Unia staje w obliczu największego kryzysu w swej historii. Wręcz egzystencjalnego. Tymczasem eurokraci forsują rozwiązania, które doprowadziły ją na skraj katastrofy, a po wyborach w Polsce nie ma w Europie sił by ten kurs powstrzymać.
Trzy dni przed polskimi wyborami Komisja Konstytucyjna Parlamentu Europejskiego pod szefostwem Guy Verhovstadta miała głosować nad sprawozdaniem o zmianach w Traktacie o Unii Europejskiej (TUE) i w Traktacie o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE) i zarekomendować wprowadzenie w nich aż 267 poprawek. Głosowanie jednak przełożono na 25 października i jak słusznie podejrzewa europoseł Jacek Saryusz-Wolski prawdopodobnie dlatego, że opowiedzenie się za poprawkami przez polską opozycję mogłoby zaszkodzić jej w wyborach.
Co się odwlecze to nie uciecze i teraz głosowanie odbędzie się 25 października, a pozycja polskiego rządu, który do tej pory stanowczo przeciwstawiał się zmianom w traktatach jest bardzo osłabiona.
W największym skrócie zmiany sprowadzają się do całkowitego zniesienia zasady jednomyślności, co pozwoli najsilniejszym państwom Europy już całkowicie pomijać głosy tych mniejszych, jak choćby kraje dawnego bloku wschodniego. Na arenie zabraknie nawet samotnie walczącej Polski. Węgry zhańbione proputinowską postawą swego rządu się nie liczą i wiele wskazuje na to, że przeszły już na stronę niemieckiego obozu robienia interesów z Rosją.
Bruksela ma objąć wyłączne władztwo nad kolejnymi obszarami w tym np. decydować ile i gdzie upraw rolnych może być, a gdzie mają być parki, rezerwaty. Oni w Brukseli wiedzą lepiej jak powinna wyglądać gospodarka i natura w w Okunince w gminie Włodawa, niż tamtejsi poddani.
Eurokraci chcą by Unia miała jedną politykę zagraniczną i (nie)bezpieczeństwa. Wspólnota ma być nie tylko jednym obszarem gospodarczym i politycznym, ale i ideologicznym czego zapowiedzią jest powszechne zastąpienie w dokumentach traktatowych pojęcia „równość kobiet i mężczyzn” „równością płci”, iledziesiąt by ich tam sobie nie wymyślono. Na dodatek zaprowadzone mają być parytety.
Nie ma wątpliwości, że kontynuowane będzie forsowanie szaleńczego, ale też nikczemnego i antyludzkiego paktu imigracyjnego, który przewiduje masowe, przymusowe przesiedlenia ludzi, traktowanie ich jak zasobów do selekcjonowanie i dystrybuowania po całym kontynencie. Brukselscy urzędnicy wraz z wprawionymi w dokonywaniu selekcji niemieckimi będą decydować: ten i ten w Holandii i w Niemczech, a ci gorsi gatunkowo imigranci wynocha do Rumunii, albo na Słowację. PO już ustami różnych swych parlamentarzystów zapowiada przyjęcie tego skrajnie nikczemnego, nawiązującego do najgorszych tradycji sowietów i niemieckich nazistów paktu.
Nie ma też wątpliwości, że forsowana będzie obłąkańcza polityka zielonego (nie)ładu, która prowadzi Europę do katastrofy gospodarczej, a jej obywateli pozbawia najbardziej fundamentalnych praw, jak choćby do podroży. Tu nie trzeba nawet wielkich zapisów, wystarczy uniemożliwić kupno, albo zatankowanie samochodu, wyznaczyć strefy wjazdów etc. i tak zmusić poddane pospólstwo do siedzenia na miejscu. Nie będzie hołota jaśniepaństwu w kurortach i parkach przeszkadzać.
W Polsce już pojawiły się głosy, że nawet po sformowaniu rządu przez dotychczasową opozycję uzyskanie pieniędzy z KPO wcale nie musi być łatwe, bo pozostaje jeszcze wiele warunków do spełnienia. Nawet nie chodzi o to, czy Donald Tusk dotrzyma obietnicy i kochane pieniążki załatwi, czy też nie dotrzyma, tylko o ustanowienie na stałe mechanizmu szantażowania państw członkowskich, a już niedługo prowincji funduszami europejskimi.
Jeśli rządy, czy namiestnicy w poszczególnych lennach będą nieposłuszni, to im się pieniądze zablokuje. Niepokorni i nieprawidłowi nie tylko nie dostaną pożyczki KPO, ale nawet pieniędzy z funduszu spójności, czym otwarcie już grozi komisarz ds. spójności i reform Elisa Ferreira. Wyobraźmy sobie, że rząd Zjednoczonej Prawicy nie przekazuje należnych środków Warszawie, bo rządzi w niej nieprawidłowy Trzaskowski, a korupcja zżera stołeczne władze i sekretarz miasta za kratami siedzi.
