„W rzeczywistości nie ma innej zmiany klimatu niż ta, której doświadczyła planeta od końca ostatniego zlodowacenia. Ten domniemany kryzys klimatyczny to domek z kart, który musi się w końcu zawalić - każdego można oszukać przez jakiś czas, być może niektórych na zawsze, ale wszystkich nie da się oszukać na zawsze” - podkreśla w rozmowie z Włodzimierzem Rędziochem dla portalu wPolityce.pl prof. Franco Battaglia, profesor chemii teoretycznej i fizycznej na różnych włoskich uniwersytetach, autor wielu artykułów i książek naukowych, a także książki poświęconej klimatowi „Nie ma zagrożenia klimatycznego”.
Narracja ekoaktywistów
Od jakiegoś czasu światowe media pokazują młodych ludzi zaangażowanych w oblewanie dzieł sztuki i pomników, farbowanie wody słynnych, rzymskich fontann, takich jak fontanna na Placu Hiszpańskim czy Fontanna Trevi. W październiku ubiegłego roku młodzi ludzie oblali sosem pomidorowym obraz Vincenta Van Gogha w National Gallery w Londynie. Od czasu do czasu blokują autostrady, co jest inną metodą ich działania. Deklarują się jako członkowie ruchu Last Generation (Ostatnie Pokolenie), którego celem jest walka z paliwami kopalnymi i zmianami klimatycznymi, aby ocalić naszą planetę.
Ostatnia Generacja to jeden z ruchów należących do sieci A22, która łączy grupy w różnych krajach, takie jak Declare Emergency, Just Stop Oil, Renovate Switzerland i francuska Dernière Rénovation, a która jest finansowana z Funduszu Kryzysu Klimatycznego (Climate Emergency Fund). Za hasłami typu ekologicznego kryje się projekt polityczny, a także ekonomiczny – trzeba straszyć opinię publiczną narracją o zbliżającej się globalnej katastrofie ekologicznej, aby narzucić radykalny program ekologów.
Śledztwo dziennikarskie tygodnika „Washington Examiner” zdemaskowało genezę i cele światowego ruchu ekologicznego oraz wskazuje ludzi, którzy go finansują - przede wszystkim polityków amerykańskiej Partii Demokratycznej (włącznie z rodziną Clinton) oraz ludzi ze świata Hollywood. Na szczycie piramidy Climate Emergency Fund znajdują się takie postacie jak Rory Kennedy, córka Boba Kennedy’ego, Aileen Getty, miliarderka-filantropka, spadkobierczyni dynastii Getty i Adam McKay (McKay wydał ponad cztery miliony dolarów na cele ekologiczne w 2021 r.); na liście finansistów są także aktorzy Jeremy Strong, Chelsea Handler, Thomas Middleditch, a także Abigail Disney, córka brata słynnego Walta Disneya.
W swoim corocznym raporcie Climate Emergency Fund (CEF) z dumą informuje, że w roku 2022, dzięki zainwestowaniu ponad pięciu milionów dolarów wsparto 44 organizacje, zmobilizowano 45 000 aktywistów, dzięki którym „sprowokowano” ponad 24 000 wydarzeń medialnych. Brudzenie monumentów i dzieł sztuki, blokowanie autostrad to właśnie tego typu medialne wydarzenia, o których mowa w raporcie. Niestety, sprawcy tych czynów – ekowandale, jak są nazywani – są często zapraszani do udziału w dyskusjach w radiu i telewizji, tak jakby byli ekspertami w dziedzinie ekologii i klimatu. Podsekretarz we włoskim Ministerstwie Kultury otwarcie powiedział, że za młodymi ludźmi z Ostatniego Pokolenia stoją „miliarderzy, którzy ich finansują”. A aktywiści „wykonują ich zlecenia niczym ‘robotnicy mafii’, żeby wielki przemysł źródeł odnawialnych mógł się rozwijać” - jak wytresowane papugi, powtarzają ludziom wciąż to samo, te same koncepcje, aby przekonać opinię publiczną o nieuchronnej katastrofie ekologicznej, jeśli od zaraz nie podejmiemy działań ekologicznych, nie wprowadzimy programu green.
