Skoro dziura budżetowa podstępnie zostawiona przez PiS, aby przyszły rząd mógł do niej wpaść i nigdy nie wyjść, nie pozwala na realizację obietnic złożonych podczas kampanii wyborczej, to może warto zastanowić się nad tym, co można spełnić za darmo, niemal od ręki. Tak, dobrze Państwo przeczytali. Obietnica wyborcza, której realizacja nie wymaga wydania ani grosza! Jest do spełnienia całkowicie za darmo! Przynajmniej na papierze. Złożył ją zarówno Donald Tusk, jak i liderzy Trzeciej Drogi.
Spełnienie tej obietnicy nawet bardziej ciąży na Trzeciej Drodze niż na samym Tusku, choć to lider Platformy „ślubował” jej zrealizowanie. Ale o co chodzi, ktoś spyta. Dobrze, nie będę Państwa dłużej utrzymywał w niepewności. Chodzi o… POJEDNANIE.
Zacznijmy od Trzeciej Drogi, bo „pojednanie” jest niemal wpisane w jej DNA. Zaledwie na osiem dni przed wyborami jej liderzy przekonywali na konwencji w Krakowie, że pojednanie to „najważniejsza rzecz, którą przyszły rząd ma do zrobienia”. Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że rządy PiS doprowadziły do podziałów w społeczeństwie, kłótni w rodzinach, co w rezultacie ma być zagrożeniem dla szeroko rozumianego bezpieczeństwa.
Musimy przegonić tych, którzy od ośmiu lat doprowadzają do kłótni. Ludzie nie rozmawiają ze sobą. To największe zło - bo wtedy nie ma bezpieczeństwa
— mówił lider ludowców.
Kilka dni później, bo 13 października, już w Warszawie, Kosiniak-Kamysz i Hołownia powtórzyli swoje postulaty związane z pojednaniem.
Pierwszym zadaniem nowej władzy po 15 października będzie pojednanie. Nie będzie Polski bezpiecznej, dobrej polskiej szkoły, dobrych relacji w rodzinach, jeśli nie będzie pojednania. Pojednanie nie oznacza, że wszyscy zamieniamy się w to samo (…). Bez pojednania różnych środowisk nie będzie bezpieczeństwa, nie będzie lepszej Polski
— przekonywał Hołownia.
Pojednanie, ale kogo z kim? Między politykami? Polakami? Jakich środowisk? Jak miałoby ono wyglądać? Czy ktoś kogoś ma przeprosić? Kto pierwszy wyciągnie dłoń do zgody? Kosiniak-Kamysz i Hołownia nie odpowiadają na te pytania. Ale już profesor Tusk jest bardziej dokładny.
Pod koniec marca przewodniczący Platformy, a już niedługo zapewne nowy premier, wskazał warunek, którego wypełnienie jest konieczne do pojednania, a nawet wprost wskazał, kogo ma on dotyczyć.
Niezbędnym, chociaż niewystarczającym warunkiem narodowego pojednania jest rozliczenie obecnej władzy za złe czyny, kradzieże, śmierć ludzi
— mówił pod koniec marca w Sosnowcu.
Ale Tusk podczas spotkania z młodzieżą w ramach Campus Academy od razu podkreślił, że z tym pojednaniem to nie będzie tak łatwo.
Niestety, nie będziemy mieli przez najbliższy czas komfortu „pogódźmy się”. Ja bym tego bardzo chciał, ale nie wierzcie, że jest możliwe z dnia na dzień ogłoszenie: jest zgoda narodowa i Kaczyński będzie łagodny jak baranek, Czarnek będzie wzorem delikatności i czułości wobec uczniów itd.
— powiedział Tusk.
I po tych słowach już wszystko wydaje się jaśniejsze: zgoda narodowa będzie, ale muszą zniknąć Kaczyński i Czarnek. A najlepiej niech zniknie całe Prawo i Sprawiedliwość. Wtedy będzie zgoda.
Tusk w dalszej części swojego przemówienia podkreślił, że „PiS jako formacja polityczna postawiła na zło” i dodał, że nie zgadza się z oceną, że za brutalny język w polskiej polityce odpowiadają dwie strony sporu politycznego.
Mam wewnętrzny bunt, kiedy słyszę takie pozornie obiektywne diagnozy: coś się dzieje z naszym językiem, trzeba naprawić sytuację – to jest właśnie wymarzony krajobraz dla PiS-u, to znaczy dla oprawcy w tej kwestii
— powiedział.