Powód tych machlojek i szantaży może być jeszcze jeden. Oto Unia jako sama instytucja/organizacja zmierza ku katastrofie finansowej. Już brakuje 66 miliardów euro na kolejną perspektywę budżetową, a kłopoty dopiero się zaczynają. Monstrualne długi przytłaczają Francję, Hiszpanię, Włochy, a odkąd Europejski Bank Centralny znacząco podniósł stopy procentowe, Unia z dłużnikami może nie być w stanie obsłużyć choćby pożyczek KPO. Zbliża się czas pierwszych spłat. Wbrew kłamliwej i zmanipulowanej propagandzie KPO to w większości zwyczajny kredyt zaciągnięty z bankrutami jak Włochy, czy Hiszpania, a tzw. część dotacyjna będzie spłacana z nowych podatków. Po zmianie traktatów nie trzeba będzie jednomyślności, jak do tej pory, by je na nas nałożyć.
Pisałem, iż zadaniem Zjednoczonej Prawicy po zwycięskich wyborach będzie obalenie całkowicie dysfunkcjonalnego ustroju Unii. On jest nienaprawialny, tak jak był ustrój PRL i pozostałych krajów buta sowieckiego. Niestety wynik jest jaki jest i w Europie znikła praktycznie ostatnia siła zdolna przeciwstawić się unijnym skrajnie niekompetentnym eurokratom i władcom, którym marzy się budowa jakiegoś imperium od Lizbony po Władywostok.
Tymczasem Europa jest już śmieszna, groteskowa w swej nieporadności. Spójrzmy na jeden przykład: przez 8 lat nie zrobiono nic w sprawie niekontrolowanej zalewającej Europę nielegalnej imigracji, która przybiera już rozmiar inwazji. Ci sami ludzie mówią teraz o wspólnej ochronie granic, o masowych przesiedleniach. Oni są żałośni, a jednocześni bardzo groźni. Oni dopuszczą do zniszczenia Europy.
Zjednoczona Prawica nie ma praktycznie żadnych atutów, by przeciwstawić się obłąkańczym pomysłom Brukseli i Berlina. Opozycji udało się nawet zniszczyć referendum i uzmysłowić Polakom, że ich opinią władza sobie może co chce podetrzeć.
Jeszcze pół roku temu po zwycięskich dla prawicy wyborach samorządowych w Hiszpanii mogło się wydawać, że tam do głosu dojdą siły rozumu. Niestety, prawica dała się ograć rządzącym komunistom i socjalistom w przyspieszonych wyborach parlamentarnych. Ich lipcowy termin rząd Sancheza specjalnie ustalił tak, by był jak najmniej korzystny dla wyborców prawicy, ta wieć choć wygrała dostała za mało głosów, by sformować rząd.
Słaby okazuje się też gabinet Giorgii Meloni. Świetne hasła i twarda retoryka wiecowa nie przekładają się na stanowczość w rozwiązywaniu problemów, ot choćby z radzeniem sobie flotyllami nielegalnych imigrantów z Afryki płynącymi na Lampedusę. Premier Morawiecki nie ma już sił, by zaproponować choćby polskie jednostki, by pomogły poskromić bandy przemytników i handlarzy ludźmi. Nie chodzi o to czy nasze łodzie i jednostki specjalne zaczęłyby patrolować wybrzeże. Już sama oferta, deklaracja pokazałaby, że można myśleć o zmianie obowiązujących paradygmatów i z problem nielegalnej imigracji należy i można rozwiązywać inaczej niż robi to zwyczajnie głupia, bezwolna i skrajnie szkodliwa szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Jako niemiecka minister obrony doprowadziła do katastrofy Bundeswehrę, to może i Unię. Ma wprawę.
W pozostałych krajach partie prawicowe, konserwatywne, tożsamościowe są tylko z nazwy. Partia Szwedzkich Demokratów to zaledwie ziarna, małe kamyki w żarnach, które mielą Europę. Pozostaje nam wieczne czekanie - a może się coś zmieni po czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2024 roku, a może Marine Le Pen wreszcie coś zwojuje, ale najczęściej przychodzą rozczarowania. Lata naszego życia lecą, a perspektywa spokojnej i dostatniej Europy wciąż się oddala.
Prawica, nie tylko w Europie, ale i na świecie ma fundamentalne kłopoty ze zdobywaniem władzy, utrzymywaniem jej, a już zwłaszcza ze sprawieniem, by instytucje publiczne służyły społeczeństwu, obywatelom, a nie lewicy, czy jak kto woli rządom liberalnej demokracji. To zjawisko obserwujemy wszędzie, ot choćby w Izraelu gdzie sędziowska kasta uzurpująca sobie prawo rządzenia państwem doprowadziła je do paraliżu, wielkich podziałów, a w rezultacie do niezdolności zapobieżenia największym zamachom terrorystycznym na ziemiach Izraela w historii.
Procesy destrukcji zawsze postępują szybciej niż naprawy. Wystarczy spojrzeć na dorobek administracji Joe Bidena i przypomnieć sobie jaki ład zaczynał ogarniać świat, gdy w Białym Domu zasiadał tak przeklinany przez postępująco postępowych Donald Trump. Niecałe trzy lata rządów Śpiącego Joe (Sleepy Joe) wystarczyły, by świat znów pogrążał się chaosie i płomieniach. My - Polska, mieliśmy do odegrania swą rolę w Europie, ale daliśmy ją sobie odebrać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/667485-wyniki-wyborow-w-polsce-to-fatalna-wiadomosc-dla-europy