Trwają prace nad zmianą koncepcji funkcjonowania Unii Europejskiej. W Komisji Konstytucyjnej Parlamentu Europejskiego przegłosowano już Raport, który na 120 stronach określa przyszłe kierunki, w których podążać ma Wspólnota. Teraz przeszło to przez Parlament Europejski i najprawdopodobniej procedura wprowadzania totalnych zmian skończy się ratyfikacją w parlamentach krajowych.
Ma powstać coś w rodzaju superpaństwa z siedzibą w Brukseli. Kraje do tej pory narodowe stracą swoją podmiotowość na rzecz UE. Zostanie ograniczone prawo veta, polityka zagraniczna poszczególnych państw zostanie sprowadzona do minimum podobnie, jak polityka obronna. Kompetencje gospodarcze też mają zostać w dużym stopniu przekazane Brukseli. Panuje powszechna opinia, że motorem tych zmian są Niemcy. Można sobie zadać pytanie skąd te pomysły się wzięły, czyli jaka jest ich geneza. Odpowiedź jest ciekawa i wiele wyjaśnia.
W Europie od dawna ścierają się ze sobą dwie koncepcje. Pierwsza lansowana przez Wielkich, czyli Europa scentralizowana i zarządzana z Brukseli w tle z Niemcami jako państwem wiodącym i Francją oraz druga, za którą optuje m.in. polski rząd – Europa Ojczyzn z naciskiem na wzrost podmiotowości parlamentów państw członkowskich. Można by zaryzykować twierdzenie, że idee te konfrontowały się już lata temu, zanim jeszcze powstała Wspólnota Węgla i Stali.
Kryje się za nimi bowiem kompletnie inna koncepcja filozoficzna patrzenia na kierunek dokąd zmierza zjednoczony kontynent. Myśl, w której europejską dominantą są Niemcy,a po nich Francja natomiast rola i podmiotowość pozostałych elementów europejskiej układanki jest stopniowo redukowana na korzyść supertworu z centralnie sterowaną polityką zagraniczną, prawodawstwem, scaloną gospodarka, a w końcu nawet armią.
Do takiego celu chcą dążyć jedni, drudzy zaś widzą inny kierunek, skupiony na przesunięciu akcentu zwiększenia głosu państw narodowych. Ci ostatni (prym wiodą tu politycy węgierscy i polscy), łączą swoją myśl z powrotem do chrześcijańskich korzeni zjednoczonej Europy często powołując się na idee ojców założycieli: Roberta Schumana z Lotaryngii, Konrada Adenauera z Nadrenii i Alcide de Gasperiego z Trydentu. To oni w latach pięćdziesiątych dali impuls do integracji państw na Kontynencie.
Elity III Rzeszy
Krótkie przypomnienie obu tych idei powinno rzucić trochę światła na dzisiejszą postawę czołowych niemieckich polityków, albowiem koncepcje te wywodziły się właśnie stamtąd i opracowywano je w latach II Wojny Światowej. Powstały w gronach przedstawicieli elit III Rzeszy, którzy na początku lat czterdziestych ubiegłego wieku dostrzegali nieuchronną klęskę hitlerowskich Niemiec i już wtedy zaczęli poszukiwać sposobu na ułożenie nowego europejskiego ładu po wojnie.
Do pierwszej grupy należeli m.in. feldmarszałek Erwin von Witzleben, gen. Ludwig Beck (kandydat na prezydenta po zamachu na Hitlera 20 lipca 1944 r), płk Claus Schenk von Stauffenberg (zamachowiec) i w końcu Carl Friedrich Goerdeler były nadburmistrz Lipska, który miał zastąpić na stanowisku kanclerza Rzeszy Hitlera i jednocześnie przywódca polityczny spisku. To właśnie on był głównym autorem koncepcji według, której nowy podział świata powinien być zgodnym z celami niemieckimi, ale osiągnięty środkami pokojowymi, a przede wszystkim ekonomicznymi.
Federacja państw europejskich pod prymatem niemieckim
— pisał niedoszły szef gabinetu w jednym z dokumentów programowych „rządu pohitlerowskiego” - stanie się za 10-15 lat faktem.”. Goerdeler opracował też w pierwszej połowie 1943 roku plan pokoju. Przewidywał, że „narody Europy połączą się w wiecznej lidze pokoju w wolności i niepodległości, a ani Niemcy, ani żadna inna potęga nie będą dążyć do supremacji”. Jednak równocześnie zapowiadał, że „zabezpieczenie (przed Rosją) mogą dać tylko Anglia lub Niemcy” i postulował „urzeczywistnienie naturalnej wspólnoty interesów pomiędzy Anglią i Niemcami”, czyli przewidywał już gremium kierownicze dla nowej konstrukcji.
