Nie jest niczym nadzwyczajnym, że w budynkach ambasad rozgrywają się liczne niejawne i zwłaszcza agenturalne operacje, ale warto przypomnieć, że w rosyjskim wydaniu owe działania przekraczają standardy normalnego uczestnika stosunków międzynarodowych. Kreml nie dotrzymuje umów nawet w traktowaniu ambasad obcych państw, a co dopiero w przypadku jego własnych budynków na obcym terenie. Amerykańska ambasada w Moskwie była naładowana nie tylko agenturą (część miejscowego personelu pracowała dla KGB), ale i urządzeniami elektronicznymi, w tym podsłuchami. Gdy pod koniec lat 70-tych spłonął budynek amerykańskiej, ambasady nowy gmach, budowany przez 6 lat, został starannie przebadany pod kątem obecności wrogiej elektroniki. Jakież było zdziwienie gdy służby USA odkryły nie, że w budynku są podsłuchy, ale że cały kompleks jest jednym wielkim podsłuchem i urządzeniem, włącznie z masztem służącym za antenę.
Ambasada Rosyjska w Warszawie
Tymczasem sama rosyjska ambasada w Warszawie jest budynkiem najlepiej dostosowanym do podwójnej czy potrójnej roli w strukturze kremlowskiej dyplomacji. Przypomnijmy, że w połowie kwietnia europejskie media, powołując się na źródło kanału „Możem Objasnit’” w serwisie Telegram, publikowały informację o przynajmniej 182 antenach, jakie ambasady Putina w różnych krajach zainstalowały na swoich dachach, które to anteny mają zainstalowane urządzenia podsłuchowe. Dziennikarze telegramowego kanału wypatrzyli je m.in. dzięki zdjęciom z dronów. Najwięcej anten zaliczyła ambasada rosji w Brukseli co potwierdziłoby tezę Edwarda Lucasa, że struktury Unii Europejskiej są najbardziej podatne na inwigilację, skoro ich urzędnicy identyfikują się ze swoimi strukturami dalece mniej niż np. z administracją swoich krajów ojczystych (łatwiej zdradzić „Europę” niż kraj, którego paszport się posiada).
Tymczasem ambasada rosyjska w Warszawie ma jeszcze więcej przewag w konkursie na najlepsze miejsce do ukrywania tajemnic FSB niż reszta placówek dyplomatycznych Kremla.
Budynek specjalnego przeznaczenia
Ambasada FR w Warszawie znajduje się w pobliżu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, prezydenckiego Belwederu, siedziby Ministerstwa Obrony Narodowej, siedziby Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, CBA i innych rządowych instytucji.
Po pierwsze: budowa od zera
Gmach ambasady został wzniesiony w miejscu i w kształcie realizującym najśmielsze założenia KGB, albowiem powstawał w latach 50-tych w zupełnie zniszczonej, powojennej Warszawie i został on usadowiony według dowolnych potrzeb sowieckiego wywiadu i z założeniami dyscyplinowania i kontrolowania swojego wasala jakim była PRL. W państwach takich jak Francja, Czechosłowacja czy Rzym Sowieci i Rosjanie musieli polegać na istniejących już budynkach (np. dom bankiera w Pradze czy Pałac w Paryżu), zaś w zniszczonej polskiej stolicy konstruowali gmach idealny dla swoich celów.
Po drugie: specjalny architekt
Twórcą, który zaprojektował budynek, był sowiecki architekt Lew Rudniew, który projektował dla Józefa Stalina liczne obiekty o znaczeniu militarnym i ważnym z perspektywy bezpieczeństwa rosyjskiej władzy. Ten sam Rudniew projektował Pałac Kultury i Nauki, w którego podziemiach znajdują się pomieszczenia przeznaczone dla Armii Sowieckiej i realizujące różne cele wojskowe i polityczne ówczesnego Kremla. Ten sam Rudniew projektował Akademię Wojskową im. Frunzego w Moskwie, siedzibę stalinowskiego ministerstwa obrony, moskiewski uniwersytet czy siedzibę władz azerskiej socjalistycznej republiki sowieckiej w Baku. Wszystkie te budynki, znając założenia architektury tego okresu i wytyczne Stalina w sprawach bezpieczeństwa, mają rozległe bunkry i podziemia, trudno żeby akurat ambasada w Warszawie była tu wyjątkiem.
Po trzecie: sztuczne wzgórze
A propos podziemi. Ambasada rosyjska w Warszawie zbudowana jest na sztucznym wzgórzu, którego wzniesienie dawało poszerzone szanse na konstrukcję dodatkowych tuneli, schronów, magazynów czy innych miejsc na urządzenia i operacje niewiadomego pochodzenia.
Gdyby Rosjanie budowali taką konstrukcję dzisiaj, to mielibyśmy pełne podstawy do obaw o niezwykłym zastosowaniu budynku, ale gdy gmach wzniesiono w czasach największej paranoi samego Stalina także jego bezpośrednich następców, to możemy mieć pewność, że w podziemiach tej ambasady kryją się pomieszczenia obliczone na najdziwniejsze scenariusze.
Tajemnica jeszcze strzeżona
Człowiek racjonalnie myślący nie jest w stanie zgadnąć co przyszło do głowy stalinowskim decydentom, gdy instalowali w Warszawie podległą Moskwie władzę. Obecnie też nie czas na wydalenie z Polski ambasadora Rosji, bowiem ograniczyłoby to pole manewru polskiej dyplomacji, wywołało retorsje wobec polskich dyplomatów w Moskwie i wytrąciło nam kartę do gry w stosunkach międzynarodowych (już sama groźba wydalenia jest ciekawym instrumentem, warto go użyć w lepszym czasie). Ale w dłuższej perspektywie gdyby zaszła potrzeba pozbycia się albo Andriejewa albo któregoś z jego następców, należałoby pomyśleć o zajrzeniu do tamtejszych podziemi.
ZOBACZ TAKŻE TAJEMNICE PORWANYCH PRZEZ ROSJA UKRAIŃSKICH DZIECI:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/646331-w-oczekiwaniu-na-przejecie-takze-ambasady-rosyjskiej