W śledztwie w sprawie wysadzenia Nord Stream 1 i 2 polska prokuratura nie znalazła dowodów wskazujących na udział w dokonaniu uszkodzenia osób znajdujących się na jachcie Andromeda - napisał zastępca ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.
Pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP zapewnił na Twitterze, że Polska nie miała żadnych związków z wysadzeniem Nord Stream 1 i 2, a łączenie nas z tymi zdarzeniami jest bezpodstawne.
W serii wpisów w czwartek Żaryn zwrócił uwagę, że jacht przypłynął do Polski z Rugii, a na jego pokładzie znajdowało się sześć osób.
Po 12-godzinnym pobycie w jednym z polskich portów jacht opuścił polskie wody terytorialne
— zaznaczył.
Z ustaleń śledztwa wynika, że podczas postoju jachtu w polskim porcie nie dokonywano na jego pokład załadunku żadnych przedmiotów, a załoga jachtu była poddana kontroli przez polską Straż Graniczną
— podał sekretarz stanu w kancelarii premiera.
Brak jest jakichkolwiek dowodów, które wskazywałyby na udział obywateli polskich w wysadzeniu rurociągów Nord Stream
— podkreślił.
Pojawiające się w tej sprawie doniesienia wyglądają jak typowa taktyka rozmywania obrazu zdarzeń przez mnożenie spekulacji i hipotez - wskazał minister w KPRM.
Stwierdzenia zawarte w niektórych publikacjach, jakoby „Polska stanowiła hub logistyczny dla operacji wysadzenia Nord Stream”, są całkowicie nieprawdziwe i nie znajdują oparcia w materiale dowodowym śledztwa
— zapewnił.
To typowa praktyka dezinformacyjna, która może utrudniać wyjaśnienie prawdy
— ocenił Żaryn.
Podpiął do tych wpisów czwartkowy InfoAlert o tym, że „Rosja używa nieoczywistych narzędzi rozsiewania propagandy”.
Jak podkreślił, „aktualna pozostaje hipoteza, że wysadzenia mogła dopuścić się Rosja, która miała motyw oraz zdolności do przeprowadzenia takiej operacji”.
W czwartek mija 484. dzień rosyjskiej napaści na Ukrainę. Agresja rozpoczęła się 24 lutego 2022 r.
Przygotowania na działania wojny informacyjnej
Musimy mieć konkretne instytucje w wojsku i w przestrzeni cywilnej, które będą przygotowane na działania wojny informacyjnej w przypadku wojny kinetycznej - powiedział w czwartek w Katowicach pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP Stanisław Żaryn.
Żaryn na panelu konferencji Cybersec, który poświęcono budowie odpornych przestrzeni informacyjnych, wskazał na obszary umożliwiające ich zabezpieczenie: wiedzę nt. działań przeciwnika, zrozumienie ich prawdziwej natury oraz określenie granic.
Pamiętajmy, Rosja inwestuje w swój system propagandy. Nasze szacunki mówią, że Rosja wstrzykuje w działalność propagandową co najmniej 300 mln dolarów ze swojego budżetu
— wybił Żaryn wskazując, że wojna przeciw Ukrainie to kolejny etap wysiłków kierowanych przez Rosję przeciw zachodowi.
To nie jest jeszcze koniec, prawdopodobnie Rosja nadal będzie starała się zwalczać zachód
— uznał.
Kwestia kluczowa: musimy mieć informację o tym, co się dzieje, potrzebne są dane wywiadowcze. Musimy wiedzieć, co Rosja planuje - to pierwsza kwestia. Druga: musimy zrozumieć, jaka jest prawdziwa natura prowadzonych i organizowanych przez Rosję działań. Co więcej, Rosjanie tworzą fasady dla swoich działań - musimy przeniknąć te fasady, mieć taką zdolność
— dodał.
Kolejna kwestia: granic. Rosja wykorzystuje pewne wartości zachodnie, prawo do wolności wypowiedzi, aby atakować państwa zachodnie. Musimy więc narysować czerwone linie, zarysować granice i nakładać sankcje na ludzi, którzy te linie przekraczają: wykorzystują czy nadużywają wolność wypowiedzi, aby prowadzić działania dezinformacyjne przeciw naszym krajom
— zaapelował.
