone zadania. I nawet nie ukrywa, że zdobył władzę dzięki „ulicy i zagranicy”, którym będzie spłacać dług wdzięczności. A nadanie ulicznym bojówkarzom rangi bohaterów „Solidarności” jest działaniem wysoce niebezpiecznym.
Donald Tusk czekał na ten moment 8 lat. Pewnie jego wyborcy także. Tym uważniej należy wsłuchiwać się w pierwsze, kluczowe dla każdego premiera wystąpienie. Celem expose zwykle jest nakreślenie wizji państwa, przedstawienie programu, idei jakie stanowią podwaliny działań koncepcyjnych. Co wybrzmiało u Tuska? Wdzięczność ulicy za antyrządowe manifestacje i zagranicy, z którą nikt nie żyje w tak dobrych stosunkach, jak on.
Dokładnie tego dnia miał miejsce pierwszy marsz Komitetu Obrony Demokracji. Chciałbym podziękować tym wszystkim, którzy zarówno w KOD, jak i w innych ruchach społecznych, organizacjach licznych, czasami kilkuosobowych, dawali świadectwo odwagi i autentycznej, absolutnie bezinteresownej miłości do ojczyzny, poszanowania dla państwa i prawa”
– powiedział Tusk w expose. Czyżby tym poszanowaniem prawa była dla niego okupacja Sejmu w 2016 roku, próba puczu, chęć siłowego przejęcia władzy?
CZYTAJ WIĘCEJ: Rok temu doszło do próby „puczu” w Polsce. Zapoczątkowało ją prowokacyjne wystąpienie posła Szczerby w Sejmie
Komitet Obrony Demokracji był jednym z pierwszych organizatorów ulicznych rozrób, ale nie jedyną. Gdy jego formuła się wyczerpała, głównie z uwagi skompromitowanego przez własną zachłanność Mateusza Kijowskiego, pojawiły się kolejne, m.in. Obywatele RP. Inspiracja i cel zawsze były jednak spójne. Te same twarze na protestach, te same hasła, ta sama nienawiść do Zjednoczonej Prawicy i chęć „pogonienia pisiorów”. Z roku na rok było coraz brutalniej, aż w końcu Strajk Kobiet na czele z Martą Lempart wszedł w siłowe zwarcie i z fizycznym atakiem na kościoły.
Już na samym początku pojawiali się mentorzy, wskazujący skuteczne metody prowadzenia protestów. Tak oto objawił się Bartosz Kramek z Fundacji Otwarty Dialog, który przedstawił precyzyjny plan destabilizacji kraju pod hasłem: „Niech państwo stanie: wyłączmy rząd!”. Zalecał narastające protesty; bunt sędziów; strajk generalny; niepłacenie podatków; pikiety przed siedzibami rządu, partii i pod domami polityków PiS; ciągłe prowokowanie Jarosława Kaczyńskiego, które ma doprowadzić do rozstroju emocjonalnego i rozpadu PiS na frakcje.
CZYTAJ WIĘCEJ: UJAWNIAMY. 16 kroków, które mają sparaliżować Polskę i odsunąć PiS. Inżynierowie zbiorowej histerii mają chytry plan: „Wyłączmy rząd!”
Dziś już wiemy, kim jest Bartosz Kramek i czym zajmowała się jego fundacja. Ale to przecież tylko jeden z bardzo wielu podmiotów, zaangażowanych w budowanie „społeczeństwa obywatelskiego”. Pieniądze płynęły szerokim strumieniem, także z Niemiec. Organizowano konferencje, objazdy, pikiety, manifestacje, szkolenia i szeroką siatkę kanałów komunikacji. Niemiecka Fundacja Konrada Adenauera należąca do partii CDU przez kolejne lata sponsorowała Campus Polska Przyszłości. Tylko w ubiegłym roku ponad 2 miliony euro trafiło z Funduszu Aktywni Obywatele Fundacji „Batorego” do organizacji i stowarzyszeń, z których część prowadzi jawną działalność polityczną. Wśród największych beneficjantów konkursu znalazło się skrajnie upolitycznione stowarzyszenie sędziów „Iustitia”, a także Komitet Obrony Demokracji, Akcja Demokracja, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, czy kontrowersyjne stowarzyszenie „Miłość nie wyklucza”. Takie działania można by mnożyć.
