Czasami przychodzi ochota współczuć redaktorom tekstów w głównych mediach mainstreamu, bo biorą na siebie zupełnie niewykonalne zadania jak np. obronę Manfreda Webera niesłusznie ponoć zaatakowanego przez PiS.
Weber nie powiedział tego, co powiedział?
Jest w tych artykułach nawet pewien urok, bo obrona Niemca i jego stanowiska przeciw polskiej racji stanu i zdrowemu rozsądkowi wymaga jednak ekwilibrystyki, erystycznych potów, perswazyjnych fikołków prawą nogą przez lewe ramię przy pisaniu tak zaangażowanej publicystyki. Oto mamy we wczorajszej „Rzeczpospolitej” komentarz red. Szułdrzyńskiego pt. „Dlaczego PiS tak się wściekł na Manfreda Webera”. Już w samym tytule jest przedsmak tego, co nastąpi bo przecież sugerowanie jakiegoś rodzaju wścieklizny, rozlicznych fobii PiSu jest lejtmotywem nawet na łamach „Rzeczpospolitej”, która od paru lat pilnuje, aby w mainstreamowym chórze śpiewać na tę samą nutę co „Wyborcza”.
Artykuł aż trzeszczy w szwach od upychania półprawd, nieprawd i pomieszanych faktów, ale jest lato i można wsadzać łopatką do wiaderka co się nadarzy na plaży, aby spróbować z tego skonstruować domek z piasku na łamach poczytnego dziennika.
Zasadniczą tezą red. Szułdrzyńskiego jest w skrócie myśl, że Weber mówiąc o zaporze ogniowej przeciwko PiS nie powiedział tego, co powiedział, a jeśli nawet powiedział… to tylko po to, żeby jednak powiedzieć coś innego niż miał na myśli mówiąc to, co powiedział…
Tak wiem, to nie ma sensu, ale trudno inaczej streścić mowę obronną pióra red. Szułdrzyńskiego. Innymi słowy PiS „się wścieka” niepotrzebnie bo sprytny plan Webera dotyczy tylko i wyłącznie wzmocnienia jego frakcji EPL kosztem EKR, do którego należy PiS w Europarlamencie.
Plan Webera jest dla PiS podwójnie niebezpieczny. Po pierwsze zakłada sojusz z umiarkowanymi (to znaczy rezygnującymi z radykalnej antyeuropejskiej retoryki) partiami należącymi do EKR a równocześnie przesunięcie EPL w prawo. W efekcie PiS zostałoby nie tylko zepchnięte w kierunku radykalnym, ale też znalazłoby się w fatalnym towarzystwie. Kaczyński skazany by był na niemieckie AfD, Le Pen czy Orbána
— pisze red. Szułdrzyński, przy czym nie ma dalej w tekście żadnego „po wtóre”, „po drugie” więc Weber jest „podwójnie niebezpieczny” chyba tylko wskutek potęgi perswazji autora.
Otóż konia z rzędem dla tego, kto zrozumie dlaczego Kaczyński i PiS miałby być po wyborach „skazany” na towarzystwo, które nie jest i nie zamierza wstępować do „pisowskiego” EKR? Partia AfD i partia Le Pen działają w Grupie Tożsamość i Demokracja, Orban też jest poza EKRem, po co więc Szułdrzyński wpycha w ramiona PiSu konkurentów, z którymi ten się nijak nie zadaje? Po co te gierki słowne obliczone na demonizowanie PiSu współpracą z prorosyjskim Orbanem czy AfD?
Czytelnicy karmieni są dość mętną strawą
Otóż PiS wbrew życzeniom red. Szułdrzyńskiego nie będzie spychany na manowce bo publicyści europejscy wieszczą, że w przyszłym roku po wyborach to EKR wyrośnie na trzecią siłę w EP! Tym samym EKR albo stanie się zagrożeniem dla Ludowców albo zmusi ich do szukania porozumienia ponad podziałami, jak świadczy dziś o tym przykład Włoch i Hiszpanii, (o czym polski mainstream woli nawet nie wspominać!). Fakt, że koledzy Tuska wchodzą w alianse z konserwatystami napawa KO niewymownym wstrętem i obawą o zwiększenie wpływu ugrupowań konserwatywnych w UE. Owszem, rozmowy Meloni – Weber wywołały zamieszanie na korytarzach brukselskich ale o niczym nie świadczą tym bardziej, że parę dni temu otrzymaliśmy komunikat treści:
Rada Partii EKR odnowiła mandat przewodniczącej dla pani Premier Giorgii Meloni oraz wiceprzewodniczących Radosława Fogla i Jorge Buxade. Partia ECR rośnie w siłę, gotowa stawić czoło kolejnym wyzwaniom!
Sama premier Włoch na załączonych fotografiach ściska się serdecznie z sojusznikami VOXu, których obecność i rosnący wynik wyborczy są kolejną przesłanką do tego, aby wieszczyć rosnącą siłę EKR, tym bardziej po ostatnim przyłączeniu się także Partii Finów.
EKR rozwija się i rośnie w siłę bo w geometrycznym tempie przyrasta elektorat konserwatywny Europy. Nie – nie tak jak opisują to „Wyborcza” i „Rzeczpospolita”, w kategoriach tsunami rzekomego „populizmu, faszyzmu, nacjonalizmu, eurosceptycyzmu” ale rośnie w siłę – konserwatyzm.
Red. Szułdrzyński usiłując jednak wszelkimi niemożliwymi sposobami ratować twarz Webera ignoruje ten fakt, przemilcza niewygodne dane, aby uspokoić swych czytelników spod sztandaru wojowniczego „antykaczyzmu”. Wszystko to razem daje ponure wrażenie, że czytelnicy „Rzeczpospolitej” karmieni są dość mętną strawą, gdzie przekonuje się ich, że to niemiecki technokrata chce dobrze dla Polski, podczas gdy polski rząd „wścieka się” bez sensu i turla na manowce w towarzystwie Orbana.
I tylko smutek ogarnia, że z dnia na dzień coraz mniej publikacji dbałych o rację stanu naszej Rzeczpospolitej na łamach „Rzeczpospolitej”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/652679-dobry-weber-kontra-wsciekly-pis-polscy-publicysci-w-akcji