Spóźnione i niepoparte odpowiednimi analizami i nieskuteczne dla polskiego rynku rolnego były działania ministra rolnictwa związane ze zwiększonym przez wybuch wojny importem z Ukrainy zbóż i rzepaku - wynika z raportu NIK przedstawionego podczas konferencji prasowej. Do sprawy odniósł się minister rolnictwa Robert Telus, który podkreślił, że w protokole NIK jest wiele nieprawd, albo nieprawdziwych sugestii. W ocenie byłego ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego,nieprawidłowości związane z importem ukraińskiego zboża do Polski powinna zbadać prokuratura.
Kontrola NIK ws. zboża z Ukrainy
Jak powiedział w czasie konferencji prasowej prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś, w okresie od marca 2022 r. do marca 2023 r. z Ukrainy wjechało do Polski ponad 4 mln ton ziarna, przy czym 3,4 mln ton zostało w naszym kraju. Import stanowił ok. 10 proc. zbiorów krajowych tych roślin. Pomimo stosunkowo wysokich cen zbóż i rzepaku w pierwszej połowie 2022 r., już od marca cena pszenicy konsumpcyjnej zaczęła spadać. NIK, dostrzegając protesty polskich rolników, przeprowadziła kontrolę doraźną, której celem było m.in. ustalenie z jakich powodów doszło do zakłócenia rynku zbóż.
Chodziło o gigantyczny wzrost importu pszenicy z Ukrainy do Polski, który wzrósł o blisko 17 tysięcy procent r/r, (z 3,1 tys. ton do 523 tys. ton), a kukurydzy - o prawie 30 tysięcy procent (z 6,2 tys. ton do 1 mln 854 tys. ton).
W raporcie NIK wskazano, że wzrost importu zbóż z Ukrainy był możliwy na skutek liberalizacji handlu. Po agresji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r., UE w maju tego roku zniosła kontyngenty ilościowe i VAT na pszenicę, rzepak, słonecznik i kukurydzę. Wcześniej (w 2014 r.) na mocy układu stowarzyszeniowego z Ukrainą zniesione zostały częściowo cła na te produkty.
W czerwcu 2022 r. ówczesny minister rolnictwa Henryk Kowalczyk stwierdził w wywiadzie, że ceny zbóż będą utrzymywały się na wysokim poziomie oraz że w II półroczu 2022 r. ceny te mogą ulec zwiększeniu. Wypowiedź ta sprawiła, że wielu rolników wstrzymało się ze sprzedażą zbóż i rzepaku, a jednocześnie znacząco wzrósł import tych towarów z Ukrainy - zaznaczył radca prezesa NIK Michał Jędrzejczyk.
Według ustaleń NIK import spowodował zwiększenie zapasów zbóż i rzepaku na krajowym rynku rolnym, których wielkość w 2023 r. szacowano na 9,7 mln ton, co z kolei wywołało problemy ze sprzedażą ziarna przez polskich rolników. Sytuacja ta przełożyła się na spadek cen zbóż w kraju, szczególnie w regionach graniczących z Ukrainą i doprowadziła do protestów producentów zbóż i rzepaku.
Jednocześnie na rynkach światowych w I połowie 2023 r. nastąpił dalszy spadek cen zbóż i rzepaku. A średnie ceny importowanego zboża i rzepaku z Ukrainy w latach 2022-2023 były niższe niż średnie ceny tych produktów na rynki krajowym.
NIK zarzuca rządowi brak systemowych rozwiązań
W ocenie NIK rząd nie opracował systemowych rozwiązań zapewniających stabilność rynku rolnego, a polityka rolna w tym zakresie oparta była na działaniach doraźnych, np. przyznaniu krajowej pomocy finansowej rolnikom i wprowadzeniu embargo na import produktów rolnych z Ukrainy. To wszystko nie rozwiązało w sposób kompleksowy problemu zwiększonego importu zbóż i rzepaku z Ukrainy, który stanowił konkurencję dla krajowej produkcji rolnej - wskazał dyrektor Departamentu Rolnictwa i Rozwoju Wsi NIK Marek Adamiak.
