Po raz kolejny Donald Tusk publicznie powiedział, że ma w nosie zdanie Polaków. Do ignorowania woli Polaków Tusk już nas przyzwyczaił, ale, żeby tak się z tym obnosić?
O jednej sprawie muszę powiedzieć głośno. Uroczyście, przed wami, unieważniam referendum. To referendum jest nieważne w najgłębszym i najszerszym tego słowa znaczeniu. Niektórzy udają, że jest to gra polityczna, a PiS robi sobie kampanię za państwowe pieniądze
— powiedział Donald Tusk podczas Rady Krajowej PO. Ocenił, że pytania referendalne to „akt oskarżenia wobec PiS”.
To już kolejna w tej kampanii deklaracja, sprowadzająca się do tego, że lider PO nie zamierza wziąć pod uwagę zdania Polaków, choć Konstytucja RP jasno mówi, że jeżeli w referendum ogólnokrajowym wzięła udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania, wynik referendum jest wiążący.
O to, żeby nie był wiążący już od kilku tygodni zabiega stacja TVN, która zaprasza kolejnych ekspertów, tłumaczących co zrobić, by wziąć udział w wyborach, a nie wziąć udziału w referendum, tak by frekwencja nie przekroczyła 50 procent. Jednym z nich była profesor Ewa Łętowska, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku oraz pierwsza Rzecznik Praw Obywatelskich, która instruowała:
Proszę sobie wyobrazić, jak się zachowujemy w lokalu wyborczym. Przychodzimy, są trzy listy: Sejm, Senat i referendum. Normalnie jesteśmy przyzwyczajeni, że nam bardzo często przy wyborach daje się kilka kartek. W związku z tym my machinalnie bierzemy te kartki. Kwitujemy, co nam dano. No a później postępujemy z nimi tak, jak chcemy zagłosować. Ale uwaga, w referendum jest inaczej. Bo w referendum, jeżeli my weźmiemy kartkę i wobec tego ją pokwitujemy, to już żeśmy wzięli udział w referendum, w ważności tego referendum. Bez względu na to, co my zrobimy z tą kartą
— tłumaczyła w „Faktach po Faktach” prof. Łętowska.
Profesor Łętowska wyjaśniła, że
jeżeli ktoś nie chce brać udziału w referendum, nie chce wziąć karty, ma prawo. Ale uwaga, powinien koniecznie na tym liście, gdzie się kwituje spis wyborców, napisać „odmówił” czy „nie wziął” albo dopilnować, żeby komisja to w odpowiedni sposób oznaczyła
— instruowała sędzia, a po niej powtarzali to kolejni eksperci.
Zresztą nie tylko w stacji TVN24. W mediach liberalnych trwa zakrojona na szeroką skalę akcję zniechęcenia Polaków do wzięcia udziału w samym referendum. Na portalu Wirtualna Polska podobnych instrukcji udzielał także Wojciech Hermeliński, były szef Państwowej Komisji Wyborczej. WP zapytała go co co zrobić, żeby nie uczestniczyć w referendum? Zdaniem Hermelińskiego nie można nikogo zmusić do przyjęcia karty z pytaniami referendalnymi.
Tutaj problemem jest, że odmówić trzeba w jakiś sposób na forum publicznym, przed komisją
— tłumaczył Hermeliński.
Donald Tusk, który już teraz zapowiada, że gdy wygra wybory, nie weźmie pod uwagę wyniku referendum, przyzwyczaił nas już zresztą do ignorowania woli Polaków.
Tak było z podniesieniem wieku emerytalnego. Stało się to wbrew woli większości, bez należytych konsultacji społecznych. Tak było z przymusowym wysłaniem sześciolatków do szkół. Mimo głośnych protestów środowisk rodziców klamka zapadła, choć pod presją opinii publicznej rząd opóźnił reformę o rok. Na przemiał poszły także zbierane w 2004 roku podpisy pod projektem referendum w sprawie zmian w konstytucji. Akcja nosiła nazwę „4 razy TAK”. Politycy PO chcieli wówczas zmniejszenia liczby posłów o połowę, likwidacji Senatu, zniesienie immunitetu parlamentarnego i wprowadzenia ordynacji większościowej. Po latach Andrzej Olechwoski, wówczas polityk PO, tak tłumaczył zniszczenie podpisów:
To były głównie ćwiczenia skierowane do aktywistów partyjnych, żeby nie kisili się w domach, tylko wyszli na miasto i coś robili.
Tak to jest z Donaldem Tuskiem i wolą Polaków.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/658686-donald-tusk-ma-w-nosie-zdanie-polakow-znow-to-powiedzial