Unia Europejska chorowała wtedy na spadek konkurencyjności i zbyt powolne wychodzenie z kryzysu 2008 roku. Jednym z pomysłów Brukseli, np. Komisarza ds. Rynku Wewnętrznego UE Michela Barniera, było zorganizowanie Paktu na rzecz konkurencyjności, który stworzyłby coś na kształt Unii w Unii (Unia dwóch prędkości), która ustalałaby zmiany ekonomiczne wspólnie. Pomysł ten, sprzeczny z założeniami europejskiej wspólnoty, uderzałby w Polskę podwójnie. Albo znaleźlibyśmy się na zewnątrz superunii albo mieliśmy dostosować rynek pracy do większych partnerów. Sprzeciwu rząd Tuska nie przewidywał w ogóle, choć niechętne projektowi były Wielka Brytania i Czechy.
Telefon od Merkel
Przed szczytem UE w Madrycie w marcu 2011 roku kanclerz Niemiec zadzwoniła do polskiego premiera. To z tej rozmowy powstała notatka, którą w poniedziałek opublikował Michał Rachoń i Sławomir Cenckiewicz. Z dokumentu wynika, że Tusk zgodził się na podwyższenie wieku emerytalnego w Polsce.
Premier RP zwrócił uwagę, iż nadal konieczne jest doprecyzowanie formuły prawnej procesów decyzyjnych. W ocenie Kanclerz Angeli Merkel Pakt powinien polegać na dobrowolnych zobowiązaniach państw uczestniczących, co przyczyni się do wzmocnienia konkurencyjności Europy w wymiarze globalnym (jako przykład wymieniła powiązanie wieku emerytalnego danego państwa z jego sytuacją demograficzną) ( …)
W ocenie Premiera RP założenia przedstawione przez kanclerz Angelę Merkel brzmią interesująco, zwłaszcza że Polska nie będzie miała trudności ze względu na obecną sytuację gospodarczą, by kryteria spełniać. Jako przykład wskazał wypracowanie wspólnej koncepcji polityki emerytalnej, która ułatwiłaby procesy decyzyjne w niektórych państwach członkowskich Unii Europejskiej.
Donald Tusk powiedział później przed kamerami:
Jesteśmy gotowi nie tylko dlatego, że tego chcemy, nie tylko dlatego, że potrafimy sprostać wymogom konkurencyjności nie gorzej niż większość państw strefy euro. Przyjmujemy chętnie na siebie zobowiązania, jakie będą obowiązywały w Pakcie na rzecz konkurencyjności, bez żadnych kompleksów i przesadnych trudności
Ukrywanie projektu przed Polakami
Wybory parlamentarne odbyły się 7 miesięcy później, ale w kampanii wyborczej nie było mowy o podwyższeniu wieku emerytalnego. Tusk zataił przed wyborcami fakt, że zobowiązał się przed Berlinem do wydłużenia Polakom obowiązkowego okresu pracy. To wtedy wygrał dla swojego rządu drugą kadencję.
Dopiero po jesiennych wyborach ruszyła debata na temat podniesienia wieku emerytalnego. Eksperci, politycy i media uderzali w struny demografii, koneiczności ekonomicznych, wręcz dobra Polaków - wszystko to okazało się nie dyskusją w sferze publicznej a jedynie uzasadnieniem projektu, którego realizację Tusk obiecał Angeli Merkel.
W kwietniu 2012 roku odbyło się pierwsze czytanie projektu „reformy” emerytalnej, a w styczniu 2013 roku podniesienie wieku emerytalnego stało się faktem.
Zakłamana debata publiczna
W ciągu tamtych dwudziestu jeden miesięcy doszło do wielokrotnego i wielopoziomowego okłamania Polaków. Po pierwsze Tusk podjął decyzję w imieniu Polaków, nie informując o tym swoje własne społeczeństwo. Później pominięto milczeniem ten kluczowy projekt w debatach przedwyborczych - skoro PO przegrała wybory w 2015 roku m.in. przez tę zmianę, to może przegrałaby już w 2011 roku? Kolejnym kłamstwem było wmawianie Polakom, że ta konieczność jest dla dobra obywateli, a nie informowano, że takie było oczekiwanie Berlina.
Dziś to kłamstwo trwa nadal. Politycy PO-PSL zarzekają się, że nie tamtej decyzji żałują, że Polacy pokazali, że chcą w tej sprawie postępować inaczej. Ale przecież wtedy zdanie Polaków ich nie interesowało, to Berlin decydował. Czy ktoś myśli, że tym razem Tusk nic nie ukrywa przed nami ze swoich zagranicznych zobowiązań?
ZOBACZ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/661324-berlin-kazal-tusk-musial-bez-zadnych-kompleksow-zapewnil