„Jest tu silny czynnik osobisty - jeśli Donald Tusk zostanie premierem, to tej władzy nie odda, żeby nie wiem co. Nie wyobrażam sobie, chyba że doszłoby do powtórzenia sytuacji z rządem mniejszościowym z PiS-u” - mówi prof. Henryk Domański, socjolog z PAN, w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Jakie przewiduje Pan scenariusze po przeliczeniu mandatów? Jaki będzie przyszły rząd?
Prof. Henryk Domański: Scenariusze są dwa: albo PiS-owi uda się znaleźć koalicjanta, albo się nie uda. Wówczas rząd utworzy Platforma Obywatelska w połączeniu z Lewicą i Trzecią Drogą.
Czy koalicyjny rząd będzie miał szansę się utrzymać?
Z jednej strony nie ma szans na przetrwanie, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że każda z tych formacji - nawet Koalicja Obywatelska - jest bardzo zróżnicowana. Oprócz tego mamy jeszcze szereg różnic światopoglądowych: czy to między Lewicą a prawicowym skrzydłem Platformy, między lewicowym a prawicowym skrzydłem Platformy, między Lewicą a PSL. Nie do pogodzenia jest chociażby kwestia aborcji. I takie różnice trudno byłoby chyba pokonać.
Z drugiej strony - jeśli Donald Tusk zostanie desygnowany przez prezydenta, to zrobi wszystko, aby władzę utrzymać. Będzie to czynnik na rzecz osłabiania podziałów. I to właśnie desygnacja rządu przez prezydenta będzie decydującym momentem. Jeśli głowa państwa powierzy misję Donaldowi Tuskowi, to taki rząd, jak sądzę, będzie trwał przynajmniej cztery lata.
Donald Tusk zrobi bowiem wszystko, aby władzę utrzymać. Po to przyjechał przecież do Polski i starał się za wszelką cenę pokonać PiS.
Nawet, gdy będzie miał przeciwko sobie Pałac Prezydencki, Trybunał Konstytucyjny i inne instytucje?
Za sobą będzie mieć najprawdopodobniej Senat. Jest to czynnik, który nie eliminuje możliwości trwania rządu. A co więcej, jest tu silny czynnik osobisty - jeśli Donald Tusk zostanie premierem, to tej władzy nie odda, żeby nie wiem co. Nie wyobrażam sobie, chyba że doszłoby to powtórzenia sytuacji z rządem mniejszościowym z PiS-u.
A co, Pana zdaniem, pokazuje: po pierwsze - rekordowo wysoka frekwencja, po drugie: sam wynik wyborów. Czy popełniono jakieś błędy, czy coś można było zrobić lepiej?
Nie widzę oznak błędów w tych największych ugrupowaniach. PiS wygrał, tak jak pokazywały wyniki sondaży - podobnie w przypadku wyniku Platformy. Może ewentualnie PiS mógł uzyskać nieco więcej, tak jak wskazywały niektóre badania. Nie zaskakują więc wyniki obu partii, a przecież oczekiwano również, że PiS, mimo wygranej w wyborach, może mieć problemy ze stworzeniem rządu.
Wysoka frekwencja oznacza, że Sejm uzyska, czy raczej już uzyskał, wysoką legitymizację ze strony społeczeństwa.
Jedynym zaskoczeniem, jeśli chodzi o wynik wyborów, jest wzrost poparcia dla Trzeciej Drogi. Nie potrafię właściwie ocenić, jak to się stało, że w ciągu zaledwie 5 dni Trzecia Droga zyskała wzrost o ok. 5-6 proc.
A Konfederacja? Dla wielu to chyba największy przegrany wyborów.
Zależy, jakie kto miał oczekiwania względem wyniku Konfederacji. Nie sądziłem, żeby otrzymała więcej niż 7 proc. i właśnie tak się stało. Wzrost poparcia kilka miesięcy temu był przejściowy i wynikał raczej ze zmiany stosunku społeczeństwa polskiego do Ukraińców na bardziej negatywny, a Konfederacja od początku prezentowała ostre stanowisko wobec pomocy dla Ukrainy.
Konfederacja wcale zresztą nie powinna zyskać więcej, bo jest to formacja nie mniej zróżnicowana wewnętrznie niż np. Lewica z Trzecią Drogą.
Czekamy więc teraz na decyzję prezydenta?
Decyzja prezydenta właściwie wiadomo jaka będzie, dlatego trzeba czekać raczej na wynik głosowania w Sejmie, gdy PiS zgłosi gotowość do utworzenia Sejmu. Większości raczej nie uzyska, ale to już zupełnie dwie różne kwestie.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/667124-prof-domanski-jesli-tusk-uzyska-wladze-nie-odda-jej