Musimy podjąć walkę i nie możemy dać sobie wmówić, że wszyscy są po trochu winni, prawda leży pośrodku, ustąpmy, to może będzie OK. Nie, ja nie zamierzam ustąpić, bo ja wiem, kto w Polsce robi złe rzeczy
— dodał.
Przenieśmy się teraz na Marsz Tuska, który miał miejsce w Warszawie 4 czerwca. Tu lider PO ślubował zebranym:
Idziemy do tych wyborów, żeby zwyciężyć, rozliczyć i naprawić ludzkie krzywdy. I żeby w konsekwencji pojednać polskie rodziny. Ślubuję wam: zwycięstwo, rozliczenie zła, zadośćuczynienie krzywdom i pojednanie między Polakami. Zwracam się także do tych wszystkich, którzy nie wiedzą, na kogo głosować, którzy zagłosowali na PiS. Oni przecież też widzą to zło, spotykam ich na swojej drodze, może nie przepadają za mną, ale mają twarze pełne troski.
Ci u władzy, którzy skrzywdzili prostego człowieka, zrobili zamach na konstytucję, będą rozliczeni. Nie będzie taryfy ulgowej. Skrzywdzonych przez nich musimy naładować wiarą, ze to będzie naprawione. Musimy wykonać wysiłek pojednania (…). Będziemy się szanować, będziemy kochać jedną ojczyznę. Nie zabili naszej nadziei, nie zabili wiary w zwycięstwo
— mówił Tusk.
I tu mamy wreszcie konkret. Lider PO powiedział jednoznacznie: „ślubuję wam: (…) pojednanie miedzy Polakami”. Czyli możemy stąd wyciągnąć wniosek, że chodzi o wyborców opozycji i Prawa i Sprawiedliwości. Wspaniale!
Ale jak tego dokonać? Tusk mówi, że aby doszło do pojednania, trzeba najpierw rozliczyć tych, którzy skrzywdzili. O kogo chodzi? Tu Tusk jest niezwykle precyzyjny. Chodzi oczywiście o Kaczyńskiego. Ale jak rozliczenie rządów PiS ma doprowadzić do pojednania? Być może Tuskowi chodzi oto, że jak się wyborcom PiS-u pokaże rzekome przestępstwa popełnione przez poprzednią ekipę rządzącą, to ci wyborcy zrozumieją jakich złych ludzi popierali i od razu rzucą się jak syn marnotrawny w ramiona ojca-Tuska miłosiernego wyznając swoje winy. Tak, myślę, że właśnie o to chodzi Tuskowi.
Jest czymś oczywistym, że jest w Polsce spora grupa osób, która ostrym sporem ostatnich lat jest po prostu najzwyczajniej zmęczona. Nie można się temu dziwić. Myślę, że m.in. stąd dobry wynik Trzeciej Drogi, która przedstawiała się jako ta, która ten spór może zakończyć. Tusk za to sprytnie w swojej narracji przerzucał odpowiedzialność za ten konflikt na obecną (jeszcze) władzę, co ma prowadzić do prostych konkluzji: to oni (tzn. obóz Kaczyńskiego) jest odpowiedzialny za ten spór. I Tusk, a wraz z nim nowy rząd, będzie po ten argument sięgać za każdym razem, gdy PiS będąc w opozycji będzie przeciwko czemuś protestować. „Widzicie? Krytykują nasze pomysły, naszą politykę, ciągle są na ‘nie’. Nie chcą zgody, ciągle krytykują i wzniecają konflikt. Powinni siedzieć cicho, już nas podzielili wcześniej” - tak powie Polakom Tusk. Pojednania zaś dalej nie będzie.
Ale niezależnie od tego, co by Tusk miał w przyszłości powiedzieć, to jednak ślubował, że do pojednania doprowadzi, więc wierzę, że PiS nie będzie dla tego wielkiego Europejczyka jakąkolwiek przeszkodą do osiągnięcia tego pięknego celu. W końcu jest to obietnica, która przynajmniej na papierze nie kosztuje ani grosza, więc jej niespełnienie byłoby ewenementem na skalę światową. A i pewnie Kosiniak-Kamysz wraz z Hołownią dopilnują, żeby Polacy z obu stron Wisły spotkali się i wpadli sobie w ramiona.
A wszyscy żyli długo i szczęśliwie…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/667892-a-co-z-ta-obietnica-w-teorii-nie-kosztuje-ani-grosza