Amerykańska Fundacja „Action for democracy” (AfD), to prawdziwy gigant w globalnej grze interesów politycznych. Oficjalnie wspiera „demokrację” w krajach, w których jest ona rzekomo zagrożona. Próbowała wpłynąć na niedawne wybory na Węgrzech we Włoszech, ale na jej liście znajduje jeszcze m.in. Polska oraz Włochy. Portal wPolityce.pl ustalił, że AfD przyznał właśnie dotacje dla m.in. polskich organizacji pozarządowych. Wśród beneficjantów znalazły się m.in. „Strajk Kobiet”, „Akcja Demokracja”, „Stowarzyszenie 61”, „Fundacja Liberté!”, „Stowarzyszenie 61”, „Kultura Liberalna” oraz „Fundacja na rzecz Kongresu Katoliczek i Katolików”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: „Kasta” ponownie rusza w Polskę. Tym razem za pieniądze z „Funduszy Norweskich”. Czy sędziowie znów będą indoktrynować dzieci?
Siła tej amerykańskiej fundacji wynika z niezwykle wpływowej grupy osób, które zasiadają w jej radzie. To m.in. Kati Marton, węgiersko-amerykańska pisarka i wysoko postawiona działaczka dużych lewicowych organizacji, prof. Timothy Garton Ash, znany historyk i komentator z uniwersytetu w Oxfordzie, gen. Wesley K. Clark, były głównodowodzący siłami NATO w Europie w latach 1997 - 2000, Francis Fukuyama - naukowa sława ze Stanów Zjednoczonych, Evelyn Farkas, czy amerykańska doradczyni ds. bezpieczeństwa narodowego.
„Action for democracy” jasno określa swoje cele i wrogów.
Siły antydemokratyczne maszerują na całym świecie. Od szturmu na stolicę w USA, poprzez rasistowskie przemówienie węgierskiego przywódcy, w którym powtórzono nazistowską retorykę, atak na polskie sądownictwo, oblężenie instytucji demokratycznych w Brazylii, po faktyczną i potencjalną agresję dyktatur takich jak Chiny i Rosja, instytucje demokratyczne, praworządność, wiarygodne wybory, prawa człowieka i niezależne media znajdują się pod wspólnym oblężeniem na całym świecie. (…).
– czytamy w deklaracji amerykańskiej fundacji.
Zaufanie do demokratycznych polityków i instytucji jest najniższe w historii, co ogranicza zdolność demokracji do obrony przed entuzjazmem nacjonalistów-populistów. Przez cały czas autokraci na całym świecie coraz bardziej pomagają sobie nawzajem, tworząc globalną klikę, oraz wymiana najlepszych praktyk w zakresie represji i korupcji. Nasza wolność i sam sposób życia są zagrożone. Zadanie, które na nas spada, polega nie tylko na odwróceniu fali narodowego populizmu i reżimom autokratycznym. Wierzymy, że antidotum polega na aktywowaniu naszych obywateli.
– czytamy w manifestcie fundacji, która bezczelnie stawia Polskę na równi z krajami, w których pojawia się problem z demokratycznymi mechanizmami.
Polscy beneficjenci
To „aktywowanie obywateli” przejawia się w hojnym wsparciu organizacji pozarządowych. Wsród nich znalazło się 12 polskich stowarzyszeń i fundacji. Okazuje się bowiem, że dla „Action for democracy, Polska, jest „polem bitwy”. Oczywiście ideologicznej.
Akcja na rzecz Demokracji wspiera silne społeczeństwo obywatelskie w krajach będących polami bitew na całym świecie w ich walce o obronę i odbudowę demokracji. W Polsce projekt A4D wybrał grantobiorców, którzy wzmacniają demokrację poprzez zwiększanie uczestnictwa demokratycznego, wspieranie wolnych i uczciwych wyborów, angażowanie obywateli w kluczowe kwestie postępu społecznego oraz walkę z nienawiścią, strachem i wykluczeniem
– czytamy w informacji fundacji o wybranych w Polsce organizacjach, które otrzymały wsparcie finansowe.
Action for Democracy jest dumna, że może wspierać niepartyjne NGO walczące o ochronę ciężko wywalczonej wolności Polaków. Nasi beneficjenci są na pierwszej linii, aby nieść pomoc (…) uczestnikom procesów demokracji. Ich głosy będą kluczowe w tym historycznym momencie wzmacniania demokracji w Polsce i szerzej w regionie Europy Środkowej
– powiedział David Koranyi, prezes „Action for democracy”.
Kłopoty z transparentnością
Ile wyniosły granty dla polskich organizacji, które wielokrotnie atakowały rząd i są mniej lub bardziej zaangażowane po stronie opozycji? Tu robi się ciekawie. Z informacji przekazanej redakcji portalu wPolityce.pl wynika, że pomoc została już zaplanowana, ale kwoty pozostają tajne. Amerykańska fundacja nie chciała nam przekazać ani konkretnych kwot dla danej organizacji, ani ogólnej kwoty przeznaczonej dla polskich fundacji.