Zauważono, że od marca 2022 do czerwca 2023 r. 541 firm sprowadziło łącznie 4,3 mln ton zbóż i roślin oleistych (z przeznaczeniem na cele: konsumpcyjne, na pasze dla zwierząt, do siewu oraz jako zboże techniczne) o wartości 6,2 mld zł. Ponadto w tym samym okresie 4,7 tys. ton zbóż i roślin oleistych o wartości 5 mln zł zostało sprowadzonych przez 11 osób fizycznych. Sześciu z dziesięciu największych importerów zbóż i roślin oleistych z Ukrainy do Polski miało siedzibę w Warszawie i województwie mazowieckim.
Jak zaznaczono w raporcie NIK, według danych Ministerstwa Finansów od 1 stycznia 2022 r. do 30 kwietnia 2023 r. import zbóż o przeznaczeniu technicznym do Polski wyniósł 103 tys. ton, co stanowiło niewiele ponad 3 proc. importu zbóż z rynku ukraińskiego w tym okresie. Zboża te nie były kontrolowane przez stosowne inspekcje. W tym samym okresie z Ukrainy sprowadzono na rynek polski 126,1 tys. ton nasion rzepaku i rzepiku o przeznaczeniu technicznym, co stanowiło 17,2 proc. importu.
Na pytanie dziennikarzy, czy NIK zna listę firm zajmujących się tym handlem, Adamiak poinformował, że Izba otrzymała takie listy, ale nie może ich ujawnić, gdyż objęte są one tajemnicą celną.
W ocenie NIK przypadkom dopuszczenia do obrotu i wykorzystania importowanego zboża i rzepaku na inne cele niż określone w zgłoszeniu celnym nie zapobiegły działania Ministra Finansów i Krajowej Administracji Skarbowej. Z kolei kontrolowane urzędy celno-skarbowe, choć posiadały informacje o istniejącym ryzyku zmiany przeznaczenia towaru w stosunku do zadeklarowanego w zgłoszeniu celnym, to jednak w sytuacji braku fiskalnych przesłanek nie podejmowały kontroli celno-skarbowych w stosunku do podmiotów importujących zboża i rzepak na cele techniczne.
Zdaniem Izby, mimo narastających problemów na rynku rolnym minister rolnictwa zbyt późno zareagował na tę sytuację, bo dopiero w grudniu 2022 r. zwrócił się z wnioskiem do KE o podjęcie działań na rzecz ochrony polskiego rynku.
Wniosek ws. przywrócenia ceł
Także kolejne działania administracji państwowej były spóźnione - uważa NIK. Chodzi o wniosek Ministra Rozwoju i Technologii złożony dopiero w kwietniu 2023 r. do KE o przywrócenie ceł na kukurydzę importowaną do UE oraz na pszenicę. Również kolejne decyzje ws. ograniczenia importu zbóż z Ukrainy nie rozwiązały problemów w sposób kompleksowy.
Przypomniano, że unijny zakaz importu tych produktów rolnych do Polski obowiązywał do 15 września 2023 r. i nie został przez KE przedłużony. W związku z tym Minister Rozwoju i Technologii 15 września br. wydał rozporządzenie w sprawie zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych, które weszło w życie 16 września 2023 r. i obowiązuje do dziś.
Zdaniem NIK priorytetem dla rządu powinno być opracowanie systemowych rozwiązań zapewniających stabilność rynku rolnego, w tym funkcjonowania polskich producentów rolnych, co sprzyjać będzie bezpieczeństwu żywnościowemu kraju. Należy również podjąć działania oparte na merytorycznej analizie, polegające na wypracowaniu porozumienia, aby w przyszłości uniknąć kolejnych zakłóceń spowodowanych importem towarów rolno-spożywczych z Ukrainy.
