„Trudno to jednoznacznie ocenić” – tak o projekcie waloryzacji świadczenia 500 plus do 800 plus mówi prof. Marek Kośny ze Związku Dużych Rodzin 3 plus. Zwraca uwagę, że wzrost wysokości świadczenia jest zasadny w kontekście wzrostu cen, natomiast pozostaje pytanie czy nas na to stać i czy w konsekwencji uda się utrzymać właściwy poziom usług społecznych, kluczowych z punktu widzenia rodzin. ZDR 3 plus jest za powszechnością świadczenia 500 plus i nie popiera pomysłu wprowadzania progów dochodowych. Rekomendowałby natomiast progresję, czyli wzrost wysokości świadczenia na kolejne dzieci. Postuluje również tzw. iloraz podatkowy, czyli formę opodatkowania uwzględniającą liczbę dzieci w rodzinie.
Maria Czerska (KAI): Zarówno PiS jak i PO postulują waloryzację świadczenia 500 plus do 800 plus. Co na to Związek Dużych Rodzin 3 plus?
Prof. Marek Kośny: Trudno to jednoznacznie ocenić. Możemy mówić o dwóch aspektach sprawy. Pierwszy to kwestia zasadności zwiększenia świadczenia. Jeśli popatrzymy na to, co się w międzyczasie wydarzyło w obszarze wzrostu cen, czyli na inflację, to można powiedzieć, że nowy poziom wynikałby w zasadniczej mierze z rekompensaty realnej obniżki świadczenia w ostatnich latach. W tym sensie jest to naturalna konsekwencja wzrostu cen. Efektywny spadek wartości tego świadczenia powodowałby jego stopniową marginalizację. W tym kontekście waloryzacja jest bez wątpienia korzystna dla rodzin.
Natomiast plany te mogą też budzić pewne obawy. Jesteśmy w trudnym momencie. Zwiększenie wartości świadczenia akurat teraz, gdy jednocześnie np. znacząco rosną wydatki na zbrojenia, rodzi pytanie, czy państwo może sobie na te wydatki pozwolić i czy rzeczywiście będzie w stanie sfinansować na wystarczającym poziomie inne konieczne wydatki - konieczne z punktu widzenia rodzin. Mam tu konkretnie na myśli sytuację w szeroko rozumianym obszarze usług społecznych. Są one finansowane ze środków budżetowych. Jak pokazuje doświadczenie kilku ostatnich lat, jest to sektor bardzo zaniedbany w sensie wynagrodzeniowym. Wynagrodzenia np. dla nauczycieli, czy dla osób zajmujących się pomocą społeczną, niebezpiecznie zbliżają do wynagrodzenia minimalnego. Wynagrodzenie minimalne rośnie szybko, natomiast wynagrodzenia w obszarze usług społecznych rosną w bardzo ograniczonym stopniu. Rodzi to bardzo poważne pytanie: co z tymi usługami będzie się dalej działo?
Mówię o tym w kontekście 800 plus, gdyż mamy tu to samo źródło finansowania i tych samych odbiorców. Jeśli nie będziemy w stanie w dłuższym horyzoncie czasowym zabezpieczyć usług społecznych, czyli powiedzmy edukacji, na odpowiednim poziomie, efekt będzie taki, że te pieniądze, które trafią do rodzin w formie świadczenia 800 plus będą np. musiały być wydane w jeszcze większym stopniu na dodatkowe zajęcia edukacyjne.
Pytanie zatem, czy to nowe rozwiązanie faktycznie prowadzi do polepszenia sytuacji rodzin.
KAI: Innymi słowy istnieją obawy, czy nas na to stać?
To jest pytanie do pomysłodawców, w tym do rządu. Rząd twierdzi, że nas stać. Sprawdzianem będą dalsze ruchy w tym zakresie. Jeśli się okaże, że jesteśmy w stanie zagwarantować odpowiednią jakość usług społecznych, kluczowych z punktu widzenia rodzin, będzie to oznaczało, że nas naprawdę stać. Brakuje nam tu natomiast konkretnych deklaracji.
KAI: Krytycy pomysłu twierdzą, że tego rodzaju działania generują inflację.
Tak, to na pewno będzie dodatkowy czynnik proinflacyjny. W momencie, kiedy mówimy o skierowaniu na rynek – w dużej mierze bowiem te pieniądze zostaną skonsumowane – kolejnych dwudziestu kilku miliardów złotych, niewątpliwie będzie to stanowiło czynnik popytowy, który w jakimś zakresie na pewno przyczyni się do wzrostu wskaźnika cen. Wzrośnie po prostu zagregowany popyt w gospodarce. Ten wpływ będzie, natomiast nie wydaje mi się, żeby to był czynnik kluczowy w procesie wzrostu cen.
KAI: Program 500 plus wprowadzany był jako program mający poprawić demografię w Polsce. Czy istnieją jeszcze podstawy, by myśleć o tym programie i jego waloryzacji w tym kontekście?
Jeśli chodzi o zwiększenie wysokości świadczenia nie oczekiwałbym tutaj jakiegoś znaczącego demograficznego efektu. Myślę też, że obecnie dominuje nieco inna narracja. W momencie wdrażania 500 plus rzeczywiście instytucje wdrażające mówiły o możliwości realnego wpływu na poziom dzietności. I faktycznie – bezpośrednio po wprowadzeniu świadczenia ta dzietność chwilowo wzrosła. Jaki był tu wpływ programu – trudno jednoznacznie stwierdzić. Później ta dzietność spadła. Ostatnio obserwujemy znaczące spadki w tym zakresie. Natomiast trzeba pamiętać, że kluczowymi czynnikami dla dzietności jest stabilność i poczucie bezpieczeństwa, tymczasem mieliśmy kolejno pojawiające się kryzysy – Covid 19, wojnę na Ukrainie. Możemy się jednak zastanawiać, co by było z dzietnością w Polsce, gdyby nie program 500plus. Tego się nie dowiemy.