CZYTAJ WIĘCEJ: TYLKO U NAS. Ogromne pieniądze dla KOD i „kasty” sędziowskiej. Tak Fundacja „Batorego” wspiera antyrządowe organizacje
Lata pracy, formacji, indoktrynacji i finansowania zrobiły swoje. Wsparcie zagranicy odbywało się na wielu poziomach. Także z użyciem wszelkich instrumentów prawnych i instytucji. Jednocześnie opozycja budowała własne media, wspierała organizacje pozarządowe, stowarzyszenia i fundacje skupiające najrozmaitsze środowiska, także prawnicze. Zauważmy na marginesie, że dotychczasowa opozycja przygotowała tzw. pięciopak praworządnościowy, mający „pomóc szybko naprawić wymiar sprawiedliwości”. Zgodnie z zapowiedziami, gotowe są projekty ustaw „naprawy” TK, KRS, SN, sądów powszechnych i prokuratury. Przygotowali je już przed wyborami sędziowie SN, sędziowie ze stowarzyszenia sędziów Iustitia, prokuratorzy z Lex Super Omnia i eksperci pod auspicjami Fundacji Batorego. Nie brakuje też regularnych doniesień o zapaści polskiej praworządności, pisanych w zagranicznej prasie przez polskich publicystów i ekspertów. Zaledwie kilka dni temu Martin Mycielski, wiceprezes Fundacji Otwarty Dialog wraz z prof. Sadurskim ubolewali w europejskim portalu EUobserver nad „dziesiątkami, jeśli nie setkami ofiar prześladowań PiS”, przekonując że „będzie trudno przywrócić państwo prawa”. To także tylko jeden z licznych przykładów.
I choć „obywatelskie protesty” były skoordynowane i jednoznacznie inspirowane, Donald Tusk uparcie wmawia ludziom, także podczas sejmowego expose, że to spontaniczne działania oddolne:
„Myślę, że 15 października przejdzie do historii jako dzień, nie pierwszy raz, pokojowego buntu, buntu na rzecz wolności i demokracji, trochę podobnie jak 31 sierpnia 1980 r. czy 4 czerwca, kiedy odzyskiwaliśmy niepodległość, wolność po zwycięstwie Solidarności”.
To zaklinanie rzeczywistości jest u niego tak silne, że oparł najważniejsze polityczne wystąpienie na manifeście pogrążonego w depresji samobójcy, przekuwając akt cudzej bezsilności w polityczne bohaterstwo. Trudno o większą podłość. Ale jest w tym konkretny zamysł. Z jednej strony to wyrażenie wdzięczności opozycyjnym bojówkom, które przez 8 lat zakłócały porządek publiczny, wywoływały wrażenie obywatelskiego buntu, mającego mobilizować elektorat, budzić nienawiść do PiS i kreować obraz powszechnej niechęci Polaków do prawicowego rządu, który można by pokazywać na świecie i używać do atakowania Polski za naruszanie praworządności. Z drugiej strony, to wywołanie mgły informacyjnej – dowartościowanie wszystkich wyborców „Uśmiechniętej Polski”, przekonanie jej do tego, że nareszcie żyją w demokratycznym kraju, mają bezpośredni wpływ na kształtowanie państwa i uśpienie tym jej czujności wobec realnych działań politycznych. Jest w tym także element wysoce niebezpieczny - nadanie bojówkarzom rangi bohaterów „Solidarności”, otwiera drogę do anarchii i głębokiej demoralizacji.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/674292-tusk-juz-dziekuje-ulicy-i-zagranicy-za-odzyskanie-wladzy