Program w telewizji Rossija 1 prowadzony przez Marię Butinę poświęcony konkretnie Jarosławowi Kaczyńskiemu jest typowym rosyjskim dziwactwem: teatralna prezenterka rozpoczyna go bajką „o dwóch takich co ukradli Księżyc” trzymając w rękach chleb, gdy zadaje pytania sześciu ekspertom siedzącym przy podłużnym stole jak w partyjnym komitecie, nieco wiruje, robi minę podejrzliwej dziewczynki, potrafi się zadumać nad zdjęciem prezesa PiS, a to wszystko w jakiejś aurze szkolnej akademii, przesady, sztuczności.
Jednak to nie przerysowana forma godzinnego programu jest tu najważniejsza, a właśnie przekaz - w jaki sposób putinowscy dziennikarze chcą pokazać polskiego polityka?
Ma być szarą eminencją polskiej polityki, silną postacią, ale jednak - despotą. Władimir Olejnik, były ukraiński (!) polityk, mówi w programie, że poznał Kaczyńskiego jeszcze w latach 90-tych i zapamiętał go jako spragnionego władzy. W programie cytują śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego słowa: „Panie prezesie, melduję wykonanie zadania”. „Chce być jak drugi Piłsudski” - mówi inny komentator. Jeszcze w pierwszej połowie programu rozpoczyna się totalna jazda bez trzymanki - na dowód złowrogiej osobowości Prezesa PiS pokazuje się jego koty i wspomina, że mieszkał z mamą aż do jej śmierci oraz podkreśla się jego stan cywilny. Wszystko to w aurze złowrogich zdjęć i muzyczki. Ta prymitywna papka okazuje się jednak rozgrzewką przed wypowiedzią Iriny Miedwiediewej, psycholog, która mówi, że żądza władzy wicepremiera bierze się z jego… niskiej postury. „Podobny do gnoma (krasnoluda)” - rzuca komentatorka. Dalej rusza w sukurs Lilija Kolobownikowa - psycholog kliniczna - analizująca zachowania a nawet twarz prezesa PiS i snująca wywody dlaczego jest takim człowiekiem. To już prawdziwe Orwellowskie „dwie minuty nienawiści”.
I kiedy wydaje się, że bardziej ordynarnego przekazu być nie może, wchodzi do programu - cały na biało, dosłownie w białym ubraniu - Lew Swirydow wydalony z Polski i Czech jako rosyjski agent, ten sam co przedstawia się jako przyjaciel Grzegorza Brauna, i dopowiada, że Kaczyński nie ma prawa jazdy, a chce kierować krajem i że do niedawna nie miał też konta w banku. Wszyscy są upojeni swoimi odkryciami i wnioskami. Za niedorzeczność uznają rusofobię Kaczyńskiego i jego zaangażowanie po stronie Ukrainy - dalej pokazują mapę rozbioru Ukrainy i powtarzają swojego starego fakenewsa, że Polska szykuje się do odebrania Lwowa. Pojawiają się też przebitki map Rzeczpospolitej z okresu po Unii Lubelskiej i sylwetka Marka Brzezińskiego, który trzyma rząd w Warszawie niczym marionetkę. Butina z teatralną minką dopowiada: „amerykańską? A może brytyjską?”. Wisienką na torcie jest pochwała dla Konfederacji i pokazanie Grzegorza Brauna oraz Roberta Winnickiego.
Na koniec fanfary i koniec programu. Patologiczni autorzy, prymitywny przekaz, banalne treści, zarzuty i emocjonalne wystąpienia. Ale jednak nie czuję się zmęczony psychicznie po obejrzeniu tego programu, jak często męczy publicystyka Sołowiowa czy Skabiejewej. Czy Butina jest od nich łagodniejsza, mniej przaśna? Nie - te same teksty lecą przecież w „Gazecie Wyborczej”, Onecie czy TVN. Jesteśmy do standardów opowieści o Prezesie PiS przyzwyczajeni przez liberalne media nad Wisłą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/663317-rosyjskie-media-zaatakowaly-jaroslawa-kaczynskiego-sprawdz