W 171 numerze Arcanów odbyła się obszerna, liczącego kilkadziesiąt stron znormalizowanego maszynopisu, debata profesorska poświęcona sytuacji Polski w drugim roku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. Absolutną przewagą krakowskiego Dwumiesięcznika nad innymi periodykami jest rozległość debat i tekstów, dzięki czemu tezy czy spory nie są ograniczane limitami długości. Dzięki temu debata na temat polskiego idealizmu i realizmu politycznego wobec wojny na Ukrainie, zatytułowana: „Możemy obronić swoją niepodległość tylko nad Dnieprem” porusza sytuację Polski głęboko i wielowątkowo.
Z całym numerem pisma możesz zapoznać się klikając TUTAJ.
Uczestnikami spotkania byli profesor Marek Kornat, profesor Andrzej Nowak, profesor Kazimierz Dadak, profesor Andrzej Waśko, doktor Maciej Zakrzewski, a prowadzącym był profesor Henryk Głębocki. Punktem wyjścia dyskusji był tekst profesora Dadaka z poprzedniego numeru, gdzie padły palące pytania czy aby władze RP nie przesypiają momentu utrwalenia pewnych zdobyczy politycznych jakie Polska uzyskała dzięki właściwej postawie w obliczu rosyjskiej inwazji. Podobne obawy formułował zresztą kilka numerów cześniej dr Maciej Zakrzewski.
Trudno dokonać streszczenia tak obfitego wielogłosu, zwłaszcza że pojawiają się tutaj takie wątki jak: stan polskiej armii, analiza amerykańskiego zaufania, perspektywa polityki niemieckiej po zawarciu pokoju na Wschodzie, tożsamości narodowej Polaków czy Ukraińców, dalekosiężnych planów Rosji i militarnych planów Kremla np. wobec Polski, roli Chin w konflikcie czy też formuły Międzymorza, której brakuje dynamiki zwłaszcza wobec pewnej perspektywy zbliżenia Polski do krajów skandynawskich. Z niemożności dokonania skrótu, może najważniejsze, najbardziej syntetyczne cytaty z wystąpień uczestników debaty oddadzą perspektywę krakowskiego środowiska.
Profesor Marek Kornat o tym, po co nam Ukraina i o realizmie
Wątpię, aby na Kremlu planowano zajmowanie miasta po mieście na terenie Polski. Ale atak lotniczy, zniszczenie infrastruktury – jak najbardziej. Mam nadzieję, że nasz Sztab Generalny bierze to pod uwagę. Putin nie potrzebuje zbombardować Nowej Huty, bo po co? Natomiast bombardowanie gazoportu – jak najbardziej. Zagrożenie ze strony Rosji realnie istnieje. (…) Uważam, że o Ukrainie nie powinniśmy myśleć w kategoriach miłość-nienawiść. Chodzi o to, co wspaniale powiedział Włodzimierz Bączkowski w 1939 roku: nie jesteśmy ukrainofilami, chcemy, aby była Ukraina jako państwo, bo to nam poszerzy możliwości polityki w Europie Wschodniej, musimy tworzyć państwo ukraińskie. Teraz go bronimy, bo ono już jest. To chyba najistotniejsze.
Kiedyś wybitny historyk dyplomacji, prof. Piotr Wandycz, powiedział, że idealizm i realizm to nie jest dobry klucz do rozmowy o polskiej historii. Polemizował tu z Adamem Bromkem, profesorem nauk politycznych w Ameryce. Gdyby Zełenski był „realistą”, to powinien uciekać do Rzeszowa, Wrocławia, albo jeszcze dalej i zostawić kraj na pastwę losu wrogowi. W naszej części świata te pojęcia są chyba nieco inaczej rozumiane.
