W dziesiątym odcinku programu „Trucizny Kremla” gościem był redaktor Zbigniew Parafianowicz („Dziennik Gazeta Prawna”), autor głośnej książki „Polska na wojnie”. Rozmowa była poświęcona ocenie reakcji państwa polskiego na inwazję na Ukrainę.
Autor przytoczył liczne wypowiedzi ministrów i ekspertów władz RP, którzy na przykład bardzo nisko ocenili zdolności poznawcze polskich generałów. Podawano konkretne przykłady dyletanctwa i chybionych opinii.
Nasza generalicja nie dysponowała odpowiednią ilością… danych? - zastanawia się gość programu i sam odpowiada: - Danymi to może i nawet dysponowała, ale wnioski na podstawie tych danych nie były pocieszające.
-powiedział Parafianowicz.
Zacytowano też fragment książki na temat rozpoznania polskiego wywiadu w pierwszych godzinach wojny:
Oficer wywiadu: To co dziś wydaje się nieważne, wtedy było kluczowe. Musieliśmy wiedzieć, jak wygląda miasto od środka. Ile jest blokpostów i jakie siły będą broniły miasta. Musieliśmy wiedzieć czy jest wola walki i jaka taktyka będzie stosowana. Czy Ukraińcy będą bronili miasta, czy się rozejdą. Nasi ludzie z wywiadu mapowali miasto.
Półżartobliwie skończyła się w rozmowie kwestia oceny polskich polityków w ich podejściu do Rosji, bo Autor w książce zamieścił wiele pozytywnych refleksji na temat Jarosława Kaczyńskiego.
Kaczyński był jednym z nielicznych, którzy wierzyli w wojnę na pełną skalę. (…) Nikt w Europie nie wierzył w ten wariant. Na krótko przed wybuchem Morawiecki miał taki duży objazd po Europie, aby przekonywać, że idą ciężkie czasy i że zaraz może rozpocząć się atak. Wrócił przerażony, że nikt nie bierze tego na serio. „Szok. Oni nie wierzą w żadną wojnę” - mówił.
W samym programie Parafianowicz opowiadał jednak, że to może być kwestia pokolenia polskich polityków i wspomniał trafne prognozy dotyczące Rosji autorstwa Adama Michnika.
Surowo też oceniono ewolucję postawy politycznej władz w Kijowie, które coraz bardziej arogancko zachowywały się wobec swoich sprzymierzeńców.
Zełenski publicznieżartował nawet z Bena Wallace’a, a trudno na Zachodzie o bardziej proukraińskiego polityka.
W programie wspomniano także o nieopisywanych wcześniej niuansach relacji polsko-ukraińskich - postaw polskich generałów i ich wiedzy na temat Ukrainy albo fortelu, jaki wymyślono, by przekazać Ukrainie samoloty już na początku wojny:
Oczywiście po cichu i tak szykowaliśmy się do przekazania tych maszyn. Powstał pewien plan. Spytano Ukraińców, od czego pochodzi nazwa Ukraina. Padła odpowiedź, że od słowa „ukraść”. (…). Kumoch jechał po bandzie (…) Potem oświadczono, że migi będą stały w pasie niedaleko granicy ukraińskiej. I zostawimy je tam, dla ułatwienia, rozłożone na części.
ZOBACZ PROGRAM:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/671595-jak-polska-przekazala-migi-ukrainie-pozwolila-je-ukrasc