We wtorek sztab Donalda Tuska przygotował debatę dotyczącą bezpieczeństwa Polski, zatytułowaną „Plan stabilizacji relacji polsko-ukraińskich”. W wydarzeniu wzięło udział grono polityków, ekspertów i generałów, zaś dyskusja była podzielona na trzy segmenty: militarny, rolniczy i humanitarny.
Zgodnie z doktryną Tuska konkretów nie może być za wiele - by nie można było złapać go za słowo albo ustosunkować się do precyzyjnie sformułowanej tezy. A jednak spomiędzy życzeń i ogólników uderza w tej debacie szereg kuriozów.
Po pierwsze - sam dobór gości. Co prawda generał Mieczysław Gocuł, awansowany przez Bronisława Komorowskiego do stanowiska szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w 2013 roku (obrona na Wiśle była już zatwierdzona) już od dawna występuje politycznie jako krytyk wszelkich decyzji obecnego Ministerstwa Obrony Narodowej, ale w zakresie jego kompetencji rozumienia Rosji skompromitował się dziesieć dni przed inwazją na Ukrainę mówiąc w rozmowie dla Tygodnika Wprost, że „nie wierzy w wojnę”. Miało to miejsce dwa tygodnie po tym jak świat obiegła informacja, że armia rosyjska zrobiła bardzo kosztowny i wyjątkowy krok w przygotowaniach do ataku - sprowadziła do szpitali polowych zapasy krwi do transfuzji. Teraz występuje jako ekspert od zagrożenia rosyjskiego.
Drugim osobliwym gościem był Członek Rady Nadzorczej Poczty Ukraińskiej (od 2018 roku) Jakub Karnowski, który wcześniej był prezesem Zarządy PKP, promowany tam przez Sławomira Nowaka. Trudno nie podejrzewać, że i jego ukraiński etap nie został wsparty przez ulubieńca Tuska. Trudno odnieść się do jego „planu stabilizacji relacji polsko-ukraińskich” bo ograniczyły się do autoreklamy i krytykowania PiS.
Trzecim specyficznym ekspertem był Michał „chcecie nas skłócić z Rosją” Kołodziejczak. Bez komentarza.
Półtoragodzinne wydarzenie miało jednak jeden ogólny wniosek na wszystkich płaszczyznach: trzeba liczyć na Zachód, a zwłaszcza Brukselę. W kwestii zbożowej Kołodziejczak mówił:
Ne rozwiążemy tego bilateralnie, Polska i Ukraina, my rozwiążemy to w silnej Unii Europejskiej.
Na koniec też skrytykował rząd, że chce samodzielnie rozwiązać zatarg z Kijowem, gdy zaś - jego zdaniem - trzeba zwrócić się do Komisji Europejskiej. Generałowie apelowali o współpracę w ramach inicjatywy „Żelaznej Kopuły” czyli systemu europejskiej obrony powietrznej, zapropowanego przez Niemcy.
Choć kampania wyborcza trwa półtora miesiąca, a debata wokół kwestii ukraińskich - półtora roku - to Donald Tusk zdecydował się na zorganizowanie takiego wydarzenia akurat teraz. Przedstawienie swojego „Planu” zapowiedział kilka dni po ujawnieniu w TVP INFO planu „obrony na Wiśle” z 2011 roku, na wypadek rosyjskiej inwazji. Czyżby jednak towarzystwo z PO oglądało „Reset” uważnie, ale wstydziło się o tym powiedzieć?
Wnioski też mają proste.
Liczmy na Europę i pytajmy Kołodziejczaka co by doradził. Znakomity plan, doprawdy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/664264-tuska-ruszylo-ujawnienie-planu-obrony-na-wisle-jest-reakcja