Akcja na rzecz Demokracji jest w trakcie zawierania umów o dofinansowanie z indywidualnymi stypendystami i nie jest w stanie ujawnić wysokości dotacji. W odpowiednim czasie ujawnimy wszystkie niezbędne informacje na temat naszych dotacji, w tym kwoty dotacji, zgodnie z amerykańskimi i polskimi wymogami prawnymi dotyczącymi ujawniania informacji
– czytamy w odpowiedzi „Action for democracy”
Podobnie odpowiedzieli nam niektórzy polscy beneficjenci programu, czyli „Akcja Demokracja” oraz „Fundacja na rzecz Kongresu Katoliczek i Katolików”. Reszta zapytanych przez nas organizacji nie znalazła czasu ani ochoty na udzielenie redakcji wPolityce.pl odpowiedzi.
Ta „tajemniczość” całego procesu zastanawia ze względu na fakt deklarowanych wartości przez darczyńcę i jego beneficjentów. Podobno wszystkie te organizacje są szalenie transparentne i przejrzyste. Podobno.
OFICJALNA LISTA POLSKICH BENEFICJENTÓW FUNDACJI „ACTION FOR DEMOCRACY:
Aktywni na Węgrzech i we Włoszech
O skali wsparcia więcej dowiadujemy się z informacji węgierskich i niektórych włoskich mediów wynika, że zaangażowanie „Action for democracy”, tylko na Węgrzech mogło wynieść nawet kilka milionów euro. W styczniu tego roku, portal „About Hungary” przypomniał o skandalu, który wzbudził wiele emocji wśród Madziarów i dotyczył m.in. amerykańskiej fundacji.
Moi stali czytelnicy z pewnością pamiętają historię, która wybuchła pod koniec listopada (2022 roku - red.). Raport wywiadu przygotowany przez węgierskie tajne służby ujawnił, że 3 miliardy HUF (7,3 miliona EUR) pochodziło z nielegalnego finansowania zagranicznego kampanii wyborczej węgierskich partii opozycyjnych. Podczas gdy w czerwcu były kandydat na premiera Péter Márki-Zay publicznie przyznał się, że otrzymał 1,8 miliarda HUF wsparcia od amerykańskiej organizacji „Akcja na rzecz Demokracji” (AD), raport wywiadu ujawnił dodatkowe 1,2 miliarda HUF finansowania zagranicznego
– czytamy w tekście Zoltana Kovacsa.
Z kolei z portalu „Hungary Today”, który cytował ustalenia redakcji „Magyar Nemzet”, możemy dowiedzieć się, że AFD finansowała „przynajmniej pięć włoskich organizacji, które powiązane są z lewicą.
Wśród organizacji znajdujących się na liście stypendystów najciekawsza jest Progressive Acts, organizacja z siedzibą w Brukseli, która wykorzystuje zaawansowane usługi technologiczne do przeprowadzania mobilizacji politycznej, od zbierania funduszy po petycje i marketing biuletynowy, czyli organizowanie i zarządzanie kampaniami partii i politycy w przestrzeni cyfrowej. Organizacja pracuje wyłącznie nad kampaniami kandydatów największej lewicowej partii włoskiej, Partii Demokratycznej (PD). Co więcej, pomagają jedynie politykom startującym w tzw. okręgach bitewnych, bo od ich wyników zadecyduje o wyniku wyborów” – uważa Magyar Nemzet
– czytamy w portalu „Hungary Today”.
Amerykańska fundacja stanowczo zaprzecza tym zarzutom i przekonuje, że wspiera jedynie organizacje obywatelskie i te, które służą rozwojowi demokracji.
Zagraniczne wsparcie organizacji pozarządowych, z których część od lat zajmuje się działalnością de facto polityczną, to znak rozpoznawczy niektórych NGOsów. Fundacje współfinansowane przez instytucje związane z kapitałem Georga Sorosa wpompowały w polskie fundacje miliony złotych. Gigantyczne wsparcie opozycji pozaparlamentarnej udzieliły Fundusze Norweskie i inne instytucje o lewicowo-liberalnym zacięciu, które od dekad współtworzą front w tej części Europy. Oczywiście, mają do tego prawo. Tylko dlaczego próbuje się wmówić Polakom, że to zagraniczne wsparcie finansowe nie ma nic wspólnego z bieżącą polityką?
WOJCIECH BIEDROŃ, ALEKSANDRA RYBIŃSKA
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/660659-ujawniamy-znana-fundacja-z-usa-wplynie-na-wybory-w-polsce