”Rzeczywisty program PO do rządzenia – gdyby wygrała wybory – jest zaadresowany i bierze pod uwagę interesy głównie mniejszości społeczeństwa – tej bogatszej, bardziej wpływowej, a w wymiarze międzynarodowym tej, która chciałaby włączyć Polskę w relacje o charakterze niekoniecznie w pełni partnerskim – mówi w rozmowie z Polskim Radiem 24 politolog i socjolog UW Tomasz Żukowski. Rozmawiano także m.in. o referendum, przemyśle pogardy i sobotnich konwencjach PO i PO.
Kogo reprezentuje PO?
Dr Tomasz Żukowski pytany był – w kontekście całodniowego czytania przez działaczy PiS „konkretów Tuska” z jego poprzednich programów wyborczych - o wiarygodność lidera Platformy Obywatelskiej.
W wymiarze programowym Platforma ma problem. Jej rzeczywisty program do rządzenia – gdyby wygrała wybory – jest zaadresowany i bierze pod uwagę interesy głównie mniejszości społeczeństwa – raczej tej bogatszej, bardziej wpływowej, a w wymiarze międzynarodowym - tej, która chciałaby włączyć Polskę w relacje o charakterze niekoniecznie w pełni partnerskim
— przyznaje. W związku z tym - jak mówił - w interesie Platformy nie jest wyeksponowanie rzeczywistego programu do rządzenia.
To nie pomoże jej wygrać. W związku z tym sięga do drugiego wymiaru – wizerunkowo-wiarygodnościowego, licząc na to, że tu PO może zyskać więcej.
— stwierdza politolog. Zwrócił w tym kontekście uwagę, na niejednoznaczność PO podając przykład jej stosunku do wieku emerytalnego
Z jednej strony Platforma mówi, że nie będzie go podnosić, a z drugiej strony Tusk przyznaje, że żałuje, że źle rozegrali marketingowo tę kwestię
— tłumaczył.
Lawirowanie ws. pytań referendalnych
W kwestii wiarygodności PO poruszono pytań referendalnych, gdzie PO twierdzi, że „wszyscy się zgadzają, by odpowiedź była na nie, ale lepiej na nie nie odpowiadać”
Gdyby opozycja naprawdę mówiła, że byłaby na „nie”, najprostszym rozwiązaniem byłoby apelowanie do ludzi, by głosowali na „nie”, a nie przeciwnie – żeby te pytania blokować
— ocenia dr Żukowski.
Wiemy, że są bardzo potężne grupy interesów, które są zainteresowane tym, by stało się dokładnie odwrotnie
— dodaje przypominając, że jeśli Polacy w pytaniach referendalnych zagłosują na „nie”, to „zwiążą w ten sposób ręce rządzącym”.
Rządzący musieliby wtedy powiedzieć wspomnianym grupom interesów, że nie mogą spełnić ich oczekiwań, ponieważ w referendum sprawa została rozstrzygnięta
— ocenia.
Przemysł pogardy
Rozmówca PR24 przyznał, że stosunek opozycji do pytań referendalnych nie jest kwestią ostatnich dni czy nawet ostatniego roku, kiedy Tusk wrócił do Polski. Chodzi o budowany od dawna, negatywny obraz rządu PiS i prezydenta.
Przemysł pogardy po wielu latach przyniósł taki efekt, że dla znaczącej części zwolenników PO najważniejszym elementem, który ich łączy, jest niechęć nie tylko do PiS, ale i do jego wyborców
— mówi przypominając badania, z których wynika, że elektorat PO ma o wiele gorszy stosunek do elektoratu PiS, niż odwrotnie.
Emocje i notowania
Dr Żukowski przyznał, że „emocje podczas tej kampanii wyborczej są bardzo silne i się wzmagają. Jest jednak pewna granica w liczbie zwolenników takiego postrzegania świata, której nie udaje się rozkręcającym te emocje osiągnąć”.
(Wzmaganie emocji – przyp. red.) pozwoliło odbudować się Platformie tracącej po nieobecności Donalda Tuska, ale nie pozwala podnieść swoich notowań ponad pewnego, trzeba przyznać, że wysokiego poziomu
- zauważa.
To, co zdaniem dr Żukowskiego PO może w tej sytuacji robić, to starać się, by te emocje nie wygasały i „pacyfikować wszystko, co miałoby wygasaniu emocji przeciwdziałać”.
Przykładem jest wyrzucenie przez organizatorów z dużego spotkania w Olsztynie tzw. symetrystów […], którzy starają się zachować własną podmiotowość, dostrzegać plusy i minusy, ponieważ ich przekaz był ewidentnie sprzeczny z logiką rozkręcania negatywnych emocji
— mówi.
Znaczenie referendum
Referendum jest ważne, ponieważ – niezależnie od innych kwestii - jest czymś jakościowo nowym. W dniu głosowania ludzie nie tylko wybiorą ekipę, która będzie rządzić Polską, ale także wskażą jej ramy działania: co wolno, a czego już nie wolno i wymiarze gospodarki, i polityki społecznej, i relacji z UE, i w innych wymiarach. To okazja, by suweren zyskał większe możliwości wpływu na to, co się będzie działo po wyborach
— ocenia dr Żukowski.
Rozmowa w studiu PR24 dotyczyła także m.in. tego, kto jest największym beneficjentem tematu referendum i stosunku do niego poszczególnych partii.
Od połowy sierpnia, kiedy zaczęto o nim dużo mówić, do końca sierpnia, mieliśmy kilka badań, sondaży. Kiedy je zestawimy widać, że najwięcej, ok 2,5 proc. czyli ok 400 tys. głosów sondażowo zyskało PiS
— przyznał.
Sobotnie konwencje – sprawdzian dla PO
Na pewno obie jutrzejsze konwencje (Zjednoczonej Prawicy i PO – przyp. red.) będą początkiem jakościowo nowego etapu kampanii. PO dotąd konsekwentnie unikała ujawniania programu. I wiadomo, że realnego programu do rządzenia Platforma ujawnić nie może, bo ich zaplecze grup interesów jest takie, że nie da im większości w wyborach. Jednak jakiś przekaz będą chcieli jednak zaprezentować
— ocenia politolog.
Bardzo ciekawe, co w nim będzie. Wtedy pojawi się pytanie, i zobaczymy, na ile wiarygodny jest ktoś, kto deklaruje coś programowo, jeśli w przeszłości wiemy, że albo te deklaracje spełnił, albo nie
— dodaje.
Walka na opozycji
Na koniec rozmowy dr Żukowski zwrócił także uwagę, że ostatnie tygodnie kampanii będą naznaczone wew. walką w cAŁYM obozie antyPiSu o przepływy wyborców.
Ta walka będzie najostrzejsza między Lewicą, a centrolewicą czy lewicą liberalną, którą jest PO
— zauważa
Wybory parlamentarne odbędą się 15 października. Na czteroletnią kadencję Sejmu i Senatu w latach 2023-2027 wybierzemy 460 posłów i 100 senatorów. Także 15 października odbędzie się także referendum.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/661736-dr-zukowski-rzeczywisty-program-po-nie-do-pokazania-polakom