Jednym z możliwych scenariuszy prowokacji na granicy polsko-białoruskiej jest powtórzenie szturmu na zaporę ochronną z udziałem nielegalnych imigrantów motywowanych czy niekiedy zmuszanych do tego przez najemników z Grupy Wagnera.
To nic nadzwyczajnego - równo dwa lata temu Łukaszenka odpalił na Podlasiu operację „Śluza”, pchnął na polską granicę setki sprowadzonych przez siebie imigrantów a w Polsce podniósł się skowyt pożytecznych idiotów, aktywistów, histeryków, a wszystkiemu paliwa dolewali celebryci, dziennikarze i politycy. Może nie trzeba przypominać czytelnikom, że Janina Ochojska jeździła pomagać przybyszom przywiezionym przez białoruskie KGB, że poseł Franciszek Sterczewski szturmował granicę z torbą z Ikei, że Władysław Frasyniuk wyzywał polskich (!) mundurowych od najgorszych, Agnieszka Holland porównywała Polaków do nazistowskich Niemców, a Piotr Kraśko powtarzał za dyktatorem z Mińska, że za oknem zimno i koczownicy w Usnarzu Górnym marzną, może i pamiętamy to wszystko, może do dziś jesteśmy zdumieni lub zirytowani skalą tej nieodpowiedzialności, ale po dwóch lata warto zadać sobie pytanie: czy obecność morderców od Prigożina i Utkina zmieni coś w nastawieniu naszych elit?
Czy skoro wiedzieli, że białoruskie KGB organizuje prowokacje na wschodzie to czy wiedza o wagnerowcach ostudzi ich w bezrozumnej walce z państwem polskim?
Bo dla wielkich obstruktorów - Donalda Tuska czy Romana Giertycha - wagnerowcy za Bugiem to tylko okazja do drwin i ataku na polski rząd, ale może celebryckie grono będzie mniej zdetgerminowane do kołysania polską łodzią na oceanie historii?
To jeden z powodów dla których o wagnerowcach na Białorusi warto mówić więcej i głośniej. Niech w gronie jak największym świadomość o większej randze zagrożenia będzie ostrzeżeniem dla nowych Ochojskich i Frasyniuków - że ludzie chcą bezpieczeństwa a nie igrzysk z udziałem morderców ze Wschodu.
Co roztropniejsi już dwa lata temu wiedzieli, że imigranci Łukaszenki nie są spontanicznymi ofiarami wojny, ale że wśród nich są przeszkoleni prowokatorzy. Dziś, po dywersantach w Kijowie, ludobójstwie w Buczy i w Iziumie, po krwawych torturach na Ukraińcach przez wagnerowców, może nas, roztropnych, będzie więcej, a grono potakiwaczy antypolskim szaleńcom jednak w obliczu tych faktów jeszcze bardziej stopnieje.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/656713-czy-ludzie-webera-zagraja-z-grupa-wagnera