Dyrektor Adamiak poinformował, że NIK skierowała wnioski do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi o opracowanie systemowych rozwiązań eliminujących zagrożenia dla rynku produktów rolnych w dłuższej perspektywie, w celu zapewnienia stabilności jego funkcjonowania i zagwarantowania bezpieczeństwa żywnościowego kraju. Natomiast do Ministra Finansów wystąpiono z wnioskiem o podjęcie prac legislacyjnych w celu zmiany ustawy o Krajowej Administracji Skarbowej dot. wysokości i sposobu obliczenia wydatków Skarbu Państwa w zakresie zarządzenia konwoju towarów w ramach kontroli celno-skarbowej.
Adamiak stwierdził, odnosząc się do pytania mediów, że zdaniem Izby obecnie „nie ma podstaw do sformułowania zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa”.
Minister rolnictwa odpowiada na raport NIK
Do przedstawionego raportu NIK w nagraniu zamieszczonym na Facebooku odniósł się minister rolnictwa Robert Telus. Polityk podkreślił, że w protokole NIK jest wiele nieprawd, albo nieprawdziwych sugestii.
Wiele nieprawd, albo sugestii nieprawdziwych w tym protokole się ukazało, m.in. protokół był tak przygotowany, jakby nie było wojny
— ocenił minister Telus. Podkreślił, że sytuacja na rynku zboża w Polsce była spowodowana wojną na Ukrainie. Zaznaczył, że „tego nikt nie mógł przewidzieć„.
Przypomniał, że na początku wojny wielu rolników, wiele organizacji rolniczych zwracało się do rządu, żeby „zatrzymać eksport zboża, bo za chwilę będzie go brakować”.
Później okazało się, że tego zboża jest dużo więcej, tylko że droga czarnomorska została zablokowana i całe zboże z Ukrainy jechało przez Europę, nie tylko przez Polskę, ale przez wszystkie pięć krajów przyfrontowych
— wskazał Telus.
Przedstawił dane, z których wynika, że eksport z Polski wyniósł 1,2 mln ton - 1,1 mln ton zboża miesięcznie.
Tego wcześniej nie było. Wcześniej nie było do pomyślenia, że możemy takie duże ilości zboża przetransportować. A tranzyt z początkiem roku: 133 tys. ton, 142 tys. ton , a w październiku br. 346 tys. ton. Trzykrotnie większy tranzyt zboża przez Polskę przejechał i to, dzięki współpracy z Ministerstwem Infrastruktury, dzięki zaangażowaniu premiera, udało się zrealizować
— podkreślił Telus.
Odniósł się też do zarzutu NIK, że ceny zboża spadły.
Tak, spadła cena oczywiście, ale spadła cena w całej Europie. Europa była zasypana zbożem nie tylko przez Polskę, ale przez wszystkie 5 krajów przyfrontowych. Nie tylko ukraińskim zbożem, także rosyjskim zbożem, które jechało od południa Europy i to powoduje tą niską cenę, która do dziś się utrzymuje
— wyjaśni Telus. Wskazał, że „tu potrzeba mocnych reakcji Unii Europejskiej, o które my ciągle walczymy”.
Przyznał także, że zatrzymanie zboża na granicy polsko-ukraińskiej, wprowadzone przez polski rząd 15 kwietnia br., było bardzo krytykowane.
Musieliśmy to zrobić dla polskiego rolnictwa i to przyniosło efekt. Pomoc rządowa - w sumie 15 mld zł dopłat do zboża, dopłat do paliwa, dopłat do silosów, dopłat do nawozów - spowodowała, że polscy rolnicy mieli gdzie sprzedać to zboże
— przypomniał Telus.
Nawiązał także do zarzutu NIK, że ministerstwo nie zwróciło się do Krajowej Administracji Skarbowej (KAS) o podanie list firm handlujących zbożem technicznym z Ukrainy.
To jest nieprawda, to jest pismo, w którym zwróciłem się do KAS. Tu jest odpowiedź z KAS, że nie mogą mi podać tych list, bo obowiązuje tajemnica skarbowa
— powiedział minister rolnictwa i przedstawił na Facebooku dokumenty, które mają potwierdzać ten fakt.
