To miło, że premier Mateusz Morawiecki odbył wizytę w Kanadzie spotkał się z miłym premierem premierem Justinem Trudeau. Kanadyjczycy to ogólnie mili ludzie, więc i rozmowy z tamtejszym szefem rządu były miłe. Miła była też atmosfera przy wspólnym lepieniu pierogów w polskiej restauracji w Toronto. Jak mówi stare czechosłowackie przysłowie: Nic tak nie zbliża ludzi jak wspólne robienie knedlików (żarcik taki).
Oczywiście wizyta była bardzo ważna, bo Kanada to kraj dużej ukraińskiej diaspory, więc choćby dla głosów wyborczych rząd Trudeau niesie pomoc walczącej Ukrainie. Kanadyjscy żołnierze od 8 lat szkolą w Polsce ukraińskich. Na front płyną przez Polskę wielkie dostawy kanadyjskiego sprzętu i pomocy humanitarnej. Mamy tez wspólne projekty energetyczne, więc wizyta premiera Morawieckiego była bardzo pożyteczne. I ważna. I taka miła, bo przecież wiecznie uśmiechnięty Trudeau jest taki miły.
Niestety pojawiło się coś, od czego przynajmniej mnie zrobiło się bardzo niemiło. Jakby ktoś po szkle pięknego witraża kamieniem przejechał, albo na wykwintnej kolacji po skończonym daniu w talerzu papierosy odgaszał. Tym czymś były aroganckie, bezczelne uwagi Trudeau na temat rzekomych stref wolnych od LGBTQ, czy jakoś tak i mniemanej dyskryminacji, które wygłosił w czasie konferencji prasowej w Toronto.
Zgłosiłem wyrazy niepokoju na temat tych stref wolnych od LGBTQ+ i będziemy zgłaszać te zastrzeżenia w trakcie szczerych, otwartych trwających dalej rozmów i zawsze tak jak sprzymierzeńcy i przyjaciele będziemy rozmawiać
— mówił Trudeau, a premier Morawiecki się tłumaczył.
To już kolejny raz w ostatnim czasie, gdy Trudeau ma czelność pouczać szefa rządu innego państwa i to na dodatek na temat LGBT coś tam coś tam. Ostatnio zrobił to na konferencji G7 w Japonii, w czasie spotkania z premier Włoch Giorgią Meloni. Ta miała być bardzo zdegustowana arogancją i głupotą Trudeau, w każdym razie kanadyjski rząd wydał komunikat, który brzmiał jakby był napisany przez inżynierów od seksu i płci.
Liderzy wymienili uwagi na temat potrzeby ochrony praw człowieka w tym praw osób 2SLGBTQI+
Bez studiów politechnicznych nie idzie już rozeznać co znaczą poszczególne warianty tego skrótu. Wedle kanadyjskiej, oficjalnej rządowej nomenklatury chodzi o podwójnie uduchowionych (Two-Spirit); lesbijki, homoseksualistów, biseksualistów, transgenderowców, dziwaków (Queer); zastanawiających się (Questioning), czyli takich co to nie mogą się zdecydować jakiej są płci i czy wolą panie, czy panów, czy kogoś tam z płcią komiczną; interseksualnych - nawet nie chce mi się sprawdzać, co to znaczy i aseskusalnych. No więc trzeba mieć łeb inżyniera projektującego obwody scalone, żeby się w tym połapać.
To są jedna problemy Kanady i nie ma najmniejszych powodów, by polski premier odnosił się do jakichś obsesji Kanadyjczyków. Rozumiem, że Mateusz Morawiecki zareagował na pytanie dziennikarza i mówił, że żadne prawa człowieka, w tym społeczności LGBT, nie są zagrożone, a oskarżenia to wynik nieporozumień.
W dużym stopniu popieramy rozwój rodzin i życia rodzinnego i czasami jest to źle rozumiane, jako wyraz dyskryminacji w stosunki do innych ludzi i to nie ma miejsca
— tłumaczył premier. Francuzi mówią: kto się tłumaczy, ten się oskarża.
A Trudeau swoje:
Tak, otrzymaliśmy raporty z Polski na temat zagrożenia praw społeczności LGBTQ+. I rozmawialiśmy o tym szczerze i otwarcie, tak jak na różne inne, być może trudne tematy. I te rozmowy będą trwały.
Rozumiem powagę rozmów, to że do załatwienia były sprawy fundamentalne jak pomoc Ukrainie, więc potyczki słowne, kretyńskie uwagi aroganckiego premiera Kanady są przy tym dziele bez znaczenia. Ale odwróćmy sytuację. Kanada też ma do zrealizowania wielki interes z nami, a jak Trudeau nie poradzi sobie z pomocą Ukrainie, to straci wielu wyborców. Tak czy owak, chciałbym się doczekać i mam nadzieję, ze po jesiennych wyborach i w trakcie trzeciej kadencji, doczekam się, że premier zamiast tłumaczyć się obcym rządom udzieli mniej więcej takich odpowiedzi.
My też mamy swoje raporty o Kanadzie np. na temat nastoletniego ucznia, który został aresztowany, skuty, w kajdany, wyprowadzony ze szkoły przez policje za mówienie, iż są dwie płcie. Mamy też raporty o postępującej cenzurze w Kandzie i na temat tego jak kanadyjski rząd jednym ruchem pozbawił obywateli dostępu do własnych pieniędzy nakazując całkowitą blokadę kont w czasie Wielkiego Konwoju. Wiemy też do czego dochodziło w czasie łamania protestów przeciwko drakońskiemu reżimowi sanitarnemu, zmuszaniu ludzi do szczepień, zamykaniu ich, zaprowadzaniu segregacji. Tym niemniej to są sprawy Kanady, Kanadyjczyków i ani Polacy ani polski rząd nie będzie pouczał rządu kanadyjskiego i Kanadyjczyków jak się mają urządzać we własnym kraju. Jak chcą sobie mieć cenzurę i 87 płci, to sobie mogą mieć. Polski rząd ma mandat do sprawowania władzy powierzony przez polskich obywateli, a nie rząd kanadyjski, czy jakichś tam kanadyjskich dziennikarzy brednie opowiadających i nie mających bladego pojęcia o co pytają.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/649258-milo-i-niemilo-wizyta-premiera-w-kanadzie