Współpracowałem z wywiadem, gdyż chciałem zobaczyć, jak to wygląda od środka. Na nikogo nie donosiłem, nikomu krzywdy nie zrobiłem. Nie przekazywałem żadnych informacji, o które Prawo i Sprawiedliwość mnie oskarża
— mówi w rozmowie z portalem wPoliotyce.pl Bogusław Wołoszański, historyk i dziennikarz, kandydat na posła Koalicji Obywatelskiej.
CZYTAJ TAKŻE:Kolejna przegrana? Beton PO widzi cele dla pisowców, ale pracuje na kaftany bezpieczeństwa dla siebie
wPolityce.pl: W 2007 roku, ujawniono pana współpracę z Departamentem I MSW PRL, w czasie, gdy przebywał pan w Wielkiej Brytanii (od grudnia 1985 r. - red.) Jaki jest pana stosunek do tej sprawy dzisiaj, gdy oficjalnie wszedł pan do życia politycznego?
Bogusław Wołoszański: W 2007 zostałem wrobiony, gdyż Prawu i Sprawiedliwości strasznie nie podobała się Unia Europejska. Ponieważ byłem wtedy twarzą akcesu Polski do Unii Europejskiej, więc musieli wykorzystać to przeciwko mnie i tak się stało. Ale to im się nie udało.
Tymczasem z pana teczki wynika, że otrzymywał pan pieniądze od SB i miał pan donosić także na jednego z brytyjskich dziennikarzy przebywających wtedy w PRL?
To jest stek bzdur, które wymyślono, aby mnie, przedstawiciela Unii Europejskiej, zohydzić całkowicie.
Czy mam rozumieć, że według pana, materiały operacyjne służb PRL, pana teczkę spreparowano? Jaki cel miałaby komunistyczna bezpieka, by pana dyskredytować w drugiej połowie lat 80.?
Myślę, że te materiały spreparowano, podejrzewam, że tak się właśnie stało.
Nigdy nie rozmawiał pan z funkcjonariuszami SB? Nie składał pan raportów ?
Ze Służbą Bezpieczeństwa nie współpracowałem.
A z komunistycznym wywiadem?
Współpracowałem z wywiadem, gdyż chciałem zobaczyć, jak to wygląda od środka. Na nikogo nie donosiłem, nikomu krzywdy nie zrobiłem. Nie przekazywałem żadnych informacji, o które Prawo i Sprawiedliwość mnie oskarża.
Pytam więc jeszcze raz, czy pan współpracował ze służbami specjalnymi PRL? Materiały zgromadzone w pana teczce wskazują, że przebywając, w latach 80., w Wielkiej Brytanii, miał pan donosić na jednego z brytyjskich dziennikarzy przebywających ówcześnie w Polsce, przekazując, że jest homoseksualistą, a znajomy biznesmen jest Żydem. Te informacje są dziś dostępne dla historyków i dziennikarzy.
(Głośny śmiech) Nie potrafię panu dokładnie odpowiedzieć, bo tych materiałów nie widziałem. Mogę jednak zeznać pod przysięgą, że na żadnych dziennikarzy brytyjskich nie donosiłem.
Na nikogo innego pan nie donosił?
To są totalne bzdury.
Ale miał pan przecież świadomość, że rozmawia z przedstawicielami tajnych służb PRL.
No oczywiście, że tak, ale co oni potem napisali, to ja oczywiście nie wiem.
Przyjmował pan od nich pieniądze? Przez cały pobyt w Wielkiej Brytanii miał pan przyjąć ok. 500 ówczesnych funtów.
Ile?
500 funtów, tak wynika z materiałów operacyjnych SB.
(Głośny śmiech) Już słyszałem wyższe kwoty, ale oczywiście, że nie. Chcieli mnie wrobić, no i mnie wrobili.
A czy to nie będzie przeszkodą dla pana działalności politycznej? Zamierza pan ją przecież podjąć, jako kandydat na parlamentarzystę RP.
Od dwudziestu lat mi to nie przeszkadza i nie sądzę, by teraz mi to przeszkadzało. Czuję, że pan szuka jakiejś sensacji.
Nie jest to moim zamiarem. Chcę jedynie, by pan, jako przyszły polityk, skonfrontował się z materiałami operacyjnymi SB, z lat 80.
Sensacji jest dużo, ale odgrzewane kotlety sprzed 20 lat nie są tematem.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/658916-nasz-wywiad-woloszanski-nie-wspolpracowalem-z-sb