Mógłbym się obrazić, ale to nie jest rewolucja o Wałęsę, ale o wyższe cele” - stwierdził w rozmowie z „Faktem” były prezydent Lech Wałęsa, odnosząc się do pewnego zdarzenia podczas marszu 4 czerwca. Przemówienie pierwszego przywódcy „Solidarności” zostało przerwane okrzykami „Idziemy!”.
„Pierwsze wielkie zwycięstwo”
Lech Wałęsa już na długo przed 4 czerwca szumnie ogłaszał swój udział w wielkim marszu opozycji. Podczas wydarzenia wygtłosił nawe4t przemówienie, w którym opowiadał m.in. o swojej walce z komunizmem, chwalił się również doktoratami honoris causa. W pewnym momencie tłum przerwał okrzykami „Idziemy”, a były prezydent podziękował za uwagę.
Czy Wałęsę uraziło, że uczestnicy marszu - w tym również młodzi ludzie - nie chcieli go słuchać?
Muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobało. To pierwsze wielkie zwycięstwo, choć można było zauważyć zmianę myślenia pokoleniowego
— ocenił były prezydent w rozmowie z „Faktem”. Jak wyjaśnił, młode pokolenie „inaczej walczy” niż to, które on reprezentuje.
„Chciałem ich podprowadzić, żeby zrozumieli”
W ocenie pierwszego przywódcy „Solidarności”, choć jego pokolenie wciąż wspomina walkę z komunizmem, to młodzież woli raczej patrzeć do przodu.
Ja próbowałem im powiedzieć, jak ja zwyciężałem i moje pokolenie, aby zwrócić uwagę na niebezpieczeństwa. Bo ja z tamtego pokolenia wciąż widzę niebezpieczeństwa i chciałem ich podprowadzić, żeby zrozumieli, jak zwyciężaliśmy
— powiedział.
A oni mają to gdzieś, oni zwyciężają po swojemu
— dodał.
Lech Wałęsa wskazał, że uczestnicy marszu „byli niecierpliwi”. Przerwał więc przemówienie, wiedząc, że nie trafia do tego pokolenia.
Mógłbym się obrazić, zacząć walkę między sobą, ale to nie jest rewolucja o Wałęsę, ale o wyższe cele
— podkreślił, dodając, że młodym trzeba pomagać i wspierać ich.
aja/Fakt24.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/649609-walesy-refleksje-po-marszu-moglbym-sie-obrazic-ale