Profesor Kazimierz Dadak o rozgrywkach Berlina
Musimy np. przypominać to, co Niemcy dokonali u nas w czasie II wojny światowej, nie możemy zapominać o udziale Prus w roz- biorach Polski. (…) Niewątpliwie musimy podnosić kwestię odszkodowań za straty wojenne. Tu jest bardzo poważny atut w naszej ręce i powinniśmy dążyć w tym kierunku. Takie jest przynajmniej moje stanowisko. Natomiast polska polityka nie docenia właśnie zagrożenia płynącego z Zachodu. Wyrazem polityki Brukseli w stosunku do Polski jest to, że pieniądze z KPO są blokowane przez Berlin, powiedzmy to sobie szczerze. Polska polityka nie bierze tego pod uwagę. Podkreślam to, że Amerykanie jak najbardziej doceniają zagrożenie płynące z potencjalnego sojuszu niemiecko-rosyjskiego. Aczkolwiek oni tego nie eksponują – nie jest to na czołówkach gazet ani w wypowiedziach polityków, ponieważ nie mogą tego robić. Tam jest wszystko załatwiane „pod stolikiem”. Oni potrzebują Niemiec w konfrontacji z Chinami. Musimy brać pod uwagę, że amerykańska polityka jest polityką globalną i nasz obszar wraz z Ukrainą jest tylko częścią tej gry, którą uprawia Waszyngton. Dla nas to jest centrum, a dla nich tylko jeden z punktów zapalnych, którym oni muszą teraz zajmować się. Obecnie np. Chiny weszły na Bliski Wschód – mediacja między Iranem a Arabią Saudyjską to jest cios w prestiż Amerykanów i oni zostali zmuszeni do podjęcia tamtych spraw. Z perspektywy Waszyngtonu Polska i Ukraina to jest jeden z wielu elementów i to nawet nie priorytetowych. Najważniejsza jest konfrontacja z Chinami.
Dr Maciej Zakrzewski o miejscu Ukrainy w rosyjskiej tożsamosci
Stawką rozgrywki nie jest to, czy Ukraina będzie samodzielna czy nie, tylko to, że Rosja bez Ukrainy traci swój status imperialny. Rosję zatem od początku do końca będzie interesować tylko całość Ukrainy i jeśli dojdzie do jakiegoś porozumienia, to będzie to tylko etap. Rosja bowiem nie zatrzyma się na tym, tak jak nie zadowoliła się zajęciem mającego znaczenie Krymu. (…) Ukraina to zwornik geopolitycznej pozycji Rosji, którą zaczęła tracić w tym wyścigu pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Te zaś też najprawdopodobniej realizują to, co się określa mianem „wojny zastępczej”, mówiąc w skrócie – wykrwawianie przyszłego sojusznika Chin, głównego antagonisty Stanów Zjednoczonych.
Profesor Andrzej Waśko o możliwym zbliżeniu niemiecko-ukraińskim
kanclerz Scholz już zaproponował Ukrainie budowę fabryki czołgów. W związku z czym, jeśli nie będzie możliwości kontynuowania Rapallo, to otworzy się inny scenariusz, mianowicie w dzień po zakończeniu wojny pojadą do Kijowa wszyscy prezesi koncernów niemieckich, zaoferują inwestycje, pomoc w odbudowie i wieczną przyjaźń z bohaterską Ukrainą. To będzie klasyczne „rzucenie się na pomoc zwycięzcom”, bo jeśli Ukraina przetrwa tę wojnę, to już będzie to zwycięstwo. Oczywiście to jest dla nas rzecz, którą też pamiętamy z historii. W przeszłości podmiotem takich stosunków niemiecko-ukraińskich było raczej cesarstwo habsburskie, a nie Prusy, niemniej będzie to dla nas niesłychanie trudna sytuacja. Jeśli powstanie sojusz niemiecko-ukraiński, to będzie on dla nas niesłychanie niekorzystny.
Profesor Henryk Głębocki o polskim „genie autodestrukcji”
Profesor Głębocki był moderatorem dyskusji, ale w jego pytaniach i propozycjach tematów pobrzmiewają obawy i konkretne tezy dotyczące zasobów lub deficytów strony polskiej w nadchodzącym nowym rozdaniu politycznym w regioniu:
chodziło mi po prostu o zaprogramowanie nas, naszej kultury politycznej, przez te wartości, które możemy wykorzystać jako atuty, albo wręcz przeciwnie, które niszczą naszą wspólnotę. Osłabiają naszą efektywność polityczną, także przy stole rokowań. Nie mogę tu pominąć pytania o gen autodestrukcji, wyrażający się w konflikcie politycznym, który trwa w Polsce, i który nie zaczął się pomiędzy PiS a PO, ale już w czasie ,,wojny na górze”, przed 33 laty. Czy ta „wojna polsko-polska”, która wciąż trwa i staje się coraz bardziej patologiczna, co widać wszędzie, ogranicza nasze realne możliwości w wymiarze międzynarodowym? Czy w obliczu tego osłabienia możemy liczyć na jakiekolwiek miejsce przy stoliku negocjacji kończących wojnę? Czy pomimo tak głębokiego podziału politycznego Polska ma siły i szanse?
Dwumiesięcznik ARCANA jest dostępny np. w księgarni internetowej wydawnictwa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/650927-jak-zdefiniowac-polskie-zwyciestwo-w-starciu-rosja-ukraina