„Niemieccy politycy zrobili bardzo dużo, aby był taki, a nie inny wynik wyborów. To są wypowiedzi konkretnych polityków i działania niemieckich mediów, które od lat, od 2015 r. prowadziły kampanię anty-PiS, a także antypolską. To skończyło się nagle po wyborach” — mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Bogdan Musiał, historyk, ekspert ds. polsko-niemieckich mieszkający w Niemczech.
wPolityce.pl: Jak odczytywać zadowolenie niemieckich polityków wynikiem wyborów w Polsce?
Prof. Bogdan Musiał: To jest znacznie więcej, niż zadowolenie. Ich oczekiwania się spełniły. Niemieccy politycy zrobili bardzo dużo, aby był taki, a nie inny wynik wyborów. To są wypowiedzi konkretnych polityków i działania niemieckich mediów, które od lat, od 2015 r. prowadziły kampanię anty-PiS, a także antypolską. To skończyło się nagle po wyborach. Podkreślano, nawet po wyborach, jakie rządy PiS stanowiły niebezpieczeństwo, jak degradowano demokrację, solidarność i jak to Polska niszczyła Unię Europejską.
W jakim celu atakowano Polskę?
To jest nie tylko moje wrażenie, ale przez lata Niemcy używali Polskę, jako odwrócenie uwagi od swojej polityki, która de facto była zagrożeniem. Nie sądzę, żeby wiele się zmieniło. Ona była prawdziwie przestępcza, bo prowadzono geszefty ze zbrodniczymi reżimami, z bandytami, z Kremlem, z Putinem. Nie można powiedzieć, że takie państwo rzeczywiście przejmowały się państwem prawa i demokracją. Nie robiliby takich brudnych geszeftów, jak z Rosją, jak z Chinami. Nikt tego nie krytykował, nie podnoszono kwestii praw człowieka, praworządności. Przeciwnie, odwracano wzrok na wschód, na Polskę. Używano polskiego straszaka, by odwrócić uwagę od własnych działań. Plus jest taki, że już nie mogą działać w ten sposób.
Teraz nie ma potrzeby? Teraz wrócą w Polsce rządy prawa?
Teraz już jest Donald Tusk, który będzie robił to, czego chcą Niemcy. Jest jeden problem dla Niemiec. Model gospodarczy i polityka zagraniczna rozsypuje im się. Ich wypowiedzi są takie, że wybory w Polsce są promyczkiem nadziei, ale nie rozwiążą sytuacji. Niemieckie problemy są są tak ogromne i Niemcy tak się muszą zmienić, że kwestie rządów w Polsce nie są dla nich kluczowe. Niemcy mają dużo większy problem.
Imigrację?
Już nie mogą zrzucić problemu imigrantów na Polskę, bo ta metoda już się wyczerpała. Te problemy, za które są odpowiedzialni Niemcy są tak ogromne, że destabilizują ich całą politykę wewnętrzną. Cały krajobraz polityczny. Partia lewicowa jest już antyimigrancka de facto. Nagle dochodzi do debaty publicznej, że Niemcy są przyczyną tego problemu. Niemcy, poza tym, że otworzyli granice dla migrantów, są dla nich magnesem. Niemcy przyciągają imigrantów. Mają z tym ogromny problem. Nie sądzę, że tak szybko go rozwiążą.
A polityka międzynarodowa?
Do tego niemiecki system gospodarczy współpracujący z Kremlem bez oglądania się na to, jakie są efekty tej współpracy dla innych. Egoistyczne podejście sprawiło, że zaplecze niemieckiego przemysłu to Rosja. Ten model się rozsypuje. Do tego są Chiny, które są kluczowym rynkiem zbytu Niemiec. Na skutek niemieckiej polityki ten system się sypie przez bardzo niemądrą politykę.
Jaki jest cel gospodarczy Niemców względem Polski?
Niemcom zależy, aby standard życia w Polsce się nie podnosił. Aby nie zmniejszała się różnica między Niemcami, a Polską, dlatego, by fachowcom opłacało się pracować w Niemczech, nie w Polsce. Jeżeli będzie zbyt wysoki poziom życia w Polsce, co się wydarzy, znamy to ze słynnych szparagów. Jeśli stopa życiowa poprawia się, są wyższe transfery socjalne, Polacy nie chcą, bo nie muszą, wykonywać drobnych prac w Niemczech. To wywołuje oburzenie na politykę rządu PiS. Polska miała zostać rezerwuarem niemieckiej taniej siły roboczej i rynkiem zbytu. Będą do tego znowu dążyć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/668866-wywiad-prof-musial-niemcy-prowadzily-kampanie-antypolska