Politycy opozycji i wspierające ich media tuż po przedstawieniu przez wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego pierwszego pytania referendalnego, wręcz rzucili się, nie tylko do wykazywania, że jest ono pozbawione sensu, ale także kwestionowania zarządzania referendum, między innymi w tej sprawie. Pytanie to brzmi „czy popierasz wyprzedaż przedsiębiorstw państwowych?”, a sprzeciw większości Polaków w tej sprawie, przy frekwencji przekraczającej 50%, będzie wręcz zobowiązywał, każdy rząd w przyszłości, aby uszanował tę decyzję. Chodzi bowiem o to aby, już nikt, nigdy w Polsce nie wyprzedawał majątku państwowego w taki sposób, jak robił to rząd PO-PSL w latach 2008-2015, co nazywano prześmiewczo w kuluarach sejmowych „za darmo i na raty”.
Przypomnijmy, że rząd w PO-PSL w latach w latach 2008-2015, wyprzedawał akcje i udziały aż w 950 spółkach Skarbu Państwa (na ok. 1350 wszystkich funkcjonujących w Polsce), uzyskując za to tylko niewiele ponad 58 mld zł. Często niestety była to sprzedaż chaotyczna, wręcz pod bieżące potrzeby budżetu państwa, brakowało pieniędzy, minister finansów wydawał dyspozycję ministrowi skarbu, a ten nakazywał sporządzenie księgi popytu na kilka-kilkanaście procent akcji PZU, PKO.BP czy KGHM albo jakiejś innej spółki należącej do naszych „sreber rodowych”. Po kilku dniach akcje były już sprzedane, do budżetu wpływało kilka miliardów złotych, poprawiała się jego płynność i czekano do następnej kryzysowej sytuacji, wtedy tego rodzaju operacje powtarzano. Te przychody z wyprzedaży blisko 1000 spółek za rządów PO-PSL, wyglądają „co najmniej skromnie” w zestawieniu z wynikiem finansowym tylko jednej spółki Skarbu Państwa , a mianowicie ORLEN S.A., który w latach 2016-2022 osiągnął blisko 71 mld zł zysku netto ( a więc już po odprowadzeniu do budżetu kilkunastu miliardów złotych podatku dochodowego)
Żeby nie być gołosłownym, w taki sposób sprzedano w 2010 roku właśnie 10% akcji KGHM uzyskując za nie tylko 2 mld zł ( rok później akcje te były już warte 4 mld zł), bo wartość tej spółki szybko rosła, wraz ze wzrostem wydobycia miedzi i produkcji srebra, a także cen tych surowców na rynku światowym. Z kolei w 2011 roku w podobny sposób, pod bieżące potrzeby budżetu sprzedano 10 % akcji PZU, uzyskując tylko 3 mld zł, w tym przypadku minister finansów tak się spieszył ze sprzedażą, że pozbył się akcji na parę tygodni przed decyzją o wypłacie dywidendy, w ten sposób 220 mln zł z tego tytułu trafiło już do ich nabywcy, a nie do budżetu państwa. W dwóch podejściach sprzedano aż 19% akcji PKO BP, najpierw w 2012 roku za 7% akcji banku uzyskano ok. 3 mld zł, a w 2013 roku za blisko 12%, uzyskano już ok.5 mld zł, także pod bieżące potrzeby budżetu.
Ten sposób wyprzedawania majątku, zakończył się tym, że poprzednia koalicja zostawiała większość strategicznych spółek Skarbu Państwa z jego udziałami na poziomie zupełnie minimalnym, pozwalającym zachować większość na Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy. Konsekwencją takiej polityki były między innymi próby ratowania uprzywilejowanej pozycji Skarbu Państwa w spółce przez tzw. złotą akcję (co jest kwestionowane przez Komisję Europejską), albo poprzez połączenie jej z inną spółką państwową, tylko po to aby podwyższyć udziały państwa i nie dać się wrogo przejąć. Tak właśnie było między innymi z tarnowskim Azotami, kiedy trzeba je było połączyć ze spółką Azoty w Puławach, bo groziło im wrogie przejęcie przez rosyjskiego oligarchę Mosze Kantora, który i w tak połączonym podmiocie utrzymał blisko ok 20% akcji ( teraz w związku z unijnymi sankcjami, te akcje są zamrożone).
Dopiero rządy Prawa i Sprawiedliwości zakończyły definitywnie tę bezmyślną wyprzedaż wszystkiego co państwowe, do tego stopnia, że budżety na kolejne lata nie przewidują w ogóle przychodów z prywatyzacji. Co więcej rząd Prawa i Sprawiedliwości decydował się na odkupowanie sprzedanego wcześniej majątku, najbardziej spektakularną chyba operacją w tym zakresie, było odzyskanie większościowego pakietu akcji w banku Pekao S.A od ich dotychczasowego włoskiego właściciela. Skarb Państwa odkupił także kilka innych banków od inwestorów zagranicznych i dzięki temu na początku 2023 roku jego udział w aktywach całego sektora wynosi 47,8%, co odgrywa ogromnie ważną rolę w sytuacji skutków kryzysu covidowego, a teraz skutków agresji Rosji na Ukrainę ( pod koniec 2015 roku, udział Skarbu Państwa w aktywach całego sektora wynosił tylko ok.20%). Rząd wzmacnia także istniejące strategiczne firmy państwowe jak było to w przypadku spółki LOT .S.A, która za rządów PO-PSL była na skraju bankructwa a premier Tusk publicznie mówił, że nie będzie jej ratował tylko dlatego, że to narodowy przewoźnik. Ostatnio tak wzmacnianie finansowe kwotami idącymi w miliardy złotych, dotyczy podmiotów sektora zbrojeniowego, między innymi Huty Stalowa Wola, czy zakładów Jelcz, aby zwiększyć możliwości produkcyjne tych zakładów.
A więc rząd Zjednoczonej Prawicy, nie tylko zrezygnował z wyprzedaży majątku państwowego, ale nawet z pobierania dywidendy od spółek Skarbu Państwa, pozostawiając te środki w firmach, aby były przeznaczane na inwestycje. Co więcej odkupuje wcześniej sprzedane firmy, szczególnie te o charakterze strategicznym, czego najbardziej spektakularnym przykładem były decyzje dotyczące sektora bankowego, co pozwoliło Skarbowi Państwa zbliżyć się do posiadania blisko 50% całości jego aktywów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/658280-zeby-juz-nikt-nigdy-nie-wyprzedawal-majatku-panstwowego