Prezes PiS Jarosław Kaczyński stał się obiektem ataku polityków Platformy Obywatelskiej i dziennikarzy stacji TVN po tym, gdy stanął w obronie Lasów Państwowych przestrzegając, że ich prywatyzacja może otworzyć drogę do przejęcia wielkich połaci polskiej ziemi przez instytucje Unii Europejskiej. Portal tvp.info zwrócił uwagę, iż słowa Kaczyńskiego o restrykcyjnych rozwiązaniach w tym zakresie na zachodzie Europy nie są pozbawione prawdy.
Podczas niedzielnego pikniku rodzinnego PiS w Chełmie, który odbył się 6 sierpnia, Jarosław Kaczyński mówił o zagrożeniach, jakie stoją przed Polską w kontekście poszerzania kompetencji Unii Europejskiej.
Kwestia suwerenności
W tej chwili w UE, w której chcemy być, mają miejsce procesy, na które nie możemy patrzeć spokojnie. W UE nagminnie łamane jest prawo. UE opiera się na traktatach, które teraz są nagminnie łamane przez Komisję Europejską i TSUE
— mówił.
Lider PiS przestrzegał zgromadzonych w Chełmie przed zagrożeniem nowego „projektu europejskiego”, który zakłada utworzenie federalnej struktury ponadpaństwowej, która ma zagrażać suwerenności państw członkowskich UE. Zwrócił on uwagę na szczególną rolę Niemiec w parciu do realizacji projektu federalizacyjnego Europy.
A kto ma największe wpływy w Brukseli? Właśnie, Niemcy. Mielibyśmy przejść spod jednego buta ze wschodu pod drugi but z zachodu
— dodał Kaczyński.
Prywatyzacja lasów
Dla podbudowania swojego przekazu Jarosław Kaczyński użył przykładu lasów państwowych, nad którymi instytucje Unii Europejskiej chcą rozciągnąć swoją kontrolę mimo, że według niego „każdemu wydawałoby się, że sprawa powinna być w miejscowych rękach”. Wicepremier stwierdził również, że polskie zasoby leśne to ogromny kapitał finansowy, który można wykorzystać przy okazji zaciągania kredytów, a w kolejnym kroku lasy sprywatyzować. Dla uwypuklenia problemu, Kaczyński podał przykłady rozwiązań z krajów Europy Zachodniej.
To, że my możemy sobie spokojnie wejść do lasu, to nie jest tak, że wszędzie tak jest. W bardzo wielu krajach te lasy są w prywatnych rękach albo osób fizycznych, jak to się w prawie mówi, albo korporacji – i wstęp wzbroniony. Bardzo rzadko można spotkać las, do którego się spokojnie wchodzi. My tę wolność mamy, chodzimy na grzyby. Ogromna część Polaków chodzi na grzyby. Chodzimy tam, żeby wypocząć, żeby się przejść – w najróżniejszych celach. I to jeszcze raz powtarzam, bo może czasem sobie tego nie uświadamiamy: to część naszej wolności i nie damy sobie tej wolności zabrać
— przekonywał Jarosław Kaczyński.
Szyderstwa
Wystąpienie prezesa PiS w kwestii lasów państwowych i związanych z tym konsekwencji została skrytykowana i wyśmiana przez przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska i stację TVN.
Kaczyński oświadczył, że stawką tych wyborów jest wolność grzybobrania. Trochę dziwnie się czuję, mając takiego rywala…
— stwierdził na Twitterze Tusk.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Tusk znów drwi z poważnych zagrożeń! W tle polskie lasy. Dostał mocną odpowiedź: „Spacer na molo z Putinem ciągle trwa!”
Uważa, że jedno przemówienie, jeden wiec czy jeden piknik nie może wiele zmienić. A jednak. Oto dziś totalny gamechanger. Parę słów prezesa wypowiedzianych w Chełmie, a nic już nie będzie takie samo w tej prekampanii
— dowcipkował ze słów wicepremiera Piotr Kraśko na antenie TVN.
Jeśli chodzi o grzyby, to temat jest bardzo poważny. Jeśli popatrzymy na to, co się dzieje w naszym kraju, to największym grzybem, hubą, która pasożytuje na Polsce, jest PiS
— wtórował mu Jakub Stefaniak z PSL.
