Szef PO Donald Tusk zapowiedział zorganizowanie 1 października w Warszawie marszu miliona serc, którego celem ma być między innymi obrona godności kobiet. „Gazeta Lubuska” opublikowała list otwarty, który do Donalda Tuska skierowała Magdalena Szypiórkowska, która miała stracić pracę w gorzowskim ośrodku WORD, ponieważ odmówiła dyrektorowi ośrodka Jarosławowi Śliwińskiemu pracy za seks. Tusk miał wiedzieć o całej sprawie od marszałek województwa, Elżbiety Polak. Kobieta dopytywała w piśmie, dlaczego szef PO dzieli kobiety na lepsze i gorsze.
Tusk zwołuje kolejny marsz
Przypomnijmy, że Donald Tusk zapowiedział zorganizowanie 1 października w Warszawie marszu miliona serc, „który da pewność zwycięstwa”.
Polska pod rządami PiS to nie tylko prokurator, policjant, ksiądz w szpitalu czy gabinecie ginekologicznym, PiS-owska władza ma zakusy, żeby wchodzić z buciorami w nasze życie
— oświadczył szef Platformy Obywatelskiej.
CZYTAJ TAKŻE:
List otwarty do Tuska
Teraz głos zabrała Magdalena Szypiórkowska, domniemana ofiara afery w gorzowskim WORD. Jak wskazywała na swoich łamach „Gazeta Lubuska”, kobieta nie chciała się zgodzić na propozycję pracy za seks, jaką miał złożyć jej przełożony, dyrektor WORD Jarosław Śliwiński. Kobieta twierdzi, że z tego powodu straciła zatrudnienie. Samo przyjęcie do pracy w WORD w Gorzowie Wielkopolskim miało wiązać się z realizacją jednego warunku - zapisaniem się do partii PO. O problemie Szypiórkowska miała informować gorzowską posłankę PO Krystynę Sibińską, jednak reakcji nie było. Z kolei związana z Platformą Obywatelską marszałek województwa, Elżbieta Anna Polak wysłała do redakcji… pismo z żądaniem „weryfikacji zespołu”.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Już na początku swojego listu Szypiórkowska wskazała, że jest „ofiarą głośnej afery w gorzowskim WORD”, o czym Donald Tusk powinien wiedzieć, bo zapewniała ją o tym marszałek Polak.
Zdeptana została moja godność i kobiecość, moje prawa, cześć i dobre imię. Wszystko to, co dla kobiety jest ważne. Zostałam potraktowana bardzo źle i zostawiona sama sobie. Moi koledzy i koleżanki z Platformy Obywatelskiej, uznali, że skoro nie chciałam milczeć o tym, co mnie spotkało, nie zasługuję na jakiekolwiek wsparcie. Wszystko w sytuacji, gdy z ich publicznych wypowiedzi, aktywności oraz wpisów w mediach społecznościowych, troska o prawa kobiet dosłownie się wylewa
— nie kryła swojego rozgoryczenia Magdalena Szypiórkowska.
Kobieta podkreśliła, że Tusk odwołał się „do sytuacji pani Joanny”, ale „sytuacja tej pani nie jest reprezentatywna dla większości polskich kobiet. Ich codziennych spraw, problemów, potrzeb i aktywności”.
Żadna z nas nie marzy o aborcji, ale o tym, aby urodzić i wychować swoje dzieci. Często w trudzie i z dużym poświęceniem. Odpowiedzialnie i z miłości
— wskazała.
Szypiórkowska oceniła, że Tusk „niewłaściwie zdiagnozował sytuację kobiet”, a przedstawiany przez niego obraz „nie odpowiada rzeczywistości”. Podkreśliła, że zastanawia ją to, dlaczego w retoryce i działaniach Tuska kobiety są dzielone na lepsze i gorsze.
Takie o godność których chce się Pan upominać na „marszu miliona serc”, a także takie, które zostały pozostawione same sobie, ponieważ ich głośny krzyk o godność, nie został uznany za odpowiedni wizerunkowo. Nie krytykuję Pana inicjatywy „marszu miliona serc”. Chętnie wzięłabym w nim udział, gdyby nie to, że on kobietom w niczym nie pomoże, ale mocno je podzieli. Wybrzmią na nim hasła i postulaty, które dla niektórych kobiety są ważne, ale dla większości Polek, wcale nie najważniejsze. Oczywiście, kobiety mają prawo angażować się politycznie po każdej stronie sceny politycznej, ale te najważniejsze ich problemy, nie mają barw partyjnych. Niestety, w sytuacjach próby, nie mają też adwokatów, czego ja jestem najlepszym przykładem. Ofiara tej sytuacji
— wskazała kobieta.
Wyjaśniła, że zwraca się do Tuska w formie listu otwartego, bo została „skrzywdzona przez ludzi, którzy w ‘marszu miliona serc’ z pewnością wezmą udział”.
Wiem to, ponieważ zachęcają do tego w swoich publicznych wystąpieniach, chociaż milczeli wtedy, gdy ja potrzebowałam wsparcia i głośno krzyczałam. Rzecz w tym, że ja byłam sama, moje serce było jedno, nie było ich milion. Serca tych, którzy mogli mi pomóc, biły dla Platformy Obywatelskiej. Nie dla kobiet. Nie dla mnie
— podkreśliła Magdalena Szypiórkowska.
ZOBACZ TAKŻE:
wkt/wpolityce.pl/”Gazeta Lubuska”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/657524-ofiara-afery-w-word-do-tuska-dlaczego-dzieli-pan-kobiety