Obecnie raczej koncentrujemy się na kwestiach związanych z zabezpieczeniem odpowiedniej jakości życia, czyli redukcją ubóstwa, w szczególności ubóstwa rodzin z dziećmi. Dzietność to kwestia złożona. Nie wiadomo, na ile wpływ tu może mieć pojedynczy czynnik. W kwestii dzietności nie oczekuję zatem znaczących zmian, które byłyby skutkiem podwyższenia świadczenia.
KAI: W momencie wprowadzania 500 plus byli Państwo jako ZDR 3 plus zwolennikami tego rozwiązania. Projekt waloryzacji świadczenia oceniają Państwo niejednoznacznie. A może ZDR 3 plus ma jakieś jeszcze inne rekomendacje?
Jeśli chodzi o świadczenie 500 plus to rzeczywiście jako związek ocenialiśmy je pozytywnie, nawet bardzo pozytywnie. Chociaż – co muszę podkreślić – nasze rekomendacje szły jednak w nieco innym kierunku. Byliśmy zdania, że to świadczenie powinno mieć charakter progresywny, tzn. żeby na kolejne dzieci przyznawane kwoty były coraz większe. To lepiej oddawałoby strukturę kosztów ponoszonych w rodzinie. I dalej tak uważamy, również w kontekście planowanego wzrostu świadczenia.
KAI: Czy Państwa zdaniem 500 plus lub 800 plus powinno być przyznawane w zależności od dochodu w rodzinie?
Od początku uważaliśmy, że fakt, iż świadczenie ma charakter powszechny a nie socjalny, bardzo pomaga w sensie ogólnego docenienia dzietności jako takiej. Wprowadzenie progów dochodowych powodowałoby, że świadczenie z powszechnego stałoby się mniej lub bardziej właśnie świadczeniem socjalnym. Ogólnie zatem jesteśmy przeciwni takim rozwiązaniom.
Podchodząc do tej kwestii bardziej szczegółowo - warto zadać sobie pytanie, na jakim poziomie miałby być ten ewentualny próg. Jeśli byłby on ustawiony stosunkowo wysoko, mogłoby się okazać, że samo weryfikowanie dochodów w całej populacji jest bardziej kosztowne, niż te kwoty, które mogłyby być przekazywane osobom najbogatszym. Jeśli zaś ustawimy ten próg względnie nisko – dochodzimy do rozwiązania, które jest już stricte świadczeniem socjalnym.
KAI: A może zamiast tego rodzaju świadczeń powinny być ulgi podatkowe dla rodzin?
Ulgi podatkowe tak, niekoniecznie zamiast. Myślę, że można by było np. zamiast podwyższania kwoty świadczenia rozważyć przekierowanie części środków na rozwiązania podatkowe. Natomiast nie popieramy pomysłu całkowitej likwidacji 500 plus na rzecz rozwiązań podatkowych, gdyż tracimy wówczas walor powszechności tego świadczenia. Teraz jest ono związane z dziećmi. Wówczas byłoby związane z dziećmi i osiąganiem dochodu podlegającego opodatkowaniu.
Jednym z naszych postulatów jako Związku jest natomiast wprowadzenie opodatkowania w zależności od liczby dzieci w rodzinie, czyli tzw. ilorazu podatkowego. Najogólniej rzecz ujmując stanowiłoby to rozszerzenie systemu, który mamy obecnie w odniesieniu do małżonków oraz do osób samotnie wychowujących dzieci. Ogólny schemat w przypadku małżonków polega na tym, że suma ich dochodów jest dzielona na 2, opodatkowaniu podlega połowa dochodu a następnie wysokość podatku jest mnożona przez 2. Jest to korzystne w sytuacji, gdy jeden z małżonków zarabia znacznie więcej niż drugi lub ten drugi nie osiąga w ogóle dochodów. Nasz postulat rozszerzałby ten mechanizm na dzieci, które jak wiemy z reguły nie osiągają dochodów, stanowią za to w gospodarstwie domowym jednostki konsumpcyjne. W przypadku rodzin z dziećmi łączny dochód dzielilibyśmy nie przez 2 lecz przez wyższy współczynnik. W przypadku rodziny z trójką dzieci, mogłoby to być 5, gdybyśmy każdemu dziecku przypisali współczynnik 1. Mogłoby to być też 3,5, gdyby każdemu dziecku przypisany być współczynnik 0,5.
W takiej sytuacji rodziny miałyby możliwość skorzystania z większej liczby kwot wolnych od podatku, ale też później wpadałyby w wyższy próg podatkowy. Ma to bardzo duże znaczenie, ponieważ podatnik prowadzący jednoosobowe gospodarstwo domowe, zarabiający np. 180 tys. zł jest w zupełnie innej sytuacji niż podatnik o tym samym dochodzie, ale mający na utrzymaniu kilkoro dzieci.
CZYTAJ TEŻ:
pn/KAI
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/648463-ekspert-o-800-plus-dalsze-ruchy-w-tej-sprawie-duzo-wyjasnia