“Tusk realizuje misję destabilizacji Polski” - tak poseł Łukasz Mejza w rozmowie z portalem wPolityce.pl komentuje listy Platformy Obywatelskiej.
wPolityce.pl: Panie Pośle, Platforma Obywatelska, wasz największy konkurent, przedstawiła już listy do Sejmu oraz kandydatów do Senatu. Największą sensację, oprócz wykluczenia kilku dawnych baronów, wzbudziły transfery do partii Donalda Tuska, dość egzotyczne w zakresie poglądów. Który kandydat z list PO jest dla Pana największym zaskoczeniem?
POSEŁ ŁUKASZ MEJZA: W Platformie już chyba żadne nazwisko mnie nie zaskoczy. Jedyne nazwisko, które mnie zdziwiło, a raczej jego brak, to Marta Lempart, twarz walki o możliwość zabijania nienarodzonych dzieci, która przecież kiedyś fotografowała się z Tuskiem. Myślałem, że Tusk przygotuje dla niej jakieś specjalne miejsce na listach PO. Ucieszył mnie jedynie solidny strzał serią w stopę oszustów z grupy Webera, mianowicie „pożyteczny idiota Kremla” – pan Kołodziejczak. Trwa wojna za naszą granicą, prowokacje ze strony Białorusi nasilają się, a PO swoją twarzą uczyniła krzykacza, który pokazywał „fucka” Amerykanom, w pierwszych dniach wojnych szerzył kremlowską dezinformację i mało się nie popłakał na wieść o sankcjach na Rosję. Nikt lepiej nie mógł przypomnieć Polakom, że to właśnie Tusk ze swoją świtą był jednym z najlepszych kumpli Putina w Europie.
Jednak dzisiaj Michał Kołodziejczak stara się odciąć od dawnych wypowiedzi, szczególnie o USA. Może faktycznie nastąpiła metamorfoza jego poglądów w sprawie polityki zagranicznej?
Szczera przemiana Michała Kołodziejczaka jest równie wiarygodna jak Donald Tusk cytujący św. Jana Pawła II albo zapewnienia lidera PO, że uratował pieniądze z OFE i był pomysłodawcą Baltic Pipe. Przecież PO to partia ludzi z żelkami zamiast kręgosłupa, Kołodziejczak tam pasuje idealnie, jak Tusk do ludzi pokroju Guya Verhofstadta. Na potrzeby kampanii Kołodziejczak, który wyzywał UE od oszustów i rozjeżdżał flagę tej organizacji, dziś będzie w chórze Tuska najgłośniej śpiewał “Odę do radości”.
Wątki prorosyjskie pojawiają się również przy ocenach innych kandydatów KO, np. publicysty i historyka Bogusława Wołoszańskiego czy byłego współpracownika Jerzego Urbana - Andrzeja Rozenka. Czy stosunek do Rosji mógł być kluczem, według którego Donald Tusk ułożył własne listy?
Tusk skrzyknął swoją prorosyjską “drużynę pierścienia”, która poprowadzi go do drugiego “resetu” z Rosją. Nie zapomniał również o zasługach dla komunistycznego reżimu na sowieckim pasku sprzed 1989 roku. Spójrzmy na kadry, które przygotował człowiek Kremla w Warszawie: Rozenek, który nosił teczkę za Goebbelsem stanu wojennego albo Bogusław Wołoszański, który dobrowolnie stał się tajnym współpracownikiem SB i to w drugiej połowie lat 80. XX wieku, gdy zgłaszali się już tylko cyniczni karierowicze lub zaślepieni miłością do ZSRR zaprzańcy. Jestem pewien, że gdyby Urban, Kiszczak czy Jaruzelski żyli, jedynki na listach KO mieliby jak banku. A gdyby w grubych kopertach sypnęli na kampanię PO, jak rodzice niektórych kandydatów, to jeszcze fotel marszałka Senatu by im Tusk obiecał.
Czy Pana zdaniem taki zestaw egzotycznych postaci na listach KO świadczy o wierze Donalda Tuska w zwycięstwo, czy jest to bardziej budowanie pozycji hegemona na opozycji?
Tusk wykonuje w Polsce misję Webera – pozbawienia nas suwerenności i wrzucenia jako wschodni land Niemiec pod but Berlina, z gospodarczą pętlą na szyi. Sam jednak w żadne zwycięstwo pewnie nie wierzy, skoro bezczelnie kwestionuje już demokratyczne instytucje, opowiada bzdury o „unieważnieniu referendum”, a jego media już wyją, że wybory nie będą wolne i uczciwe. On już przygotowuje grunt pod przyszłe tłumaczenie się swoim mocodawcom z Berlina i Brukseli.
A co da mu status lidera opozycji w razie porażki?
Gra na destabilizację państwa i wieczne “mieszanie w kotle” na polecenie obcych mocarstw. Proszę zobaczyć, że te czystki, jakich dokonał przy układaniu list, nie służyły niczemu innemu, jak tylko budowie zespołu bezwzględnie podporządkowanemu Tuskowi. Tusk wymontował wszystkie bezpieczniki w partii. A ta cała prorosyjska egzotyka będzie miała za zadanie wykonywanie wszelkiej “brudnej politycznej roboty”. Dlatego właśnie PO to niebezpieczeństwo dla Polski. PO składa za moment listy do PKW, a ja uważam, że prędzej powinna tą listę sprawdzić ABW. Już samo wpuszczenie do Sejmu licznej grupy posłów podporządkowanych Tuskowi to igranie z ogniem, a jeśli ci ludzie dojdą do władzy, będziemy mieli w Polsce prawdziwą katastrofę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/659905-posel-mejza-miazdzy-liste-po-byla-ukladana-chyba-na-kremlu