Pamiętam dobrze okres kierowania MSZ (2018-2020) przez profesora Jacka Czaputowicza. Brał udział w posiedzeniach rządu, udzielał wywiadów, jeździł po świecie. Pewnie nie wszystko mu się podobało, ale komu podoba się wszystko? Żadnych alarmów nie podnosił, wydawał się być zadowolonym. Profesor Czaputowicz był ministrem, Prawo i Sprawiedliwość było OK! A przecież i wtedy napięć w kraju i spięć na linii Warszawa-Berlin-Bruksela nie brakowało. Polityka rządu, wewnętrzna i zewnętrzna, była zasadniczo taka sama.
Po odwołaniu ze stanowiska minister na długo zamilkł. Zastrzeżeń nie zgłaszał.
Objawił się teraz, w środku kampanii, w roli oskarżyciela. Nie podoba mu się polityka wobec Ukrainy (obrona polskiego rynku zbożowego), a do opisania niezadowolenia używa bardzo mocnych słów. Stawia też tezę, że listy udziału w referendum będą „listami proskrypcyjnymi”. W jednej ze stacji telewizyjnych dorzuca, że „zbliżamy się do Białorusi”. A tak w ogóle, to wybory w Polsce mogą zostać podważone.
Straszliwie niemądre słowa, które są bardzo na rękę Rosji i Białorusi. Skoro u nas też taki „reżim”, wybory nie są ponoć uczciwe, to jak można się ich czepiać? I mówi to polski dyplomata!
Sądzę, że w głębi duszy profesorowi Czaputowiczowi źle w roli w której teraz występuje. Mówi nieprawdę, podrzuca opinii publicznej zwykłe wymysły, konfabulacje. Nawet w jego głosie słychać pewne drżenie, sugerujące dyskomfort.
Kiedyś może poznamy powody dla których cieszący się dotąd dobrą opinią profesor podjął się tej niewdzięcznej, niszczącej go roli.
Dziś warto widzieć szerszy cel całej tej operacji.
Najkrócej mówiąc: ma odegrać dla obozu III RP rolę Kazimierza Marcinkiewicza.
Osoba kiedyś z wewnątrz obozu rządzącego, rzucająca najgorsze i nieweryfikowalne oskarżenia, to stały motyw wszystkich kampanii opozycyjnych. W tej formule można powiedzieć wszystko, zależnie od aktualnego zapotrzebowania. Przy braku programu tego typu odwracacze uwagi są dla nich bezcenne.
Zwłaszcza teraz TVN i Tusk potrzebują tego jak tlenu, bo kampania nie idzie po ich myśli. Za wszelką cenę chcą odwrócić uwagę Polaków od tematów naprawdę ważnych: poziomu bezrobocia teraz i za PO-PSL, rozbudowy armii za Kaczyńskiego i jej zwijania za Tuska, wieku emerytalnego, obrony granicy wschodniej. Celem jest wciągnięcie PiS w absurdalną pyskówkę, zepchnięcie z torów kampanii, która przynosi wzrosty i może dać obozowi propolskiemu trzecią kadencję.
Dlatego mamy rozmawiać o Kołodziejczaku na listach PO, Giertychu rzuconym przez PO w świętokrzyskie, wnukach Tuska. Lub właśnie o wyciągniętych nagle oskarżeniach profesora Czaputowicza.
Co będzie dalej? Jakaś forma ekshibicjonizmu?
Niech sobie gadają. Wartości to nie ma żadnej. Niech się profesor w tym pogrąża - nikt mu nie może zabronić. My pilnujmy, by ta rozstrzygająca o przyszłości Polski kampania, była o sprawach naprawdę ważnych.
To jest bardzo krótki i jedyny komentarz jaki powinien ukazać się na temat słów prof. Jacka Czaputowicza.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/660419-krotki-i-jedyny-komentarz-na-temat-slow-czaputowicza