Dziękuję wszystkim tym, którzy przez lata zabiegali o to, aby umocnić Polskę, przecież słabą, gdy wyszła zza „żelaznej kurtyny” w 1989 roku, gospodarczo „biedniutką” - mówił prezydent Andrzej Duda podczas Święta Narodowego 3 Maja na Placu Zamkowym.
„Nie ma w Polsce obcych panów” – jakże znamienny fragment 3–majowej pieśni historycznej, starej, z tamtych czasów. Fragment ukazujący istotę tego, o co walczono wówczas, tamte 232 lata temu i więcej. Dlaczego w ogóle przyjęto tamtą konstytucję? Czemu wypracowano to rozwiązanie? Śmiało można powiedzieć: od stuleci powtarzamy, że jesteśmy z niego dumni – my, jako Polacy – z wielkiego wspaniałego dzieła, myśli politycznej. Polskiej myśli politycznej! A przecież na wskroś nowoczesnej na skalę wówczas światową.
Przecież z dumą mówimy: to druga na świecie po amerykańskiej, zaledwie o cztery lata starszej, konstytucja. Amerykańska – 1787, polska – 1791. Pierwsza w Europie. Pierwsza taka! Tak rewolucyjna, tak niezwykła, o tak głębokiej myśli politycznej, tak nowoczesnej, na nowy sposób de facto ustawiająca ustrój państwa w skali ówczesnej Europy i świata.
Tak, jesteśmy bardzo z tego dumni, że mieliśmy wtedy konstytucję, która tak naprawdę ustanawiała w Polsce coś, co byśmy nazwali dzisiaj monarchią konstytucyjną. Ale taką monarchią, w której król odpowiadał przed konstytucją. Ale taką monarchią, w której konstytucja mówiła o narodzie jako suwerenie
— mówił prezydent Andrzej Duda. Podkreślił, że wręczając rano nominacje generalskie, przypomniał generałom, że „ta konstytucja mówiła o Wojsku Polskim jako o tarczy dla narodu”.
Dla narodu! Mówiła o tym, że Wojsko Polskie ma obowiązek narodu bronić, a obowiązkiem narodu jest być wojsku, żołnierzom wdzięcznym. Narodu! Narodu rozumianego wówczas nie tylko – tak jak wcześniej – jako ta klasa najwyższa, klasa absolutnie panująca, magnacka, szlachecka. Narodu pojmowanego także szerzej, bo do niego włączano wówczas również i mieszczaństwo. Ale również i po raz pierwszy zauważono włościaństwo. Jakże to było wtedy wszystko nowe!
I – jak niektórzy historycy mówią – właśnie dlatego, że było tak nowe, była to jedna z przyczyn, dla których ta konstytucja przetrwała tylko rok. Dlaczego z taką zapalczywością wrogowie Polski rzucili się na to, by zniszczyć tę Polskę, która taką konstytucję wtedy zaczęła mieć? Rzucili się dlatego, że oni mieli samodzierżawie, gdzie car był panem życia i śmierci swoich poddanych, gdzie lud był w istocie motłochem, a nie podmiotem. Ale zarazem ta konstytucja dla takich właśnie władców niosła obawę tego, że może namieszać w głowach podległym im narodom i że one mogą zażądać podmiotowości
—- przypomniał prezydent.
A poza tym bano się wówczas, że Polska, która w taki sposób będzie się przebudowywała, która w taki sposób upodmiotowi się na nowo, która w taki sposób ukształtuje na nowo te relacje, będzie na powrót państwem silnym mocą narodów wówczas ją tworzących, znowu będzie zajmowała należne jej miejsce w środku Europy, w jej sercu, stanowiąc tamę dla łapczywej pożądliwości ze wschodu i dla dążenia na wschód z zachodu. Że będzie ostoją prawdziwej wolności.
Akcentuję to „prawdziwej”, bo przypomnijmy sobie, pod jakimi hasłami przeciwko tej konstytucji i jej obrońcom stanęli tutaj ci, których nazywamy dzisiaj zdrajcami ojczyzny. To oni właśnie stawali pod hasłami zagrożonej wolności, to oni właśnie stawali w obronie liberum veto, które konstytucja znosiła – wielkiej wolności szlacheckiej – opowiadając drobnej szlachcie bzdury o tym, jak to ta wolność jest zagrożona. A w istocie chodziło o obronę przywilejów. O obronę różnego rodzaju często w brutalny sposób wcześniej wydartych ojczyźnie bogactw czy po prostu możności. Wydartych w różnych momentach, kiedy ta ojczyzna była słaba, kiedy królowie poszukiwali wsparcia i wtedy zmuszeni byli oddawać część z ważnych spraw ojczyny i jej majętności w ręce łapczywych możnowładców, dla których nie miało znaczenia to, gdzie żyją – ważne było to, by mieć bogactwo; ważne było to, by władać nad innymi
— dodał, wskazując na przyczyny rozłamów, jakimi obce siły posługiwały się w tamtym czasie.
