Łukasz Piebiak, który był dzisiaj gościem telewizji wPolsce.pl ujawnił, że prof. Michał Romanowski, jeden z najwierniejszych obrońców „kasty” sędziowskiej, już w czasie, gdy resortem sprawiedliwości zarządzał Zbigniew Ziobro, zarobił na jednej z opinii zamówionej przez ministerstwo. Dziś prof. Romanowski atakuje jednego z sędziów Sądu Najwyższego i chce blokować jego kandydaturę do Rady Doskonałości Naukowej.
Były wiceminister sprawiedliwości odniósł się do osoby prof. Romanowskiego, w kontekście ataków tego adwokata na sędziego Tomasza Demendeckiego z Sądu Najwyższego. Romanowski miał rozpętać nagonkę na sędziego, który jednocześnie zgłosił swoją kandydaturę do Rady Doskonałości Naukowej. Romanowskiemu bardzo nie spodobał się ten pomysł i upublicznił (w mediach wspierających „kastę”) swoją odpowiedź na list Demendeckiego do członków Rady. Romanowski, który jednocześnie reprezentuje m.in. sędziów Tuleyę i Juszczyszyna, uznał list sędziego Demendeckiego, jako „bezczelny”.
Pański mail, który skierował Pan właśnie do mnie odbieram jak wyraz wyjątkowej bezczelności. Ja, jako profesor prawa i adwokat, walczę od lat o praworządność, broniąc wspaniałych polskich sędziów takich jak Paweł Juszczyszyn, Igor Tuleya, Marzanna Piekarska-Drążek, (…) oraz symbolu młodych kobiet Julki Landowskiej. Wszystkie Te wspaniałe Osoby są ścigane i niszczone przez obecną władzę, której zawdzięcza pan swoją karierę
— napisał Romanowski, który zarzucił Demendeckiemu, że ten był promotorem pracy doktorskiej sędziego Łukasza Piebiaka.
Piebiak odpowiada
Sędzia Łukasz Piebiak skomentował dziś słowa prof. Michała Romanowskiego.
Mamy groźną, precedensową sytuację, gdyż sprawa stała się publiczne. Sędzia Demendecki ciekawie rozpoczął swoją „kampanię” (do Rady Doskonałości Naukowej - red.). Wysłał on swój list do wszystkich uprawnionych. Nie dzielił ich na prawych, lewych, centrowych i innych. Przedstawił swoją wizję działalności w Radzie. (…) Chciał wprowadzić nową jakość, czyli transparentność, a nie załatwianie spraw przy „zielonym stoliku”. Pan prof. Demendecki, który najpierw prowadził z powodzeniem karierę naukową, a dopiero potem został sędzią, sprowokował prof. Romanowskiego do ataku
— mówił Łukasz Piebiak w telewizji wPolsce.pl.
Były wiceminister sprawiedliwości przypomniał, że prof. Romanowski jest autorem wielu publikacji i odezw w mediach społecznościowych.
Pan Romanowski miesza porządki. Z jednej strony mamy dyskurs naukowy, ale dochodzi tu kwestia niedopuszczalna. Pan prof. Romanowski pisze o sędzim Demendeckim, a jednocześnie wykonuje zawód adwokata i szczyci się tym, że reprezentuje panów Juszczyszyna i Tuleyi. Ci panowie byli i są jednocześnie stałymi „klientami” najpierw Izby Dyscyplinarnej, a obecnie Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN. Możliwe, że sprawa tych panów sędziów trafi kiedyś do sędziego Demendeckiego. Możemy mieć problem z naciskiem na sędziego, próbą nacisku na sąd. To aż się prosi o interwencję Krajowej Rady Sądownictwa
— słusznie zauważył sędzia Łukasz Piebiak.
Zlecenie z MS
Sędzia Łukasz Piebiak ujawnił też fakt, że sam prof. Romanowski wykonywał analizy zewnętrzne dla Ministerstwa Sprawiedliwości i to już w czasie, gdy resortem kierował minister Zbigniew Ziobro, jego zastępcą był sędzia Łukasz Piebiak.
Osobiście nadzorowałem prace nad nowelizacją kodeksu spółek handlowych, której przedmiotem była dematerializacja akcji. (…). Skorzystaliśmy z usług pana profesora. Zleciliśmy przygotowanie wstępnego projektu nowelizacji panu prof. Romanowskiemu. Sam to akceptowałem, a pan profesor pracę wykonał. Nie kwestionuję, że jest wybitnym znawcą kodeksu spółek handlowych. Akceptowałem jego rachunki
— ujawnił sędzia Łukasz Piebiak.
Kilka lat temat nie przeszkadzało panu prof. Romanowskiemu to, że Piebiak był wiceministrem sprawiedliwości, że Ziobro był minister sprawiedliwości i Zjednoczona Prawica rządziła. Temu człowiekowi nie przeszkadza „osiem gwiazdek” w debacie publicznej i śmie dziś oceniać innych?
— pytał były wiceminister sprawiedliwości.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/661515-tylko-u-nas-sedzia-piebiak-ujawnia-niewygodne-fakty