Donald Tusk, przewodniczący Platformy Obywatelskiej, pokazywał się już z dziećmi, wnukami, a także naszymi „mniejszymi braćmi”, spośród których zdecydowanie preferował psy. Teraz postanowił „zabłysnąć” i pokazać przedstawiciela grupy czworonogów ulubionej przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Najwyraźniej jednak niewiele wie o kotach, ponieważ nie są to zwierzęta, które łatwo „wytresować” i oszukać.
„Nasz rudy”
Nie jest tajemnicą, że prezes PiS Jarosław Kaczyński jest wielkim miłośnikiem kotów. Lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk również lubi zwierzęta domowe, choć dotychczas, jak się wydaje, preferował raczej psy.
Tusk ocieplał swój wizerunek już przy pomocy wnuków, dzieci, majonezów, ogórków kiszonych, a także zwierząt domowych. Tym razem, na finiszu kampanii, postawił na tę ostatnią grupę.
Lider PO zamieścił w mediach społecznościowych nagranie z dużym, rasowym rudym kotem, którego w zeszłym tygodniu przewoził już Tuskobusem. Dziś, m.in. na platformie X, Tusk zamieścił kolejne nagranie z Rudym, bo takie imię otrzymał zwierzak.
Nasz Rudy już wybrał
— poinformował były premier, zamieszczając film, na którym kot, mając do wyboru dwie miseczki: jedną z napisem „PiS”, drugą „KO”, wzgardził tą z nazwą partii Jarosława Kaczyńskiego i zjadł z miseczki KO.
Kot czy pies?
Z jednej strony fakt, że dla oczu widzów niedostępne pozostaje wnętrze obu miseczek, wydaje się kluczowy dla całej „sztuczki”, z drugiej - Donald Tusk najwyraźniej niewiele wie o kotach. Nie są to zwierzęta łatwe, nie da się ich łatwo „wytresować” czy oszukać, a fakt, że to w miseczce z napisem „KO” Rudy znalazł ulubiony smakołyk, wcale nie oznacza, że natychmiast pokocha i zaufa tego, kto ów smakołyk mu podał.
Gdybyśmy chcieli być złośliwi, napisalibyśmy, że jest w polityce światowej pewna postać, która, podobnie jak Donald Tusk, kocha psy, ale ta postać chyba nie jest obecnie przez lidera PO zbyt lubiana, choć nie zawsze tak było, co mogliśmy zobaczyć w każdy wtorek wieczorem w TVP Info. Czy to dlatego, że pies ma opinię stworzenia uległego, a niekiedy wręcz służalczego, nie to, co niezależny, sprytny i chodzący własnymi drogami kot, preferowany przez prezesa PiS?
Darujmy sobie jednak te złośliwości i pozostańmy przy opinii, że wyszło chyba dość infantylnie, jak na polityka z takim doświadczeniem.
red/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/666569-kot-mial-ocieplic-wizerunek-tusk-nasz-rudy-juz-wybral