Prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki powiedział, że choć doszło do skażenia terenu, to normy nie zostały przekroczone tak, by zagrażało to życiu i zdrowiu. Zapewnił, że w każdej chwili można było przeprowadzić ewakuację, ale nie było takiej potrzeby.
Podjęliśmy decyzję o przygotowaniu wariantu ewakuacji mieszkańców, autobusy były w dyspozycji, placówki czekały. W tym momencie robiliśmy badania powietrza. Okazało się, że normy nie zagrażają zdrowiu i życiu
— tak prezydent Zielonej Góry relacjonował działania w związku z sytuacją kryzysową związaną z pożarem hali w Przylepie.
Włodarz dodał: „To nie oznacza, że nie doszło do skażenia. Dobrze o tym wiemy, że to miało miejsce. Ale te normy, które nakazywałyby rozpoczęcie ewakuacji nie zostały przekroczone”.
Kubicki tłumaczył, że zakłady w Przylepie szczęśliwie nie są podłączone do miejskiej kanalizacji deszczowej i sanitarnej.
Gdyby wody się do niej dostały, mogłoby dojść do sytuacji niebezpiecznej
— przyznał.
Z jego relacji wynika, że ścieki z terenu zakładu są wypompowywane, badane i wywożone.
Kanalizacja deszczowa miała odprowadzenie do zewnętrznych zbiorników, tam jest woda skażona
— powiedział prezydent. Jeden z tych zbiorników - według jego relacji - był nielegalnie podłączony do cieku, ale został przez służby natychmiast odłączony.
Ta skażona woda zostanie wywieziona na składowisko odpadów niebezpiecznych
— powiedział Kubicki. Dodał, że prawdopodobnie doszło do skażenia gleby, będzie ona badana, podobnie jak pobliskie ujęcia wody, przez sanepid.
Strażacy z pożarem hali w Przylepie, w której składowane były niebezpieczne substancje walczyli od soboty. W akcji brało udział ok. 200 strażaków. W niedzielę wieczorem rzecznik prasowy lubuskiej PSP st. kpt. Arkadiusz Kaniak poinformował, że działania gaśnicze zakończyły się; na miejscu – na dozór nocny – pozostały trzy zastępy straży pożarnej.
Prezydent Zielonej Góry: Firma, która wynajmowała halę, nie składała żadnych sprawozdań
Firma, która wynajmowała halę, nie składała żadnych sprawozdań do urzędu marszałkowskiego, który jest odpowiedzialny za monitoring tego typu instytucji - powiedział prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki.
Podkreślił, że nie wiadomo ile odpadów było składowane w Przylepie.
Nigdy nie mieliśmy dokładnych danych, to były tylko szacunki. Ponieważ nie było żadnej dokumentacji
— wyjaśnił.
Firma, która wynajmowała halę nie składała żadnych sprawozdań do urzędu marszałkowskiego, który jest odpowiedzialny za monitoring tego typu instytucji. Urząd marszałkowski przez pięć lat nie zrobił nic w tym zakresie, żeby wyegzekwować coś od tej firmy. My też mamy problem, bo ci co byli za to odpowiedzialni, tego nie realizowali
— ocenił Kubicki.
Zaznaczył, ze wszystkie dokumenty, które posiada w tej sprawie zostaną upublicznione.
Ja nie uciekam od odpowiedzialności. Mam nadzieję, że to co się wydarzyło spowoduje, że wreszcie powstaną rozwiązania systemowe, które są przygotowywane
— przekazał prezydent Zielonej Góry.
Dodał, że właściciel nieruchomości nie chciał się zgodzić na to, żeby miasto przeprowadziło proces utylizacji.
Chciał żebyśmy odkupili od niego ten magazyn razem z odpadami
— wyjaśnił.
Proces utylizacji tego składowiska miał być rozpoczęty. Wniosek w Narodowym Funduszu Środowiska został złożony. Byliśmy po rozmowach z panią minister na temat tego, żeby te pieniądze się znalazły. Myślę, że teraz zostaną przeznaczone nie na utylizację ale na rekultywację
— dodał Kubicki.
W poniedziałek rano rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze Ewa Antonowicz powiedziała PAP, że w sprawie pożaru „prowadzone jest postępowanie sprawdzające, niemal od momentu pierwszych informacji (o zdarzeniu), zabezpieczane są materiały”.
W związku z tym, że na miejscu jest zagrożenie dla życia i zdrowia prokuratora, który prowadziłby oględziny, czynności nie zostały tam jeszcze przeprowadzone
— powiedziała Ewa Antonowicz.
Dodała, że najprawdopodobniej w poniedziałek po południu zostaną podjęte decyzje, co do dopuszczenia śledczych na miejsce pożaru.
Wstępnie, w godzinach popołudniowych być może, ekipa śledcza będzie dopuszczona do tego miejsca
— podkreśliła.
Zezwolenie na składowisko odpadów w Przylepie wydał w 2012 r. starosta zielonogórski Ireneusz Plechan (PO). PAP dotarła do tego dokumentu. Od tego czasu w Przylepie pod Zieloną Górą funkcjonowała hala pełna niebezpiecznych odpadów.
Zgodnie z polskimi przepisami pozwolenia na gromadzenie i utylizowanie niebezpiecznych substancji wydają starostowie. W 2012 r. Przylep był na terenie powiatu zielonogórskiego. W związku z tym, pozwolenie firmie Awinion wydał ówczesny starosta zielonogórski Ireneusz Plechan. Zezwolił na zwożenie odpadów do hali po dawnych zakładach mięsnych.
tkwl/PAP
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/655790-kto-jest-winny-pozaru-wazne-slowa-prezydenta-zielonej-gory