Dziennikarz „Super Expressu” Marcin Torz opisał w mediach społecznościowych nowe fakty dotyczące propozycji składanych mu przez władze Wrocławia. „Drugi odcinek poświęcę temu, jak we Wrocławiu łatwo można stać się milionerem” – dodał we wpisie zamieszczonym na Twitterze/X.
Pieniądze za milczenie ws. afer
Przypomnijmy, że dziennikarz „SE” otrzymał „od ważnego urzędnika propozycję objęcia posady wiceprezesa klubu Ekstraklasy za 15 tysięcy miesięcznie”. Jak przyznał, nie ma żadnego doświadczenia w tej kwestii, więc zaczął się zastanawiać, „jak dalece władze Wrocławia są w stanie się posunąć, żeby wyeliminować mnie z rynku medialnego. Mnie, dziennikarza, który ujawnił wszystkie afery prezydenta Jacka Sutryka”.
Torz przypomniał, że zajmował się sprawą zakupu domu od prezesa klubu, który dotuje gmina, radami programowymi jako narzędziami „do wyciągania kasy dla kumpli”, obsadzeniem przez urzędników i zaufanych ludzi rad nadzorczych, a także afer w TBS, miejskim zoo i innych instytucjach.
Kolejna propozycja „pensji” opiewała już na kwotę 34 tys. brutto, czyli ok. 27 tys. miesięcznie „na rękę”.
„Nie rozdają swoich pieniędzy, tylko publiczne”
Dziennikarz opublikował w sieci kontynuację tej historii – tym razem opisał, „jak we Wrocławiu łatwo można stać się milionerem”.
Wystarczy, że będzie zgoda z ratusza. Wszak nie rozdają swoich pieniędzy, tylko publiczne. Przeciąganie mnie na swoją stronę było starannie zaplanowane. Chcę więcej pieniędzy? Skoro regulamin ogranicza finansowe możliwości, to go trzeba zmienić (skrin). Nie mam wyższego wykształcenia? Myślałem, że to zakończy temat. Ale nie. Okazało się, że to też można obejść (skrin). Żeby mnie jeszcze bardziej skusić dostałem zapewnienie, że będę miał elegancki samochód służbowy (skrin), a także ogromny, dodatkowy, zastrzyk gotówki. 30 procent rocznych dochodów (skrin). Jak usłyszałem: nie każdy prezes ma taki zapis w umowie (skrin). Powołany miałem być na trzyletnią kadencję
– relacjonował Torz dodając, że problemem nie było też uzyskanie wielomiesięcznej odprawy.
W kilka lat miałem dorobić się prawdziwej fortuny. To była cena za zdjęcie mnie z medialnego frontu
– napisał Marcin Torz.
Na potwierdzenie dziennikarz zamieścił przy wpisie dwa screeny z fragmentami korespondencji.
ZOBACZ TEŻ:
wkt/TT
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/662536-co-wladze-wroclawia-oferowaly-dziennikarzowi-torz-ujawnia