Zdecydowana większość tych aktywistów zmobilizowanych przez Climate Emergency Fund nie ma wiedzy naukowej, nawet jeśli odwołują się do rzekomych danych naukowych. Na przykład powtarzają jak mantrę, że prawie wszyscy naukowcy są zgodni co do tego, że globalne ocieplenie jest pochodzenia antropicznego, czyli spowodowane jest przez człowieka. Podają też dokładną liczbę takich naukowców – 97 proc.
Zapytałem o tą sprawę włoskiego naukowca Franco Battaglię, profesora chemii teoretycznej i fizycznej na różnych włoskich uniwersytetach, autora wielu artykułów i książek naukowych, a także książki poświęconej klimatowi „Nie ma zagrożenia klimatycznego”.
CZYTAJ TAKŻE:
Włodzimierz Rędzioch, wPolityce.pl: Panie profesorze, dlaczego zieloni i działacze na rzecz ochrony środowiska, na poparcie swoich katastroficznych tez, mówią o 97 proc. naukowców, którzy uważają antropiczny charakter zmian klimatu za coś oczywistego?
Prof. Franco Battaglia: Liczba 97 proc. jest tak nieprawdopodobna, że przeprowadziłem poszukiwania i znalazłem jej źródło. Chodzi o artykuł z 2013 r., zatytułowany „Ilościowa ocena konsensusu dotyczącego antropogenicznego globalnego ocieplenia w literaturze naukowej”, podpisany przez Johna Cooka i ośmiu innych autorów. Analizuje ewolucję konsensusu naukowego na temat antropogenicznego globalnego ocieplenia (RGA) w literaturze naukowej, badając 11 944 artykułów naukowych opublikowanych w latach 1991-2011, w których abstraktach pojawiają się słowa „globalna zmiana klimatu” lub „globalne ocieplenie”. Stwierdzono, że 66,4 proc. abstraktów nie wykazało pochodzenia antropogenicznego. 32,6 proc. wymieniło pochodzenie antropogeniczne, 0,7 proc. zaprzeczyło, a 0,3 proc. nie było pewnych co do przyczyny globalnego ocieplenia. Spośród streszczeń, w których zajęto stanowisko w sprawie RGA, 97,1 proc. zgodziło się, że działalność człowieka powoduje globalne ocieplenie. Tak więc w próbie przebadanej przez autorów artykułu 97,1 proc. z tylko 32,6 proc. wszystkich zajęło jednoznaczne stanowisko na rzecz przyczyny antropicznej, czyli mniej niż 32 proc. całej badanej grupy. Jednym słowem liczba 97 proc. to kolosalna pomyłka!
Ale czy prawdę o globalnym ociepleniu można potwierdzić większością głosów?
Oczywiście, że nie. Liczą się fakty. Ci, którzy opowiadają się za przyczyną antropiczną zmian klimatu, mają tylko jeden dowód na poparcie swojej tezy - fakt, że w latach 1980-2000 planeta ociepliła się wraz ze wzrostem emisji CO2. Nie ma innych faktów. W rzeczywistości jest tuzin dowodów, które przeczą tej tezie. Oto trzy z nich: 1) nasza planeta była już w przeszłości cieplejsza niż obecnie (holocen, rzymskie i średniowieczne ciepłe okresy); 2) obecne ocieplenie rozpoczęło się w 1690 r., ale przez pierwsze dwa stulecia człowiek nie mógł ponosić żadnej odpowiedzialności za to zjawisko; 3) nie ma korelacji między emisjami – które zawsze rosły – a ociepleniem, które zmniejszało się w latach 1940-80 i zatrzymało się w latach 1999-2012.
