Oni muszą zmniejszyć wydatki na armię, bo wszędzie zapowiadają cięcia usprawiedliwiane wyolbrzymioną, wręcz wyimaginowaną, dziurą w budżecie. A jak przyznawał sam generał Mirosław Różański, gdy przyszedł kryzys gospodarczy w czasach Tuska, to finanse publiczne ratowano pieniędzmi, które powinny iść na resort obrony.
Słowa Tomasza Siemoniaka, szefa MON w rządzie PO-PSL, już zdążyły zirytować ekspertów i obiegły internet, ale przypomnijmy je i tutaj:
Skąd wziąć ludzi do trzystutysięcznej armii? Ja uważam, 150 tysięczna armia świetnie wyszkolona, te formacje o których powiedziałem i przede wszystkim rezerwa, która jest szkolona. I to da Polsce właściwe siły do obrony państwa
— mówił polityk w wywiadzie radiowym.
Członek PO zapewniał także, że polski potencjał demograficzny nie pozwoli na większą armię, co już zostało obśmiane przykładami Izraela i Grecji, które mają wielką armię przy wielokrotnie mniejszej ludności. Ale nie tylko zwijacze państwa z Platformy zdradzają się ze swoimi ideami zmniejszenia polskiej armii.
Kobosko o liczbie żołnierzy
W wywiadzie dla Radia RMF FM Krzysztof Ziemiec dopytywał Michała Kobosko, intelektualne zaplecze Hołowni, o przyszłość Wojska Polskiego. Polityk kluczył, zapowiadał „sprawdzenie” zamówień zbrojeniowych ministra Błaszczaka, a w sprawach liczebności wypowiedział się następująco:
Nie wejdę w te licytację personalną-osobową, w sensie liczby żołneirzy, bo dzisiaj to nie liczba żołnirza decyduje w pierwszej kolejności o tym czy armia jest w stanie obronić i nasze granice, i nasze terytorium. To kwestia sprawności i nowoczesności zawodowej armii, którą musimy w Polsce mieć, a której jeszcze nie mamy.
Aspiracje rządu Morawieckiego do stworzenia znacznej siły militarnej Kobosko porównał do PRL:
Wiadomo że PiS uwielbiał projekty monumentalne, gierkowskie, wielkie, żeby olśnić nas wszystkkich, na przykład liczbą żołnierzy, a jeszcze raz powtórzę nie liczba żołnierzy ostatecznie decyduje w tej chwili o tym jak armia sobie radzi na polu walki.
To wyraźne sugestie, że cele Prawa i Sprawiedliwości zawarte w „Ustawie o obronie ojczyzny” obecnej opozycji się nie podobają. Będziemy mieli słabszą armię - tu nie ma wątpliwości. Nikt z polityków PO, Lewicy czy Trzeciej Drogi nie postuluje wzmocnienia armii na poziomie pracy resortu Mariusza Błaszczaka.
Tłumaczenie Koboski, że „nie liczba żołnierzy decyduje” o sile armii jest dramatycznie błędne. Dramatycznie, bo może nas przecież wiele kosztować. Właśnie w obliczu takiego wroga militarnego jakim jest Rosja liczebność armii ma kolosalne znaczenie - rezerwy, ilość mężczyzn z bronią nie tylko na linii frontu, ale też zabezpieczających tyły, pilnujących miast, dróg i wsi przed aktywnością dywersantów - właśnie to liczba żołnierzy ma decydujące znaczenie, bo też liczbą żołnierzy, masą ludzką, Rosja parła do przodu w Donbasie.
Różański pomylił się we wszystkim
Błędne rozeznanie w sprawach rosyjskich uosabia ekspert Hołowni ds. armii - generał Mirosław Różański. W swojej książce, wywiadzie-rzece z 2018 roku, oficer opowiada, że ewentualną wojnę z Rosją Polska na pewno przegra. Różański zdaje się wierzyć w każdą groźbę Kremla, w tym nuklearną.
taka wojna może się skończyć po trzech minutach. Tyle potrzeba, żeby wysłana z terytorium Federacji Rosyjskiej rakieta z głowicą nuklearną zamieniła nas w dymiącą kupę popiołu.
— czytamy w książce sprzed 5 lat. To stały straszak w inwazji na Ukrainę, straszak pusty i nieskuteczny - chyba że wobec eksperta Polski2050.
Ta nowa wojna będzie szybka, zaskakująca. Rozstrzygnie się błyskawicznie.
To znowu słowa wyjęte z propagandy Moskwy - takie przekonanie udało się Putinowi zaszczepić wśród elit Zachodu, które potem dziwiły się, że kraj tak daleki od doskonałości, oględnie mówiąc, jak Ukraina, wytrzymał w obronie nie 3 dni, a już 600.
Różański totalnie chybił w swojej ocenie Wojsk Obrony Terytorialnej:
WOT to nic więcej niż propagandowy chwyt ministra Macierewicza. Bardziej fikcyjny twór niż realna siła bojowa. (…) Ta formacja wykrwawia polską armię. Proszę mi wierzyć, że w razie wojny nie będzie z niej wielkiego pożytku.
Wojna rosyjsko-ukraińska pokazała coś dokładnie odwrotnego - obrona terytorialna nie tylko zabezpiecza tereny oddalone od frontu, nie tylko jest wsparciem dla zawodowych żołnierzy w teatrze działań wojennych ale jest też kapitalnym poligonem, miejscem werbunku dla innych, profesjonalnych formacji. W swojej fatalnej książce Różański myli się stokrotnie, krytykuje system Patriot, a niekiedy przyznaje się nawet do dyletanctwa:
Nie zauważyliśmy, kiedy Rosja przeszła na ciemną stronę mocy.
Przodownicy dyletanctwa doczołgują się do władzy. Oby nie przydał się reportaż z wojennego Charkowa o tym jak zbudować schron w bloku. Ale zapoznać się zawczasu - nie zaszkodzi. Zwłaszcza przed tym jak Tusk wybierze Ministra Obrony Narodowej.
ZOBACZ JAK ZBUDOWAĆ SCHRON W BLOKU:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/667809-kolejny-przekonuje-ze-polska-nie-potrzebuje-licznej-armii