„Przykłady Katargate i różnych innych korupcyjnych afer, nie tylko w samej Brukseli, udowadniają, że te wybory na stanowiska, wybieranie swoich, ma związek z tą pokusą pieniądza, określonych finansowych apanaży. Takie osoby stają się bezkrytyczne. Potrafią stawać wbrew interesom własnego kraju, narodu. Nieraz słyszałem od polityków niemieckich, bardzo prawicowych, że dla dużej części społeczeństwa niemieckiego dążenie do „superpaństwa” jest zabójstwem. Jednocześnie jest to degenerujące i korupcjogenne” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Zbigniew Krysiak, prezes Instytutu Myśli Schumana.
Transparentność w UE
Wiceministrowie Sebastian Kaleta i Paweł Jabłoński domagali się dziś podczas konferencji prasowej, aby lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk ujawnił swój majątek i zarobki z czasów, gdy kierował Europejską Partią Ludową, jak również to, czy skorzystał z tzw. świadczenia przejściowego, które mogło wynosić około 60 tysięcy złotych miesięcznie.
Prof. Zbigniewa Krysiaka, ekonomistę, zapytałam o szerszy kontekst tej sprawy. Po ujawnieniu afery Katargate wielokrotnie rozmawiałam z polskimi europosłami, którzy wskazywali, że zasady dotyczące transparentności zarobków chociażby w polskim parlamencie, rządzie czy instytucjach państwowych są o wiele bardziej restrykcyjne niż w przypadku instytucji unijnych.
Czy również od polityków i urzędników UE należałoby surowiej egzekwować transparentność ich zarobków?
Już nawet sam system awansowania na różne stanowiska w instytucjach unijnych nie jest transparentny. Nie ma jasnych procedur wyborczych. Nie ma kryteriów dotyczących kwalifikacji i można powiedzieć, ze trochę przypomina to proces z dawnego Związku Radzieckiego czy PZPR. W gronie bardzo ograniczonym dokonuje się promocji tzw. swoich ludzi, którzy będą wspierać interesy określonej grupy, a nie wspólnotę europejską
— wskazuje prof. Krysiak.
Przykłady Katargate i różnych innych korupcyjnych afer, nie tylko w samej Brukseli, udowadniają, że te wybory na stanowiska, wybieranie swoich, ma związek z tą pokusą pieniądza, określonych finansowych apanaży. Takie osoby stają się bezkrytyczne. Potrafią stawać wbrew interesom własnego kraju, narodu. Nieraz słyszałem od polityków niemieckich, bardzo prawicowych, że dla dużej części społeczeństwa niemieckiego dążenie do „superpaństwa” jest zabójstwem. Jednocześnie jest to degenerujące i korupcjogenne
— mówi ekonomista.
Również w Polsce mieliśmy sytuację z europosłami, którzy mieli problem z ujawnianiem swoich zarobków ze źródeł innych niż sprawowanie mandatu w PE, w dodatku ze źródeł, które mogą być nie do końca zgodne z prawem
— przypomina.
Nie da się odłączyć jednego od drugiego. Transparentność wynagrodzeń musi wiązać się z transparentnością awansów i oferowania stanowisk w instytucjach europejskich. Polakom czy mieszkańcom innych krajów Europy Wschodniej bardzo trudno dostać się na stanowiska kierownicze w tych instytucjach. Nie mówię tu o komisarzach, a raczej o dyrektorach różnych departamentów. Rządzą tam dyrektorzy z Niemiec i Francji, gdyż te kraje mają dominujący wpływ na wyznaczanie na te stanowiska. Pracownicy z Polski oczywiście także są, ale zajmują te mniej istotne stanowiska
— dodaje.
Pierwsze etapy rekrutacji na te kierownicze stanowiska dotyczą spraw merytorycznych. Wielu Polaków przechodzi przez te etapy z dużym powodzeniem. Na końcu jest „spotkanie” przed komisją składającą się w przeważającej części z Niemców i Francuzów, która ostatecznie podejmuje decyzję o wyborze
— ocenia ekspert.
System awansowania jest więc chory i ostatecznie sprowadza się do tego, czy będziesz popierał taką czy inną linię, stąd moje porównanie do systemu funkcjonującego w PZPR czy KPZR. Systemy scentralizowane czy dążące do centralizacji mają właśnie taką cechę i nie ma to nic wspólnego z tym, co chciał skonstruować Robert Schuman, który mówił, że te instytucje mają mieć charakter przejściowy i działać, dopóki nie wyczerpią się ich funkcje. Zwolennicy Spinellego, całkowicie odrzucili tę koncepcję Schumana, bo uświadomili sobie, że w którymś momencie taka czy inna instytucja przestanie być potrzebna
— podkreśla mój rozmówca.