Te zdolności są nam potrzebne. Jeżeli ich nie będzie, to będą pewne szczeliny, które Rosja będzie mogła penetrować i wykorzystywać. Innymi słowy, wykorzystają wszystko, co znajdą, aby nas zaatakować i osłabić
— przestrzegł Żaryn.
Pytany o wnioski w tym zakresie z wojny Rosji przeciw Ukrainie ocenił, że wojna ta jest konfliktem prowadzonym w dużej mierze online - przestrzeń informacyjna jest praktycznie równie istotna, jak sytuacja na polu walki zbrojnej.
Widzimy też, że naród ukraiński jest bardzo dobrze przygotowany na taką walkę. Był dość długi czas, w którym obrona ukraińska w zakresie informacji była dużo skuteczniejsza, niż działanie operacyjne rosyjskie. Obie strony dokładają wysiłków, żeby zwiększać morale własnych armii, żeby destabilizować oponenta i widzimy, że tego typu wysiłki mają duże znaczenie
– ocenił.
Wydaje się, że wojna zmienia wszystko. Trudno jest być dobrze przygotowanym na wojnę, a jeżeli chodzi o pole walki informacyjnej czy informatycznej, wyzwaniem jest odpowiednie przygotowanie się na taką wojnę - wszyscy musimy się tym zająć. Musimy mieć konkretne instytucje w wojsku i w przestrzeni cywilnej, które będą przygotowane na działania wojny informacyjnej w przypadku wojny kinetycznej
— stwierdził.
Musimy pamiętać, że ta wojna nie skupia się tylko na Ukrainie: Rosja bazuje na wysiłkach hybrydowych, żeby uderzyć w zachód i tego typu wysiłki są elementem działań militarnych w ramach wojny prowadzonej w Ukrainie. Także te działania nakierowane są nie tylko na Ukrainę, ale też na wszystkich sojuszników Ukrainy
— powtórzył.
Mówił, że podłoże dla tych działań Rosja przygotowywała od dawna: nadal bazuje na kłamstwach, które stosowała już w 2014 r.; była gotowa na rozprzestrzenianie kłamstw nt. władz w Kijowie już od wielu lat.
Ta wojna bazuje na kłamstwach, którym może powinno się było sprzeciwiać i którym powinno się przeciwdziałać bardziej w przeszłości
— przyznał.
Szersza perspektywa polega na tym, że powinniśmy to przeanalizować również pod naszym kątem – instytucji, które będą odpowiadały za obronę informacyjną. Musimy również działać w obrębie społeczeństwa rosyjskiego, ponieważ jest to również dla nas istotny sposób działania, aby neutralizować kłamstwa rozprzestrzeniane wśród Rosjan przez Kreml
— zdiagnozował.
Podkreślił, że to zagadnienie jest tak szerokie, że wymaga współpracy różnych instytucji i osób.
Wysiłki w zakresie dezinformacji są zagrożeniem bezpieczeństwa narodowego, w związku z czym jest to zadanie dla instytucji rządowych, natomiast pewnymi obszarami powinni się zająć eksperci, organizacje pozarządowe
— ocenił pełnomocnik.
Wielu członków takich organizacji jest bardzo doświadczonych i bardzo dobrze przygotowanych na tego typu wysiłki - są w stanie dotrzeć do dużo szerszej publiczności, niż instytucje rządowe. Musimy więc współpracować ze sobą w różnym obszarach
— zwrócił uwagę.
Są informacje, które nie powinny być przekazywane do sektora pozarządowego, powinniśmy chronić nasze tajne dokumenty. Natomiast istnieją analizy, perspektywy, punkty widzenia czy też poglądy, którymi powinno się dzielić z ekspertami pozarządowymi. W moich zespołach pracujemy też z mediami po to, żeby nasze społeczeństwo było bardziej świadome i odporne
— uściślił Żaryn.
Oznacza to, że mamy przestrzeń, platformy do współpracy – i jest to ogromnie ważne, aby społeczeństwo było świadome tego, co się dzieje. Uważamy, że kampanie dezinformacyjne mają na celowniku całe społeczeństwo, w związku z czym ważne, żeby takie zagrożenia neutralizować
— skonkludował pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/651767-zaryn-polska-nie-miala-zwiazkow-z-wysadzeniem-nord-stream