„Był już atak na Gruzję, na Ukrainę. A my zwijaliśmy sprzęt i likwidowaliśmy jednostki zdolne do obrony wschodnich granic. (…) Mamy w tej chwili 160 tys. armię, a plany za PO były, by zwijać armię do 60 tys. Pamiętam to doskonale z odpraw wojskowych” — powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl gen. Dariusz Wroński, pilot, były dowódca 1 Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych.
wPolityce.pl: Panie Generale, po nasileniu się zagrożenia przy wschodniej granicy, szef MON mówił m.in. o zwiększeniu liczby jednostek, a także o zakupie nowego sprzętu. Wzmocnieniu Wojska Polskiego. Czy moment agresji Rosji na Ukrainę w 2022 r. był wystarczającym impulsem do działania? Czy wojsko powinno być modernizowane znacznie wcześniej, choćby od wzmożonej agresji na Ukrainę w 2014 r., czy nawet 2004 r., kiedy Rosja zaatakowała Gruzję? Czy już wówczas można było przygotowywać się na stan zagrożenia?
Gen. Dariusz Wroński: Moim zdaniem to jest wielki skandal, że ulegliśmy tej wyimaginowanej presji zachodu, aby się rozbrajać. Nasi ówcześni politycy uwierzyli w to, co lawinowo ruszyło w 2014 r., że zamiast wzmacniać wojsko w ludzi i sprzęt, to przyjechali nasi decydenci z Brukseli i oznajmili, że zagrożenia nie ma i będziemy się teraz rozbrajać. Był już atak na Gruzję, na Ukrainę. A my zwijaliśmy sprzęt i likwidowaliśmy jednostki zdolne do obrony wschodnich granic.
Pan był wówczas dowódcą 1 Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych w Inowrocławiu. Rozumiał Pan te decyzje?
Wśród dowódców była głęboka konsternacja. Ja, jako ówczesny dowódca kompletnie tego nie rozumiałem. Wystąpiło zagrożenie, a politycy z wielką nonszalancją podejmowali decyzje, już teraz nie mam co do tego wątpliwości, sterowane ze wschodu. Potęgowane poprzez decyzje zachodnich polityków. Nasi politycy w to uwierzyli i rozmontowywali polską armię.
Zagrożenie można było przecież ocenić na podstawie wojskowej wiedzy.
Tak. I dobrze się stało, ze w ostatnim okresie nasz rząd prześwietlił sytuację szybko. Z monitoringu i rozpoznania wynikało, że to zagrożenie potęguje się i narasta. Szybkie decyzje doprowadziły do tego, że jesteśmy zaopatrywani w każdy sprzęt, który jest nam potrzebny. Od najprostszego do najnowocześniejszych systemów i urządzeń. Mało kto wie o tym, że lada moment przyjdą do nas śmigłowce AW-149, że niedługo również pozyskamy AH-64, Apacze. Ten potencjał oraz ludzie, którzy będą wzmocnieniem armii, są w tej chwili w fazie naboru, tego wcześniej nie było. Mamy w tej chwili 160 tys. armię, a plany za PO były, by zwijać armię do 60 tys. Pamiętam to doskonale z odpraw wojskowych.
Kiedy zmieniło się podejście do bezpieczeństwa, do stanu polskiej armii?
Sam temat podejścia do bezpieczeństwa zmienił się diametralnie wśród wszystkich polityków. Nie jest jednak równo traktowany. Niektórzy serio traktują poziom bezpieczeństwa i jego zwiększenie do maksimum widząc to bezpośrednie zagrożenie po inwazji rosyjskiej, natomiast niektórzy bardzo swobodnie traktują sytuację myśląc, że państwa zachodnie nas ochronią, co jest wielką naiwnością. Zwiększenie ilości jednostek, sprzętu i żołnierzy w rejonie granicy wschodniej, nie tylko polskich, ale i zachodnich, jest koniecznością.
Dziś zagrożenie jest duże. Pytanie, czy mamy odpowiednio silną armię, by czuć się rzeczywiście bezpiecznie?
Obecnie liczba prowokacji i ich częstotliwość wskazuje na to, że możemy dojść do momentu, kiedy jedna strona nie wytrzyma. Może dojść do otwartych zdarzeń, w trakcie których np. strona białoruska z wagnerowcami wykona kontrolowaną agresję w małej skali po to, by wywołać eskalację, doprowadzić do otwartego konfliktu. Te zdarzenia powinniśmy brać bardzo poważnie pod uwagę.
Dlatego w pierwszej kolejności poszły w ruch tam nasze elitarne jednostki, czyli 25. Brygada Kawalerii Powietrznej oraz 1 Brygada Lotnictwa Wojsk Lądowych na śmigłowcach bojowych. Tzw. pododdziały, które my nazywamy gaszącymi pożar. Nie tylko dlatego, że będą to robić, ale są tam ludzie wyszkoleni w warunkach bojowych, doświadczeni na misjach zarówno w Iraku, Afganistanie, jak i Czadzie. Ci ludzie znają procedury NATO-wskie, wiedzą, co to jest odpowiedzialność. W związku z tym idealnie i fantastycznie nadają się do wzmocnienia i uszczelnienia granicy wschodniej i północno-wschodniej. To adekwatne działania do tego, co się dzieje. Ja czuję się bezpieczniej, kiedy słyszę, że to te pododdziały będą wzmacniały naszą obronność.
Rozmawiała Edyta Hołdyńska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/657219-gen-wronski-o-zwijaniu-wojska-decyzje-sterowane-ze-wschodu