Telus poinformował również, że zwrócił się z wnioskiem do prokuratury o przedstawienie tych informacji i o zgodę na ich upublicznienie.
Żeby podała listę firm, które transportowały zboże techniczne. Mam odpowiedź, że nie mogę takiej listy otrzymać
— stwierdził, prezentując kolejny dokument.
Do tej pory NIK była w moich oczach i oczach społeczeństwa najważniejszą inspekcją (…). Dziś okazało się, że w niektórych miejscach mijała się z prawdą, a sugestie, albo opinie NIK są po prostu w jakimś stopniu nieprawdziwe
— ocenił minister Robert Telus.
Ardanowski: Sprawę powinna zbadać prokuratura
Od ponad roku zwracam uwagę na dramatyczną sytuację związaną z importem zboża z Ukrainy. Nie trzeba mieć zdolności profetycznych, żeby przewidzieć, że w kraju, w którym jest nadwyżka zboża z naszej własnej produkcji, w którym co roku musimy wyeksportować nawet do 10 mln ton zboża, import z Ukrainy może mieć fatalne skutki. Obowiązkiem rządu było przeprowadzenie stosownych analiz, które skutkowałyby określonymi decyzjami
— powiedział w rozmowie z PAP Jan Krzysztof Ardanowski.
W ocenie Ardanowskiego rząd nie słuchał rolników, którzy „błagali, protestowali i prosili, by zablokować import, który niszczy rynek zboża w Polsce”.
Nie było żadnej reakcji. Minister (Henryk) Kowalczyk, a później minister (Robert) Telus nie podjęli żadnych działań, bagatelizując sprawę. Konsekwencje są dramatyczne. Spadek cen utrzymuje się do tej pory, skutki tego importu – na co zwracałem uwagę również kierownictwu PiS – będą odczuwalne co najmniej przez rok
— oświadczył.
Wszyscy widzieliśmy, że zboże, które deklarowane było na granicy jako zboże mające wyłącznie przejechać przez Polskę pozostawało w kraju
— dodał.
Ardanowski zaznaczył, że - w efekcie - fortuny zarobiły duże firmy.
Na różnicy cen między bardzo tanim ukraińskim zbożem a tym krajowym, niektóre firmy zarobiły fortuny
— powiedział. Podkreślił, że - mimo apeli rolników - listy tych firm nigdy nie ujawniono. Dodał, że wielokrotnie zwracał się w tej sprawie do ministra Telusa, jednak bezskutecznie.
Brak zgody resortu na publikację listy, w ocenie Ardanowskiego, dawał rolnikom podstawy, by doszukiwać się połączeń między PiS a figurującymi na liście firmami. Poseł zaznaczył jednak, że - jego zdaniem - takie powiązania ma większość partii.
Myślę, że firmy, które importowały, to firmy powiązane z różnymi partiami politycznymi i lokalnymi politykami
— stwierdził.
Jak wskazał, „szczególnej pikanterii dodaje fakt, że do Polski importowano kilkaset tysięcy ton zboża technicznego, które – ze względu na to, że na granicy nie ma procedur jego badania - nigdy nie powinno trafić ani do konsumpcji, ani na paszę”.
Ono się w Polsce rozpłynęło, więc sprawa musi być wyjaśniona
— zaznaczył.
Pytany o to, czy sprawę powinna zbadać komisja śledcza, odpowiedział, że sprawą powinna zająć się prokuratura.
Słyszałem, że w stosunku do części firm toczą się postępowania prokuratorskie, ale od wielu miesięcy nie ma efektów
— dodał.
Boję się, że komisje śledcze, powoływane przez większość, która będzie teraz rządziła Polską, będą miały charakter działań odwetowych, zemsty i psucia wizerunku. Skoro przez długi czas nie było chęci wyjaśnienia tej sprawy, to być może taka komisja jest potrzebna
— podsumował Jan Krzysztof Ardanowski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/671918-zboze-z-ukrainy-telus-o-raporcie-nik-jest-wiele-nieprawd