Nie jesteśmy w stanie wyjaśnić społeczeństwu, które przyjęło ponad milion uchodźców wojennych z Ukrainy, że teraz jak nie przyjmą kolejnych, to będą musieli zapłacić de facto z własnej kieszeni, bo przecież pieniądze budżetowe to są pieniądze obywateli - powiedział w Luksemburgu wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Bartosz Grodecki.
W Brukseli odbyły się rozmowy na temat planów reformy systemu migracyjno-azylowego UE. Jak powiedział Grodecki, w polityce migracyjnej UE nie posunęła się w ostatnich latach do przodu.
Jeżeli za niewziętą osobę jest kara, czy kontrybucja finansowa, jakkolwiek by to nazwać, w wysokości 22 tys. euro, to w żaden sposób nie będzie zaakceptowane, u nas w kraju nie będzie na to przyzwolenia. Nie jesteśmy w stanie wyjaśnić społeczeństwu, które przyjęło ponad milion uchodźców wojennych z Ukrainy, że teraz jak nie przyjmą kolejnych, to będą musieli zapłacić de facto z własnej kieszeni, bo przecież pieniądze budżetowe to są pieniądze obywateli
— powiedział wiceminister.
Mechanizm bez akceptacji RP
Podkreślił, że propozycja KE w ramach paktu migracyjnego nie może powodować żadnych skutków finansowych dla krajów członkowskich. Grodecki wskazał też, że w tak ważnych sprawach powinna obowiązywać w UE jednomyślność, a propozycja powinna zostać omówiona na szczycie unijnych przywódców.
Na dzisiaj ten mechanizm jest dla nas politycznie, ale też pragmatycznie, nie do zaakceptowania
— powiedział.
W maju komisarz UE ds. wewnętrznych Ylva Johansson przedstawiła ambasadorom państw członkowskich propozycję reformy systemu azylowo-migracyjnego. To wznowienie dyskusji, która rozpoczęła się w 2015 roku wraz z kryzysem migracyjnym w UE. Wtedy część krajów nie chciała się zgodzić na obowiązkową relokację migrantów. W efekcie KE uruchomiła procedury naruszenia prawa unijnego wobec tych krajów, w tym m.in. Polski.
Polskie źródła dyplomatyczne informowały wtedy, że komisarz Johansson zaproponowała de facto wprowadzenie mechanizmu przymusowej relokacji nielegalnych migrantów. Jak dowiedziała się PAP, strona polska informowała, że konstrukcja propozycji nie zapewnia alternatywnych środków solidarnościowych dla relokacji, bo prowadzi do zobowiązania państw członkowskich do zapłaty 22 tys. euro za brak relokacji jednego migranta, co jest de facto karą.
KE podała z kolei, że zaproponowała „system obowiązkowej solidarności”, a państwa członkowskie „będą mogły decydować o środkach solidarnościowych”.
Mogą one obejmować relokację, wsparcie finansowe i operacyjne. Ważne jest, aby państwa członkowskie potrzebujące wsparcia je otrzymały
— oświadczyła KE.
Nie ma solidarności bez jednomyślności
Jeżeli ta solidarność, która jest wyrażona w tym dokumencie (propozycji Komisji) jest solidarnością warunkową - to znaczy: albo bierzecie migrantów, albo płacicie i to niemałe pieniądze, bo ponad 20 tys. euro, to to zaprzecza idei solidarności. To już nie jest solidarność. Nie ma solidarności bez jednomyślności. I w tym wypadku tutaj, się na to nie zgodzimy. To żeśmy jasno powiedzieli
— poinformował Grodecki w przerwie obrad ministrów spraw wewnętrznych Unii.
Mówiliśmy, że wracamy po 8 latach w dyskusji na temat polityki migracyjnej do tego co było w 2015 roku. Czyli cofamy się o krok znowu do tego samego co było. Wiemy, że to nie rozwiąże żadnej sytuacji migracyjnej w Europie. Wiemy, że te mechanizmy są nieskuteczne. Wiemy, że one są doraźne. I są oczywiście w tej chwili być może ważne jeśli chodzi o polityki krajowe, wewnętrzne, żeby kraje, które mają bardzo dużą liczbę emigrantów powiedziały (obywatelom): +doszliśmy do jakiegoś porozumienia i konsensusu w Unii Europejskiej; teraz będziemy tych migrantów, azylantów czy osoby, które się starają o międzynarodową ochronę rozdzielać solidarnie pomiędzy państwa członkowskie+. Ale de facto, tak na dobrą sprawę te osoby wiedzą, gdzie chcą jechać. One wiedzą, gdzie chcą mieszkać, więc to, czy one będą relokowane do Bułgarii, Rumunii, Polski, do Słowenii - to jest rozwiązanie czasowe. Oni i tak sobie wrócą spokojnie tam, gdzie mieszkać chcą. Więc nie widzę tutaj żadnego dorobku. Nie widzę tutaj żadnego uzysku które państwa członkowskie mogłyby rzeczywiście z tej propozycji uzyskać
— podkreślił wiceminister.
Przypomniał przy okazji, że UE przeznaczyła na uchodźców wojennych z Ukrainy średnio po 200 euro.
A tu mówimy o 22 tys., no to wydaje się, że gdzieś został ten balans zachwiany. W naszej opinii solidarność jest wartością uniwersalną i każde państwo wie i potrafi ocenić w ramach sytuacji, w której się znajduje, w ramach zasobów, które posiada, jak ją najlepiej wyrazić. Więc nie widzę tutaj potrzeby, żeby ją ubierać w jakiekolwiek ramy formalne i jeszcze definiować ją w sposób warunkowy. To jest absolutnie dla nas nie do zaakceptowania
— zadeklarował Bartosz Grodecki.
Postulowaliśmy, tak samo jak strona węgierska, żeby te kwestie przenieść na poziom szefów rządów, premierów czy kanclerzy - na Radę Europejską, gdzie takie decyzje, stricte polityczne, powinny zapadać. To jest decyzja stricte polityczna. To jest decyzja o dużym ciężarze gatunkowym. To jest decyzja migracyjna i tam rzeczywiście takie rozwiązania powinno być politycznie podjęte
— podsumował polski polityk.
CZYTAJ TEŻ:
pn/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/649934-wiceszef-mswia-nie-mozemy-zaakceptowac-mechanizmu-relokacji