To właśnie oni prowadzili do butwienia i stopniowego niszczenia Rzeczypospolitej – tamtej Rzeczypospolitej Obojga Narodów, która wcześniej była tak wielka; która wcześniej była w stanie bronić sąsiadów, jak choćby pod Wiedniem, odpierając nawałę turecką; która była w stanie bronić Europy.
Nie udało się tamtej Rzeczypospolitej uratować, mimo tego że mądrzy przedstawiciele narodów właśnie tamtej Rzeczypospolitej chcieli. Tak bardzo tego pragnęli. Nie udało się jej obronić. Nie udało się obronić tej prawdziwej wolności, jaką jest życie we własnym państwie, w którym decydujesz o sobie, wspólnie o swoich sprawach. W którym nie ma obcych panów właśnie
— mówił prezydent.
Popatrzcie na wszystkie te lata historii, kiedy jesteśmy z tej naszej konstytucji tak bardzo dumni. Z jej nowatorstwa, z jej świetności, z jej nowoczesności. 232 lata! Ale teraz popatrzmy, jak długo ta Polska pod tą konstytucją – że tak umownie teraz powiem – była rzeczywiście wolna. Otóż wyobraźcie sobie, że zaledwie przez 59. Licząc od 1791 roku do trzeciego rozbioru Polski – cztery lata. Licząc potem od 1918 roku do 1939 roku – 21 lat. W sumie 25. I licząc teraz, od 1989 roku, 34 lata. Razem 59 lat. 59 lat na 232! O, jakże to mało! O, jakże to boleśnie mało dla całych długich pokoleń Polaków od 1791 roku
— podkreślił prezydent, wskazując na kontekst aktualny, na „34 lata wolnej, suwerennej, niepodległej Polski”.
W swoim wystąpieniu Andrzej Duda odniósł się do faktu, że Polska od 1989 roku jest państwem wolnym.
Co roku wielokrotnie - realizując z państwa wyboru urząd prezydenta Rzeczypospolitej - niemalże na kolanach dziękuje wszystkim tym, którzy przez pokolenia o tą wolną Polskę walczyli, także pokoleniu moich rodziców, ludzi „Solidarności”, dzięki którym odzyskaliśmy tę wolność, suwerenność, niepodległość w 1989 roku
— mówił prezydent.
Dziękuję z tego miejsca wszystkim tym, którzy przez lata zabiegali o to, by tę Polskę umocnić, przecież słabą, gdy wyszła zza „żelaznej kurtyny” w 1989 roku, gospodarczo biedniutką, z tak strasznymi kompleksami, ze starym, często zniszczonym przemysłem, Polskę, która była jednocześnie tak łapczywym kąskiem, z 38 milionowym społeczeństwem - ogromnym jak na skalę europejską, z jej niezwykłym położeniem w sercu Europy, z jej wielkością 312 km2, z niezwykłą szansą rozwojową, jaką zawsze, od wieków w sobie nosi, która pozwoliła być jej tą wielką II Rzecząpospolitą
— podkreślał Andrzej Duda.
Ta konstytucja mówiła o Wojsku Polskim jako tarczy dla narodu. Wojsko Polskie ma obowiązek narodu bronić, a naród ma obowiązek być Wojsku Polskiemu wdzięcznym. Narodu rozumianego wówczas nie tylko jako klasa najwyższa, klasa absolutnie panująca, magnacka, szlachecka. Narodu pojmowanego szerzej, bo do niego włączano mieszczaństwo, ale również pierwszy raz zauważono włościaństwo. Jakże to było wówczas nowe. Historycy mówią, że dlatego, że było to tak nowe, było to przyczyną tego, że ta konstytucja przetrwała tylko rok, dlaczego była niszczona, rzucili się dlatego, że oni mieli samodzierżawie, gdzie car był panem życia i śmierci swoich poddanych, gdzie lud był motłochem, a nie podmiotem. Zarazem ta konstytucja dla tych władców niosła obawę tego, że może namieszać w głowie podległym im narodom, że one mogą zażądać podmiotowości
– zaznaczył.
