„Czasem aż oczy bolą patrzeć, jak się przemęcza dla naszego państwa przewodniczący Donald Tusk. Ciągle pracuje! Wszystkiego przypilnuje i jeszcze inni, niektórzy, wtykają mu szpilki. To nie ludzie, to wilki!”.
I dlatego każdy obywatel, czujący odpowiedzialność za losy naszego kraju, powinien w tym wielkim dziele budowy antypisowskiej władzy pomóc liderowi totalnej opozycji, tym bardziej, że jak widać inni liderzy przyszłej koalicji rządzącej, w przeciwieństwie do Donalda Tuska, zabiegają przede wszystkim o swoje partyjne interesy i kierują się osobistymi ambicjami przy tym „podziale łupów”, jak owe wilki określają żmudną pracę związaną z obdzieleniem wygranej drużyny najważniejszymi stanowiskami w państwie.
Jeżeli w kwestii obsadzenia stanowiska marszałka Sejmu, drugiej osoby w państwie, czterech liderów nie potrafi się do tego stopnia dogadać, że wymyślili rotację na tym stanowisku, a Szymon Hołownia zapowiada, że być może taki rotacyjny system należy wprowadzić także przy funkcjonowaniu rządu, to widać, że pomoc z zewnątrz jest konieczna i w związku z tym przedstawiam pod rozwagę moje propozycje, choć nie dotyczą wszystkich resortów, z krótkim uzasadnieniem.
Minister Finansów – Izabela Leszczyna, bo jako jedyna wie, gdzie jest dziura budżetowa, zatem będzie potrafiła ją załatać.
Minister Spraw Zagranicznych – Paweł Kowal, bo bardzo chce.
Minister Obrony – Franek Sterczewski, bo potrafi wymykać się „wrogowi” w pełnym rynsztunku bojowym (torba z dyskontu).
Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji – Iwona Hartwich, bo jak już nowy rząd wpuści tych wszystkich nielegalnych imigrantów, to będzie potrafiła ustalić, kim są.
Minister Sprawiedliwości /Prokurator Generalny – Michał Szczerba&Dariusz Joński, bo „Sherlock Holms i dr Watson” totalnej opozycji wykryli tyle pisowskich afer w ramach kontroli poselskiej, wobec których prokuratura wykazała brak zainteresowania, że dopiero mając odpowiednie narzędzia, oczyszczą tę „stajnię Augiasza”, jak elegancko określił Donald Tusk Polskę pod rządami prawicy. Pierwsze rotacyjne stanowisko w tym rządzie do czasu rozdzielenia stanowiska ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Do tego czasu panowie mogą pracować przemiennie – jeden w dni parzyste, drugi w nieparzyste.
Minister Aktywów Państwowych - Leszek Balcerowicz& Bogusław Grabowski, drugie rotacyjne stanowisko w tym rządzie, ponieważ jeden „atleta”, choćby nie wiem, jak się wytężał, nie poradzi sobie z ogromem pracy, jaki staje przed tym ministerstwem w związku z „masą spadkową” po ustępującym rządzie, czyli spółkami Skarbu Państwa, które trzeba będzie wyprzedać. Nie dlatego, że przynoszą straty, wręcz przeciwnie, mają się znakomicie i obfitym strumieniem do Skarbu Państwa płyną od nich dywidendy, tylko dlatego, że liberalizm w wydaniu „pierwszego planu Balcerowicza” musi wrócić. A poza tym jest sporo chętnych kontrahentów spoza naszego kraju, którzy już ostrzą sobie zęby na polskie gospodarcze giganty.
Minister Klimatu i Środowiska – Elżbieta Bieńkowska, bo wie, jaki mamy klimat („taki”).
Minister Zdrowia - Bartosz Arłukowicz, bo wie, ile szpitali trzeba zamknąć, by pozostałe pracowały lepiej.
Minister Sportu i Turystyki – Joanna Mucha, bo już wie, że nie ma trzeciej ligi hokeja i daje nadzieję na sprowadzenie ponownie Madonny do Polski, ponieważ niestety podczas aktualnej trasy koncertowej gwiazda omija nasz kraj.
Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Klaudia Jachira, bo już najwyższy czas, żeby po latach rządów w tym ministerstwie polityków nareszcie ster objął ktoś, kto na własnej skórze doświadczył, ile wysiłku wymaga bycie artystą w tych ciężkich czasach i ktoś z własnym dorobkiem kulturalnym, nawet jeśli są to stend upy wykonywane na trybunie sejmowej.
Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi – Sylwia Spurek, bo tylko ona jest w stanie sprawić, żeby krowy przestały być gwałcone, a ulubionym daniem Polaków zamiast schabowego stał się kotlet z tofu.
Minister Rodziny i Polityki Społecznej – Sławomir Nitras, który jako jedyny z grona opozycji krytykującego świadczenia socjalne wprowadzone przez Zjednoczoną Prawicę ośmielił się publicznie odkryć brutalną prawdę, że dzięki 500+ „żyje się na dzieci, nie warto pracować, nie warto podejmować jakichkolwiek starań(…) to są postawy patologiczne” - więc w nim ostatnia nadzieja, że zlikwiduje tę patologię, a przy okazji inne, które pozwalają na przykład emerytom na hulaszczy tryb życia (13 i 14 emerytura, bezpłatne leki).
Minister ds. Unii Europejskiej - Krzysztof Śmiszek, bo jego partner Robert Biedroń ma tak wysoką pozycję i prestiż w Parlamencie Europejskim, że pomoże mu załatwić wszystko (oczywiście dla Polski).
Minister Rozwoju i Technologii - i stanowisko i resort do likwidacji, bo żadnego rozwoju nie będzie, ale zamiast tego nowy resort i minister, czyli
Minister Mieszkalnictwa – Robert Kropiwnicki, bo jako właściciel dziewięciu mieszkań na pewno wie, jak sprawić, żeby każdy Polak miał choć jedno własne.
A co z najważniejszym stanowiskiem w rządzie, czyli szefem Rady Ministrów? Widać, że w gronie liderów opozycji myślozbrodnią jest nawet cień refleksji, by powierzyć je komuś innemu niż Donald Tusk, okrzyknięty zwycięzcą tych wyborów (choć w 2019 roku pod wodzą Grzegorza Schetyny PO zdobyła więcej mandatów), ale jak już mamy demokrację rotacyjną, to czemuż nie czterech premierów na cztery lata?
Rodzi się także pytanie, co zatem z partyjnymi i płciowymi parytetami w takim rządzie? Reklama pewnego batonika głosi: „nieważne, czy wybierzesz prawego czy lewego”, a więc korzystając z tej jakże głębokiej myśli, można powiedzieć, że nieważna przynależność partyjna poszczególnych kandydatów, w końcu wspólny cel całej totalnej opozycji, czyli odsunięcie PiS od władzy, został osiągnięty, a reszta, czyli rządzenie państwem według jakiegoś wspólnego programu, to detale. Grunt ,żeby kandydaci do rządu mieli kompetencje i wiedzę w dziedzinach, za które będą odpowiadali, a że moi mają, wykazałam jak wyżej. A co z parytetem płci, którego domaga się szczególnie lewica, czyli żeby było po 50 proc. kobiet i mężczyzn? To myślenie rodem z polskiego lewicowego zaścianka, bowiem ten podział to już dawno anachronizm, teraz liczy się płeć kulturowa, czyli gender, a więc wystarczy, że odpowiednia liczba panów, członków Rady Ministrów zadeklaruje publicznie, że nie utożsamia się ze swoją biologiczną płcią, tylko z jakąś zupełnie inną (a wybór jest duży) i wszystko będzie nowocześnie i po europejsku.
A potem przyjdzie zmiana unijnych traktatów i to, kto jest marszałkiem, premierem i ministrami nie będzie miało znaczenia, bo marionetkowy rząd i marionetkowy parlament nic nie będzie miał do powiedzenia. Decyzje o losie Polski i Polaków będą zapadały gdzie indziej. I bez naszego udziału.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/669507-wymarzony-sklad-rady-ministrow-w-rotacyjnej-demokracji