Europejskie doświadczenia
Jak się jednak okazuje, mimo wylania fali szyderstw i złośliwości pod adresem Jarosława Kaczyńskiego ze strony opozycji i sympatyzujących z nią mediów, w słowach prezesa Prawa i Sprawiedliwości jest sporo racji.
Polska jest krajem, w którym zasadniczo w swobodny i nieograniczony sposób można zbierać grzyby, natomiast w Europie Zachodniej jest to zabronione do celów komercyjnych.
Polskie Lasy Państwowe przypomniały przy tej okazji, że u naszego zachodniego sąsiada z lasu można zabrać jedynie około 2 kg grzybów dziennie, zaś w niektórych landach RFN można zostać obciążonym wysokim mandatem rzędu od kilkuset do kilku tysiecy euro w przypadku przekroczenia wyznaczonego limitu.
Jak podaje polonia.nl w Holandii można zbierać grzyby, lecz wyłącznie w małych ilościach, w celach prywatnych i jedynie w lasach, które należą do państwa. Inaczej z kolei sytuacja wygląda w Wielkiej Brytanii, gdzie obywateli korzystających z lasów, obowiązują limity wagowe. We Włoszech zasady zbierania grzybów i innych „darów lasu” regulowane są przez szczegółowe przepisy władz lokalnych, za złamanie których grożą dotkliwe kary. Jak podaje tvp.info kary dotyczyć mogą zbierania grzybów w nocy, a nawet dość kuriozalnej sytuacji, w której koszyk zbierającego nie zapewnia grzybom wystarczającego przewiewu. Portal ekologia.pl wskazuje, że grzybobranie w Belgii jest zabronione, a we Francji grzyby zbierać można jedynie w lasach państwowych.
Polski sprzeciw
Politycy Prawa i Sprawiedliwości przekazywali już kilka miesięcy temu informacje, wedle których Unia Europejska zamierza przejąć kontrolę nad polskimi lasami. Na początku lutego 2023 roku Komisja Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności Parlamentu Europejskiego pozytywnie zaopiniowała propozycję zmiany traktatów europejskich, co w konsekwencji skutkowałoby przeniesieniem tematyki leśnictwa z obszaru kompetencyjnego państw narodowych do kompetencji dzielonych między UE a kraje członkowskie.
Do idei forsowanych w Unii Europejskiej krytycznie odnieśli się przedstawiciele polskich władz, w tym minister klimatu i środowiska, pełnomocnik rządu ds. leśnictwa i łowiectwa, a także przedstawiciele Lasów Państwowych. Również rzecznik rządu oświadczył w imieniu gabinetu Mateusza Morawieckiego, że nie ma możliwości, by Polska wyraziła zgodę na zmiany, przygotowywane w Unii Europejskiej, a w razie potrzeby użyte zostanie prawo weta.
Jak wskazuje portal tvp.info, zwolennikami prywatyzacji polskich lasów byli politycy Platformy Obywatelskiej, którzy już w 2010 roku w łonie rządu PO-PSL, przyjęli projekt zmian w ustawie o finansach publicznych, wedle którego polskie Lasy Państwowe miały lokować swoje kapitały na kontach Ministerstwa Finansów. Ostatecznie wycofano się jednak z tych propozycji.
Do sprawy Lasów Państwowych i żartów, jakie robią sobie z tego tematu politycy opozycji i dziennikarze TVN, odniósł się w mediach społecznościowych minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek.
Bezpieczna Polska to jest rzeczywistość obca Tuskowi i jego ludziom z TVN. Dlatego jedyne, co mogą zaproponować Polakom to drwiny z prawdy i rzeczy bardzo ważnych. Lasy w rękach państwa, czyli także społeczeństwa polskiego, czyli ok. 30% powierzchni kraju. Oni się śmieją, a my lasy obronimy
— napisał na Twittrze Przemysław Czarnek.
CZYTAJ TEŻ:
— Tusk w Koszalinie o tym, jak to nie chciał prywatyzować lasów. A jak było naprawdę?
pn/tvp.info/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/657541-szyderstwa-po-slowach-prezesa-pis-jak-to-wyglada-naprawde