Doprawdy można się zachwycić największymi tuzami Rady Polskich Mediów. Powołana cztery dni przed wyborami parlamentarnymi grupa wpływowych dziennikarzy (z Bartoszem Węglarczykiem na czele), czasem nawet redaktorów naczelnych, takich tytułów jak Onet, „Fakt”, „Gazeta Wyborcza”, „Polityka”, „Rzeczpospolita”, „OKO.press” czy „Fakty TVN” przybrała niezwykle pretensjonalną nazwę „Rady POLSKICH [podkreślenie moje] Mediów”. Ów drugie słówko zwiastuje szereg nadużyć - bo połowa tychże mediów bazuje na kapitale zagranicznym, np. niemieckim, zatem z „Polską” ma wspólny zaledwie język. Dodatkowo większość z tych tytułów polskość deprecjonuje od lat - ciągle zmagamy się z niestosownymi tytułami, materiałami, nagłówkami - a to Onet martwi się smutnymi świętami żołnierzy Wermachtu, a „Żołnierze Wyklęci” to dla nich bandyci, a to Jana Pawła II mieszają w afery seksualne na bazie eSBeckich donosów, a to im się źle kojarzy Dmowski, zaś promują dzieła postponujące nasz kraj, nawet gdy są to dzieła oparte o zmanipulowane czy wręcz sfałszowane źródła - jak w przypadku książki Grabowskiego i Engelking. Cała ich działalność próbuje zredefiniować polskość, ale „polskością” w nazwie swoje gęby wytrą z jak największym entuzjazmem.
Skok na telewizję
Ale i data powołania tego gremium nie jest przypadkowa. Już od października kalkulacje sondażowe po stronie opozycji dawały im nadzieję na odsunięcie PiS od władzy, zaś od lat jednym z głównych tematów debat tamtej strony jest „problem TVP”, czyli krótko mówiąc jej przejęcie i przerobienie na łagodniejszą wersję TVN. Jako że o samej Radzie „Polskich” Mediów pisze się wprost niewiele, trzeba posklejać te puzzle, które sie gdzieś rozsypały a to w rozmowie TOK FM, a to w mediach społecznościowych, a to w prywatnych rozmowach. Oficjalny komunikat podkreśla, że R„P”M będzie przyznawała nagrody dziennikarskie - nic nadzwyczajnego. Ale celem Rady, ma być także:
wypowiadanie się w sprawach ważnych dla wolności słowa, środowiska ludzi mediów, zmian prawnych w obszarach wolności mediów, dziennikarstwa i informacji.
Dodatkowo w rozmowach na temat przyszłości telewizji publicznej mówi się o tajemniczych „ekspertach”, którzy mają podsunąć gotowe rozwiązania dla mediów państwowych. „Jest na przykład ‘Rada Polskich Mediów’” - zapewniała Dominika Wielowieyska w jednej z radiowych rozmów. Obraz uzupełnił też Wojciech Czuchnowski w swoich mediach społecznościowych protestujący przeciwko członkostwu w Radzie Marka Balawajdera (RMF FM) jako że miał prowadzić medium za mało antypisowskie.
Redakcja nie angażowała się w obronę Konstytucji czy niezawisłości sądownictwa, nie broniła prześladowanych i pokrzywdzonych przez reżim. RMFu nie było też w sierpniu 2021 r., gdy ponad 1000 dziennikarzy podpisało list w obronie TVN.
Jeśli ktoś jeszcze nie dał się przekonać, że R„P”M jest skrajnie upolityczniona i ma cele stricte partyjne, to dodajmy inny fragment wypowiedzi członka-założyciela Rady z „Gazety Wyborczej”:
Ma to być nowa organizacja, mająca szanse i ambicje stanąć ponad podziałami i coś zrobić ze środowiskiem dziennikarskim.
„Coś” zrobić ze środowiskiem dziennikarskim? Dodajmy do tego i taki kawałek mozaiki, kiedy Justyna Dobrosz-Oracz zapowiadała na Campusie Trzaskowskiego powołanie komisji weryfikującej i przesłuchującej dziennikarzy. Jesteśmy w domu! Samozwańczy Komitet ds. Prawomyślności Dziennikarzy właśnie powstał! Będzie desygnował „prawdziwych” dziennikarzy do różnych funkcji, przyznawał status „autorytetów” i rozsądzał spory - także w swojej sprawie. Niby Nemo Judex in causa sua ale były już takie gremia, które rozsądzały w swoich sprawach, może starsi redaktorzy „Polityki” czy „Tygodnika Powszechnego” nawet pamiętają, a rodzice wielu prezenterów TVN to już na pewno.
Ofensywa ideologiczna
Tak oto powstała Komisja ds. Prawomyślności Dziennikarzy. Ciekawa jest procedura przyjmowania do tego grona - nowy członek musi być zaproszony przez starego członka, a zgodę na dołączenie uzyska się dopiero wtedy, jeśli nikt nie zaprotestuje. Mocno pilnowana czystość ideologiczna jest w ten sposób zapewniona.
Powstanie tejże Rady, a de facto własnie Komisji ds. Prawomyślności, zapowiada autentyczny zamordyzm w kwestii wolności słowa, wzmocnienie monowładzy mainstreamu i wykluczanie krytyki niektórych środowisk z debaty publicznej. Funkcjonowanie takiego grona, które jest sędzią we własnej sprawie, ekskluduje z mediów, a jest jednolite światopoglądowo zwiastuje autentyczny zalążek autorytaryzmu. Liberałowie potrafią to zawsze przyodziać w szaty wolności i demokracji. Jest jednak pewna korzyść z powstania R„P”M. Łatwiej jest obserwować i rozliczać tak formalnie powołane grono niż zmagać się ze środowiskiem połączonym niejawnymi relacjami towarzysko-biznesowymi. Oni poczuli się mocniejsi, ale po metody sięgnęli toporne.
ZOBACZ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/668396-powstala-komisja-ds-prawomyslnosci-dziennikarzy