„Bierny, mierny, ale wierny”
Z czasów komuny pamiętamy takie powiedzenia jak „Bierny, mierny, ale wierny”- charakteryzujące typowego działacza komunistycznego, albo: „Nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera”. Niestety, ta formuła jest w instytucjach europejskich realizowana. Są liderzy, którzy manipulują tymi o słabszych charakterach. Są więc europosłowie, którzy chcieliby przypodobać się pani von der Leyen, panu Timmermansowi czy panu Verhofstadtowi, jest to dla nich jakiś prestiż, i dlatego przedstawiciele polskiej opozycji w PE zachowują się w ten sposób. Głosują przeciwko Polsce, przeciw temu, żebyśmy otrzymali środki, za zamknięciem Turowa czy za tym, aby inwestycje, które robimy, nie były realizowane
— zauważa ekonomista.
Inwestycje wykonywane przez podmioty zagraniczne w ramach tzw. specjalnych stref ekonomicznych, gdy ich koszty wyniosą powyżej 400 mln euro, dochodzi do ingerencji Komisji Europejskiej. KE decyduje, czy taka inwestycja może być zrobiona w Polsce, czy gdzie indziej. Istnieje więc taki system ukierunkowania tych inwestycji, a więc np. blokowania ich w Polsce, a otwierania ścieżek w innych krajach, takich jak Niemcy, Holandia czy Francja
— podkreśla.
„Musimy częściej mówić: ‘Non possumus’”
Czy dojście do transparentności w instytucjach unijnych jest możliwe?
Nasuwa się pytanie, jak to możliwe, że po takiej aferze jak Katargate tacy parlamentarzyści jak pani Kaili i inni, wracają do PE i, jak gdyby nigdy nic, głosują. Musimy świadomie edukować swoich polityków i społeczeństwo, abyśmy nie byli naiwni. Bo stworzenie systemu na wzór ZSRR, takiego superpaństwa w Brukseli, nie pozwoli instytucjom europejskim zejść z tej linii. I musimy mieć świadomość, że nie są stroną, która chce działać w dobrej wierze, w dobrze pojętym interesie obywateli, Europejczyków. Ich nadrzędnym celem jest to, czego nawet nie chcą poddawać negocjacjom
— ocenia prof. Zbigniew Krysiak.
Wobec tej rzeczywistości trzeba kreować nową, inną. Trzeba konsolidować się w obszarze partii prawicowych w Europie, budować wspólne grupy. I to jest dzisiaj klucz do sukcesu, uświadomienie sobie, że redukowanie transparentności jest kluczem do sukcesu w dążeniach do superpaństwa. Środki z KPO są blokowane, ponieważ urzędnicy brukselscy nie boją się, że mogą mieć z tego tytułu jakieś konsekwencje
— dodaje.
Wyobraźmy sobie, że np. w Polsce mamy ustawę budżetową i któryś z ministrów wymyśla sobie, że będzie blokował wydatki zaplanowane na określone instytucje. Musiałoby to skończyć się albo postawieniem przed Trybunałem Stanu, albo mielibyśmy do czynienia z przestępstwem ściganym z Kodeksu karnego.
— wskazuje prezes Instytutu Myśli Schumana.
Nie łudźmy się, bo zwiększenie transparentności wymaga dostosowania odpowiednich działań. Coraz częściej musimy mówić: „Non possumus”. W przypadku np. polskich lasów mamy do czynienia z inwazją czy przemocą kapitałową. Każda wojna charakteryzuje się tym, że mamy do czynienia z przemocą - jakąkolwiek: psychiczną, kapitałową etc. Wcale nie musi to być przemoc militarna
— dodaje.
W latach 80. Niemcy doszli do wniosku, że nie mają już szans powrotu na ziemie zachodnie, dlatego zmienili strategię. Postanowili: „Weźmiemy ich zatem kapitałowo. To będzie rozwiązanie, które da nam możliwość zarządzania, kierunkowania, decydowania”. Niemcy są za Odrą, a tutaj jest Polska. Odra jest granicą i tego się trzeba trzymać. Na każdą próbę dezawuowania tego trzeba odpowiadać: „Non possumus”. Nie ma tu miejsca na podejmowanie dyskusji, dialogu, nie można łapać się na jakieś wybiegi socjotechniczne. Wcześniej czy później taki „dialog” skończy się dla nas bowiem niekorzystnie
— ocenia prof. Krysiak.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/654974-prof-krysiak-dazenie-ue-do-superpanstwa-jest-korupcjogenne