To że czołowi politycy Platformy z Donaldem Tuskiem na czele, rzucili się do popierania filmu Agnieszki Holland „Zielona granica”, tuż po pojawieniu się w mediach społecznościowych jego trailerów, nie dziwi, wszak posłowie tej partii latem 2021 roku popisywali się na granicy polsko-białoruskiej atakami na polską Straż Graniczną.
Wszyscy pamiętamy „sprinty” posła Sterczewskiego, wyprawę posłów Jońskiego i Szczerby do nielegalnych imigrantów z pizzą i śpiworami, czy poseł Jachirę żądającą ujawniania nazwisk od funkcjonariuszy Straży Granicznej, w sytuacji kiedy ci ludzie swoimi ciałami bronili granicy przez agresywnymi nielegalnymi imigrantami.
Zapamiętane zostały także wypowiedzi Donalda Tuska, który sugerował wpuszczanie tych biednych ludzi, choć dla wszystkich było już jasne, że Łukaszenka z Putinem prowadzą przy ich pomocy wojnę hybrydową z Polską, a później mówił, że ten rząd nie wybuduje na tej granicy żadnego muru, to miał być jak to „poetycko” określił wielki wał.
W takim podejściu do tego co działo się latem i jesienią 2021 roku na granicy białorusko-polskiej wspierali polityków Platformy liczni dziennikarze, jedna stacja telewizyjna twierdząca, że nadaje „całą prawdę całą dobę” oraz różni celebryci, których wypowiedzi na temat polskich strażników granicznych nie można nawet zacytować, że względu na wulgaryzmy w nich zawarte.
Później był brak poparcia dla rządu w sprawie budowy muru na tej granicy, posłowie Platformy i Lewicy zagłosowali przeciw stosownej ustawie i ciągłe ataki na tę inwestycję, które ustały dopiero po jej wybudowaniu i dowodach, że praktycznie wyeliminowała nielegalne przejścia tej granicy przez ludzi zwiezionych przez służby Łukaszenki i Putina.
Jednak wybudowana bariera ciągle była zadrą dla polityków Platformy, europoseł Ochojska wielokrotnie mówiła o konieczności jej rozebrania, a inna europoseł wybrana z list Platformy, choć obecnie już partii Hołowni, Róża Thun zorganizowała nawet w PE wystawę o jej strasznych skutkach.
Zresztą europosłowie Platformy i Lewicy co rusz pisali petycje do komisarz Ylvy Johannson odpowiadającą w KE za problemy imigracji o negatywnych skutkach istnienia bariery nie tylko dla ludzi, ale także dla zwierząt.
Politycy PSL-u w tej sprawie zachowywali się racjonalniej nie atakowali funkcjonariuszy Straży Granicznej, a w momencie głosowania ustawy o budowie muru, wyłamali się ze wspólnego frontu opozycji i zagłosowali za nią.
Może więc tylko szokować brak ich sprzeciwu wobec filmu Agnieszki Holland, a nawet jak się okazuje wsparcie finansowe dla tego projektu, którego udzieliła instytucja kultury podległa wywodzącemu się z PSL-u, marszałkowi województwa mazowieckiego Adamowi Struzikowi „Mazowiecki Instytut Kultury”.
Politycy tej partii łącznie z jej szefem Kosiniakiem-Kamyszem wczoraj w mediach uciekali od odpowiedzi o ten film, że go jeszcze nie widzieli, choć te kilka fragmentów prezentowanych od kilku dni w mediach, nie powinno pozostawiać wątpliwości w jakim celu ten film został zrobiony.
Strażnicy graniczni rzucający ciężarną kobietę na druty kolczaste, inni rozbijający termos o drzewo, a następnie podający go imigrantom, żeby się z niego napili kalecząc szkłem, czy mieszkaniec przygranicznej miejscowości udający, że strzela do imigrantów, to tylko niektóre sceny mające pokazać bestialstwo funkcjonariuszy straży granicznej i brak empatii dla imigrantów ze strony lokalnej społeczności.
Obrazy te podawane w konwencji czarno-białej, filmowanie nocą, niepokojąca muzyka, to wszystko ma wyrobić u widzów przekonanie, że polska Straż Graniczna to nie ludzie, to potwory, które potrafią się tylko znęcać nad imigrantami, którzy przecież szukają dla siebie lepszego miejsca na świecie.
Wszystko to oczywiście nie ma nic wspólnego z prawdą, choć reżyserka twierdzi, że ma to udokumentowane, ale taka dokumentacja może pochodzić tylko od służb Łukaszenki i Putina.
I tylko w Moskwie i Mińsku zacierają ręce, że taki film powstał, bo czyni odpowiedzialnymi za wszystko co się działo na tej białorusko-polskiej granicy, polskie służby mundurowe, a te naprawdę odpowiedzialne, pozostają w cieniu.
Brak odcięcia się PSL-u od tego filmu, a jak się okazuje nawet udział w jego finansowaniu instytucji podległej peeselowskiemu marszałkowi województwa, dobitnie pokazuje jak odcięła się od swoich korzeni i będzie ją to drogo kosztować w nadchodzących wyborach.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/663724-brak-sprzeciwu-wobec-filmu-holland-bedzie-kosztowac-psl