Ciągłość dowodzenia w Wojsku Polskim jest zachowana. To nie jest tak, że armia przestała funkcjonować, bo nie ma szefa Sztabu Generalnego i Dowódcy Operacyjnego. Otóż są! Są ich zastępcy, którzy mają stu procentowe kompetencje do podejmowania decyzji – powiedział PAP gen. Roman Polko.
Odnosząc się do informacji o złożeniu wypowiedzenia stosunku służbowego przez szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Rajmunda Andrzejczaka i Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Tomasza Piotrowskiego, były dowódca JW GROM podkreślił, że nie oznacza to paraliżu polskiej armii.
Gdyby odejście dwóch wysokich rangą dowódców spowodowało „złamanie kręgosłupa polskiej armii” – a takie stwierdzenia już padały – to świadczyłoby to fatalnie o stanie Wojska Polskiego. W mojej ocenie tego rodzaju opinie obrażają pozostałe 180 tysięcy żołnierzy Wojska Polskiego
— powiedział gen. Polko.
Pragmatyka wojskowa
Podkreślił, że zgodnie z pragmatyką wojskową dowódcy wszystkich armii mają obowiązek przygotowania swoich zastępców.
Zarówno szef Sztabu Generalnego, jak i Dowódca Operacyjny skorzystali z tej możliwości. Przygotowali następców, którzy są w stanie pełnić ich obowiązki. W wojsku często podkreśla się, że wartość jednostki poznaje się po tym, jak działa kiedy zabraknie dowódcy. Wtedy widać, czy dowódca wykonał swoją pracę i wykształcił zastępców, czy przyjął sowiecki model oparty na kulcie jednostki, a nie na działaniu zespołowym
— mówił.
Gen. Polko zaznaczył, że każdy dowódca powinien przewidywać następstwa swoich decyzji.
Każdy ma prawo do rezygnacji. Sam złożyłem rezygnację kiedy byłem w konflikcie z ówczesnym szefem MON, który chciał likwidować JW GROM. Ale nie robi się tego trzy dni przed ogłoszeniem ciszy wyborczej
— stwierdził.
W ocenie generała „łatwo było przewidzieć, że wywoła to burzę polityczną, która nie służy ani armii, ani bezpieczeństwu państwa”.
Nie służy to też samym panom generałom, którzy mogli przecież odejść ze stanowisk, ale zostaliby w zasobach kadrowych. Ich doświadczenie mogłoby być wykorzystane w strukturach międzynarodowych
— wskazał.
Szczerze mówiąc zupełnie tego nie rozumiem. Wiem, że zdarzają się konflikty, ktoś może się nie zgadzać, ale sposób załatwienia tej sprawy pozostawia wiele do życzenia. Trzeba było podejmować takie decyzje jeszcze w maju lub czerwcu, albo zaczekać kilka dni. Niezależnie od tego czy chcieli czy nie wpisali się w kampanię polityczną, a to szkodzi armii
— stwierdził były dowódca GROM.
To smutne, że odchodzący dowódcy nawet nie podali powodów takich decyzji
— dodał.
Ciągłość dowodzenia
Pytany o to, czy ciągłość dowodzenia polską armią zostanie zachowana odpowiedział, że obowiązki dowódców przejmują ich etatowi zastępcy.
Ciągłość dowodzenia jest zachowana. Chciałbym wszystkich uspokoić - to nie jest tak, że armia przestała funkcjonować, bo nie ma szefa Sztabu Generalnego i Dowódcy Operacyjnego. Otóż są! Są ich zastępcy, którzy mają stu procentowe kompetencje do podejmowania decyzji, bo w pełni przejmują odpowiedzialność
— podkreślił.
Ocenił, że „punktem honoru dla odchodzących dowódców jest upewnienie się, że po ich odejściu armia, która jest wartością wyższą od polityki, bez nich będzie funkcjonowała normalnie”.
Jak mówił, ważne jest, by politycy sprawnie zadecydowali, kto obejmie oba stanowiska.
Dziś w polskiej armii nie brakuje doświadczonych dowódców. Ci, którzy dowodzili misjami w Iraku i Afganistanie są obecnie pułkownikami i generałami
— wskazał.
Ocenił, że jeśli decyzja dot. wyznaczenia następców odchodzących dowódców zapadnie dziś, to będzie to bezprecedensowo szybkie tempo.
Zarówno minister Błaszczak, jak i prezydent Duda pełnią swoje funkcje od dłuższego czasu i mają doskonałe rozeznanie w kadrach. Z pewnością nie będzie stanowiło dla nich problemu, wybranie dowódcy charyzmatycznego i z autorytetem
— ocenił.
CZYTAJ TEŻ:
pn/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/666100-gen-polko-ciaglosc-dowodzenia-w-wp-jest-zachowana