Nie ma co się przejmować, że nowe ministerstwo rządu Donalda Tuska - a według nieoficjalnych informacji ma powstać resort równości - będzie Orwellowskim urzędem w stylu „ministerstwa prawdy”. W obecnym sejmie nie ma większości, która by poparła związki partnerskie osób tej samej płci czy genderowe szaleństwa w szkołach (PSL się na to nie zgodzi ze względu na konserwatywny elektorat). Za to będzie dużo szumnych deklaracji, zapowiedzi i - jak to młodzieżowo ujął ostatnio Szymon Hołownia - inb (czyli burz w szklance wody).
W czasach rządów SLD-owskiej lewicy istniało już stanowisko Pełnomocnika Rządu ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn, które zajmowała Izabela Jaruga-Nowacka. Była ona zwolenniczką przywilejów dla związków homoseksualnych ale jedyne co spektakularnego odbyło się w czasie jej urzędowania to akcja billboardowa „Niech nas zobaczą” - a i to nie było jej autorstwa. Kampania polegała na publikacji wizerunków par homoseksualnych trzymających się za ręce - oto szczyt odgórnej tęczowej ofensywy w Polsce.
W poprzedniej kadencji także próbowano ze strony władzy ustawodawczej podjąć jakieś kroki oficjalne. W listopadzie 2019 roku powstał Parlamentarny Zespół ds. Równouprawnienia Społeczności LGBT+, do którego należała m.in. Katarzyna Kotula (według plotek to ona ma stanąć na czele nowego ministerstwa). Tamtejszy zespół w ciągu czterech lat spotkał się dwanaście razy i rozmawiał o tym jak bardzo jest źle w Polsce. Goszczono aktywistów tęczowych środowisk, ale też - w czerwcu 2022 roku - spotkano się z Komisarz Komisji Europejskiej ds. Równości - Heleną Dalii, która mówiła o autonomii ciała kobiet i o statystykach związanych z ich wykształceniem i zarobkami. Po jej lewej stronie siedział znany specjalista od spraw kobiet - Krzysztof Śmiszek, obecna była również wspomniana posłanka Kotula. Na niedawnym spotkaniu Zespołu z przedstawicielami Bundestasgu wywieszono w sali im. Tadeusza Mazowieckiego tęczową flagę - oto triumfy rzeczników LGBT w polskim parlamencie.,
W tej kadencji Sejmu powołano już podobny zespół ds. równouprawnienia społeczności LGBT. W tym gremium zasiadają m.in. Barbara Nowacka, Katarzyna Kotula, Krzysztof Śmiszek, Anna Żukowska, Franciszek Sterczewski i nowa, wytatuowana gwiazda Koalicji Obywatelskiej - Marcin Józefaciuk. Słowem: do starych nierobów dołączyli nowi dyletanci - pogadają, pozaperzają się i się rozejdą.
Z realnych zagrożeń kulturowych, które lewe skrzydło koalicji Tuska może wywołać to dalsze forsowanie konwencji stambulskiej, która pod pozorem troski o kobiety przemyca genderowe pojęcia i zapisy prawne, ale obóz konserwatywny ma spory zasób narzędzi do powstrzymania zmian w tym zakresie. Z pewnością więcej (finansowo) zyskają różne organizacje LGBT, może Marta Lempart poprowadzi kilka nadętych konferencji, ale z dyskusji młodych działaczy lewicy będzie się zewsząd dobywać poczucie zawodu i goryczy.
Koalicji Tuska, która już zaczęła forsować swoje fatalne ustawy w Sejmie, nie można na razie podejrzewać o profesjonalizm. Szumne zapowiedzi antypisowskich igrzysk przeplecione z marnymi dowcipami Szymona Hołowni nie zwiastują rzetelnej i konkretnej pracy dla kraju, ani spełniania obietnic wyborczych. Na Campusie Polska Donald Tusk zapewniał młodych słuchaczy, że kwestia związków partnerskich będzie jedną z pierwszych jaką się zajmie po przejęciu władzy. Aż dziw, że ktokolwiek tam uwierzył bijąc brawo liderowi PO.
W zakresie wojny kulturowej zagrożeniem pozostaje przede wszystkim zachodni walec propagandy i zmiany cywilizacyjne w młodym pokoleniu, a nie politycy-szulerzy, którzy myślą że jak pożonglują tęczowymi piłeczkami to świat stanie się lepszy.
ZOBACZ TAKŻE
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/673560-ministerstwo-krzykliwej-rownosci-czyli-bedzie-inba