Bezpieczna Polska
Prezydent dziękował również tym, którzy zabiegali o to, aby Polska była bezpieczna, jak najmocniejsza i jak najbardziej zamożna.
Wszystkim tym, którzy czynili to odpowiedzialnie
— mówił.
Dziękuje tym, którzy Polskę reformowali, zmieniali, usuwając pokłady tego złego, co zostało po latach zniewolenia, zależności, od wielkiego koszmaru ze wschodu, od Związku Sowieckiego, od ruskości, od ruskiego miru
— dodał.
Dziękuję wszystkim tym, którzy odpowiedzialnie podejmowali decyzje i parli w kierunku wstąpienia Polski do NATO i UE. Tak, kto wie, czy z punktu widzenia naszej suwerenności, niepodległości, nie były to jedne z fundamentalnych decyzji? Żeby stać się polityczną częścią wolnego zachody, by stać się militarną częścią wielkiego, potężnego Zachodu. Mieliśmy fatalne doświadczenia historyczne. Wszystko wskazuje na to, że to się zmieniło i nigdy więcej nie wróci. Dziś art. 5 NATO gwarantuje bezpieczeństwo, bo gwarantuje sojusznicze wsparcie. Jego uzewnętrznieniem jest obecność sił NATO w Polsce, armii USA i innych państw w miejscach najbardziej wrażliwych, także w okolicach polsko-ukraińskiej granicy, za którą Rosja toczy brutalną, agresywną wojnę przeciwko niepodległej, suwerennej Ukrainie
– zwrócił uwagę prezydent dodając, że to, co działo się na Ukrainie w 2014 roku i to, co dzieje się teraz przez działania Rosji, przypomina rozbiory Polski.
Zagarnięcia kolejnych części ziemi. Dziś na szczęście wokół Ukrainy są tacy, który jej pomagają, by mogła odeprzeć straszliwego agresora. Dziękuję, że jesteśmy krajem, który wspiera ukraińskich sąsiadów. Dziękowałem wam rok temu, moi rodacy, za wsparcie, które udzielacie sąsiadom z Ukrainy. Dziękuję za to jeszcze raz z całego serca. Jesteśmy dziś z USA, z Zachodem, bo jesteśmy Zachodem. Także i politycznie. Coś nas z USA łączy. Może właśnie od tamtych dwóch konstytucji należy patrzeć, przez pryzmat tego, dlaczego zostały przez naszych rodaków uchwalone. Dla wolności, której chcieli Amerykanie i my, Polacy. Ten złoty klucz ustrojowy wolności, jaką były nasze konstytucje, dla USA okazał się kluczem do rozwoju, do wzrostu na skalę światowego mocarstwa
– mówił prezydent Duda.
U nas z tym trudniej, ale wierzę w to, że dobra przyszłość przed nami. Mówię o tym po to, by powiedzieć, że to kwestia odpowiedzialności polskich władz, ale także wszystkich pokoleń – obecnych i kolejnych. Za Polskę, polskie sprawy. Tutaj może istnieć i przetrwać państwo silne. Państw słabe będzie podległe - historia jednoznacznie to pokazuje. Więc albo kolejne pokolenia i kolejni politycy przychodzący prowadzić sprawy RP będą budowali RP silna, niepodległą, suwerenną, albo nie będzie to w istocie nasza Polska. Albo będzie to Polska, gdzie są inni panowie - nie zaproszeni, nie wezwani, przybywający do nas na naszą prośbę, na mocy zawartych sojuszy. Ale nieproszeni goście, obcy panowie, których chciano z Polski wyrzucić, a którzy panoszyli się przez większość XVIII wieku po to, by Polskę zniszczyć. To nasza wielka odpowiedzialność. Mówię nasza, bo na szczęście jesteśmy dziś krajem demokratycznym, krajem, gdzie władza zależy od decyzji narodu, upodmiotowionego w tamtej konstytucji 3 maja, który jest zapisywany w każdej kolejnej konstytucji niepodległej Polski, jako suweren. Ten, który decyduje. No więc niechże decyduje. O to do was apeluję! Byście realizowali naszą demokrację, byście brali udział w wyborach – wszystkich
— dodał.
mly/wPolityce.pl/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/645024-prezydent-albo-silna-rp-albo-nie-bedzie-to-nasza-polska