Ale dla zielonych, lewicowych polityków, dla ONZ liczy się opinia IPCC (Międzynarodowego Zespołu ds. Zmian Klimatu), który popiera tezę o antropogenicznej przyczynie ocieplenia…
Musimy pamiętać, że chciany przez biurokratów ONZ IPCC przez lata coraz bardziej się kompromitował wielką ilością nieścisłości i błędów w rekonstrukcji klimatu w przeszłości, w prognozach klimatu w przyszłości oraz w rekonstrukcji temperatur troposfery. Natomiast istnieje międzynarodowa sieć ponad 1550 naukowców – głównie klimatologów, geologów, geofizyków, fizyków, astrofizyków, oceanografów – którzy coraz bardziej ugruntowują swoją wiarygodność i kompetencje w zakresie oceny kwestii klimatycznych i którzy utrzymują, że przyczyna ocieplenia jest zasadniczo naturalna, a przypuszczalny wkład antropiczny nie jest nawet wymierny.
Co to za sieć?
Mowa o Clintel (Inteligencja klimatyczna), do której należy również dwóch laureatów nagrody Nobla z fizyki. Clintel ma główną siedzibę w Holandii i jest kierowana przez Guusa Berkhouta, emerytowanego profesora geofizyki i członka Królewskiej Holenderskiej Akademii Sztuki i Nauki.
Czym ostatnio zajmowała się organizacja Clintel?
Organizacja Clintel przeprowadziła ostatnio gruntowną analizę najnowszego raportu IPCC (raport AR6). Raporty te niestety stanowią podstawę polityk klimatycznych - które dotyczą każdego z nas - takich jak podatek węglowy i wszelkie formy polityki transformacji energetycznej oraz zakaz paliw kopalnych.
I co pokazała ta analiza?
Analiza Clintel nie pozostawia wątpliwości co do powierzchowności IPCC, dlatego prof. Berkhout postanowił wysłać list otwarty do ekonomisty Hoesunga Lee, prezesa IPCC. Berkhout pisze: „My w Clintel oceniliśmy kilka stwierdzeń zawartych w raportach grup roboczych 1 (podstawa naukowa) i 2 (skutki, adaptacja i podatność) IPCC i znaleźliśmy w nich poważne błędy. Szczegóły wyników można znaleźć w dokumencie zatytułowanym „The Frozen Climate views of the IPCC”, dostępnym na stronie internetowej clintel.org”. Nie chcę szczegółowo wyliczać błędów IPCC, ale widać, że organ ten nie spełnia powierzonego mu zadania - nie zaakceptował żadnej krytyki, nie zastosował się do żadnych zaleceń, nie zdementował słów polityków i komunikatów medialnych, które wypaczyły treść jego raportów. W rzeczywistości nie ma innej zmiany klimatu niż ta, której doświadczyła planeta od końca ostatniego zlodowacenia. Ten domniemany kryzys klimatyczny to domek z kart, który musi się w końcu zawalić - każdego można oszukać przez jakiś czas, być może niektórych na zawsze, ale wszystkich nie da się oszukać na zawsze.
Ale politycy i wysocy urzędnicy ONZ wielokrotnie fałszywie przedstawiali ustalenia nawet samego IPCC…
To prawda. Chcę przypomnieć, że Sekretarz Generalny ONZ Guterres oświadczył, że „ludzkość jest odpowiedzialna za ocieplenie w ostatnich 200 latach; klimatyczna bomba zegarowa odlicza czas; raport Grupy Roboczej IPCC 1 jest ogłuszającym dzwonkiem alarmowym; emisje CO2 ze spalania paliw kopalnych dławią naszą planetę i narażają miliardy ludzi na bezpośrednie niebezpieczeństwo”. Ale Raport Grupy Roboczej AR6 1 nie mówi o żadnej z tych rzeczy. A jednak IPCC nigdy nie zdementował słów Sekretarza Generalnego ONZ, ani nie zakwestionował równie niedokładnych relacji w mediach, które zniekształcają treść Raportu. Domniemane wyniki badań naukowych są wykorzystywane jedynie do realizacji programów politycznych i ideologicznych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/652941-wywiad-prof-bataglia-kryzys-klimatyczny-to-domek-z-kart