Adam Bodnar w ciągu swojej sześcioletniej kadencji jako Rzecznik Praw Obywatelskich (2015-2021) nieustannie podtrzymywał narrację opozycji, zwłaszcza Platformy Obywatelskiej. Za uczynienie z instytucji państwowej feudalnego polem jednego środowiska politycznego, został nagrodzony zdobyciem miejsca w wyborach do Senatu. W Warszawie przy „Pakcie Senackim” z PiS wygra nawet wykastrowany kozioł, a co dopiero bohater liberalnych mediów.
W sierpniu 2022 roku tak mówił w wywiadzie dla radia RMF FM:
To, że w tym podręczniku do Historii i Społeczeństwa, pojawiają się tak wyraziste, ostre sformułowania pod adresem osób, pod adresem dzieci poczętych w wyniku zastosowania procedury in vitro, to byłby moment, kiedy bym zabrał głos.
Nie był już rzecznikiem, ale namawiał swojego następcę do interwencji wobec fragmentu, którego… nie było. To Tusk wymyślił, że prof. Roszkowski pisał o dzieciach poczętych tą metodą, a Bodnar - wiedząc lub nie - rezonował z kłamstwem.
W orkiestrze z Wiertniczej
Prawnik używał nawet tych samych sformułowań, które wymyślono na potrzeby materiałów stacji TVN24. Ustawę o sądach powszechnych nazywał „ustawą kagańcową”, używał też określenia „lex TVN”, wstawiał się za Michałem Szutowiczem (działaczem LGBT), którego niezgodnie ze stanem prawnym nazywał zmyślonym żeńskim imieniem „Margot”, stanął także po stronie aktywistów rozszczelniających polską granicę z Białorusią, gdy imigranci przywiezieni na polecenie Łukaszenki szturmowali wschodnie rubieże kraju. Jeszcze w lipcu Adam Bodnar oburzał się na zachowanie policji wobec biorącej udział w mistyfikacji „pani Joanny z Krakowa”. Gdy wyszło na jaw, że mundurowi przyjechali nie w sprawie aborcji, a w sprawie zgłoszenia ryzyka podjęcia próby samobójczej, były RPO oczywiście nic nie sprostował - liczyło się tylko to, że w prime time pokazał się widzom potężnej stacji, podbijając swoją rozpoznawalność.
Urząd jako trampolina do kariery
Miało to miejsce trzy tygodnie temu. W tym czasie zapewne wiedział już, że został przez PO umieszczony na listach wyborczych, a przynajmniej musiał już mieć za sobą jakieś rozmowy w tej sprawie. Patrząc na jego zarządzanie urzędem polskiego ombudsmana można śmiało przypuszczać, że karierę polityczną precyzyjnie planował już dawno. Bodnar współgrał z Platformą Obywatelską i mediami liberalnego mainstreamu w propagandzie - zarówno w treści, jak i w formie. Choć powinien stać na stanowisku polskiego prawa, to zakaz aborcji krytykował nie za „bezprawie”, ale za to, że odbiega od „standardów międzynarodowych”. Gdy odbierał nagrodę w Niemczech za swoją aktywność publiczną, nawoływał tamtejszych polityków do większej aktywności w ustawianiu spraw w Polsce. Jego zastępczyni, Hanna Machińska, czynnie zaangażowała się w białoruską operację „Śluza”, nie tylko podtrzymując w infosferze fałszywe informacje dotyczące imigrantów, np. w Usnarzu Górnym, ale też jadąc z tymi konfabulacjami do Brukseli.
Podczas swojej kadencji dostał kilka zagranicznych odznaczeń, zrobił habilitację, przez zwolenników opozycji i dziennikarzy mainstreamu był rysowany jako bohater i ostatnia ostoja demokracji. Zobaczycie jeszcze, że miejsce w Senacie okaże się dla niego za ciasne. Jego ambicje sięgną dużo dalej i niejeden jeszcze państwowy szyld zostanie szczeblem w drabinie do jego trzymanej przez polityczną megalomanię kariery.
ZOBACZ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/658714-bodnar-byl-tak-jednostronnym-rpoze-dobrze-mu-bedzie-u-tuska