Zapowiadał, że „wewnętrzne granice w Europie będą odgrywać coraz mniejszą rolę w ramach federacji europejskiej, do której musimy dążyć”. „Sytuacja wymaga zjednoczenia Europejczyków w europejskiej federacji (…). Zalecamy procedurę krok po kroku. Europejska rada gospodarcza, usunięcie granic celnych, wspólne organizacje polityczne, europejskie Ministerstwo Gospodarki, europejskie siły zbrojne, europejskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych”. A także policja. Kluczem projektu było utworzenie ligi państw europejskich - „gospodarczej przestrzeni Europy”, w której Niemcy sprawowałyby „kierownictwo bloku europejskiego” i odgrywały w nim podobną rolę „jak Prusy w Niemczech”.
Właśnie wtedy - jesienią 1942 roku, znalazł się po raz pierwszy w użyciu termin „Europejska Wspolnota Gospodarcza”. „Współpraca wymaga – pisał Goerdeler - ,żeby na początek każdy naród uporządkował swoje finanse (…) sprawy fiskalne stanowią pierwszy wymóg stabilności waluty (…) potrzebny jest bank światowy”. Czyste preludium zagrane lata przed powstaniem strefy euro. Do września 1944 roku odbyło się siedem posiedzeń tak zwanego „Koła Europejskiego”, na których przedstawiciele banków i monopoli niemieckich opracowywali plany utrzymania i umocnienia swych pozycji w powojennej Europie, gdzie Niemcy miały grać pierwsze skrzypce.
„Nowy porządek”
Ze spiskującymi generałami i politykami współpracowała inna grupa ludzi, wywodząca się ze środowiska niemieckiej arystokracji. Gestapo nazwało ją „Kręgiem z Krzyżowej” (Kreisauer Kreis – od majątku małżeństwa von Moltke, w którym się spotykali) i ta nazwa pozostała do dziś. Głównymi postaciami Kręgu byli Helmut James von Moltke, wnuk brata pruskiego marszałka polowego, oraz Peter Yorck von Wartenburg, potomek starej pruskiej rodziny szlacheckiej. Krąg z Krzyżowej składał się z około 20 aktywistów i tyluż sympatyków, skupiając osoby rożnych wyznań: socjaldemokratów, jezuitów, katolików oraz protestantów.
Łączył ich negatywny stosunek do narodowego socjalizmu oraz chęć stworzenia w Niemczech „Nowego Porządku” po zakończeniu drugiej wojny światowej i upadku dyktatury Hitlera. Ich zdaniem demokracja wymagała aktywnego udziału i poczucia odpowiedzialności obywateli. Już w 1938 Moltke sformułował swoje rozumienie demokracji w artykule „Małe wspólnoty”: „Tylko ci, którzy poczuwają się do odpowiedzialności za małe wspólnoty, do których należą, mogą czuć się odpowiedzialni za większe wspólnoty lub za swój kraj”. Krzyżowianie wychodzili z chrześcijańskich założeń ideowych. Nie podzielali w przeciwieństwie do grupy Goerdelera pragnienia supremacji Niemiec na kontynencie. Zamiast tego patrzyli w przyszłość, w której „narodowa suwerenność (…) ustąpi pola Europie federacyjnej wzorowanej częściowo na Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej”.
Rząd niemieckiej Rzeszy widzi w chrześcijaństwie podstawę etycznego i religijnego odrodzenia naszego narodu, przezwyciężenia nienawiści i kłamstw, stworzenia na nowo europejskiej wspólnoty narodów
— napisali w dokumencie z 9 sierpnia 1943 r. „Zasady nowego ładu w Niemczech”.
Dla członków Kręgu państwo narodowe nie wyznaczało granic możliwości działania
— pisze dziś przewodniczący Komitetu Centralnego Niemieckich Katolików i deputowany do bawarskiego Landtagu prof. Hans Maier.
Od dawna myśleli w kategoriach ponadnarodowych i kierowali się prawami człowieka. Miało to wpływ na ich wizje powojennego porządku w Europie. Zwłaszcza Moltke chciał Europy federacyjnej, subsydiarnej, zorganizowanej oddolnie i zdecentralizowanej”, choć był przekonany o tym, że II wojna światowa wyznaczyła kres epoki klasycznego państwa narodowego.
Ducha koncepcji „Kręgu z Krzyżowej” przejęli trzej wspomniani na wstępie „ojcowie założyciele” inicjując proces, który od 1951 roku doprowadził do powstania Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, potem do Europejskiej Wspólnoty Energii Atomowej (EURATOM), Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, a następnie Unii Europejskiej. Dziś jednak obserwujemy tendencję w kierownictwie Unii pod niemieckim przywództwem do zbliżania się w kierunku idei Carla Gordelera i ustaleń „Koła Europejskiego” z lat czterdziestych. Jednak powstaje zasadnicze pytanie. Czy wspólnota ją zaakceptuje, a skoro tak, to czym się to skończy w obliczy nowych zagrożeń, przed którymi stanęła Europa?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/672440-ojcem-obecnych-zmian-w-ue-jest-carl-friedrich-goerdeler