„Był tak naprawdę człowiekiem pani Merkel i Putina w tej Brukseli, dlatego tytuł filmu też jest trafny” - mówi portalowi wPolityce.pl o Donaldzie Tusku europoseł PiS Bogdan Rzońca. „Jest to ktoś, kto za wszelką cenę chce zrobić karierę, a tą ceną płaconą przez niego i wliczaną w koszty jest również to, że osłabia pozycję Polski na arenie międzynarodowej, jak również gospodarczą” - tak byłego szefa RE ocenia inny europarlamentarzysta PiS, Kosma Złotowski.
„Na tych zdjęciach i w tym towarzystwie jest zawsze uśmiechnięty”
TVP wyemitowała wczoraj film Marcina Tulickiego „Ich człowiek w Brukseli”. Była to kontynuacja reportażu „Nasz człowiek w Warszawie” poświęconego relacjom rządu Donalda Tuska z reżimem Władimira Putina oraz naiwnej i błędnej polityce Tuska i PO wobec putinowskiej Rosji. Nowy film dotyczy stosunku byłego premiera RP, a w latach 2014-2019 szefa Rady Europejskiej do UE - zwłaszcza Niemiec, i w pewnym sensie także Rosji.
O ocenę informacji zawartych w filmie poprosiliśmy europosłów PiS: Bogdana Rzońcę i Kosmę Złotowskiego.
Jest to dobrze zrobiony film, w oparciu o dowody, dokumenty. To dobrze, że to pokazano, że ten film miał właśnie taki kształt. Dokumenty, ale i uściski, radość Donalda Tuska w towarzystwie Angeli Merkel i w towarzystwie Putina. To wszystko pokazuje, jak naprawdę było w polityce Donalda Tuska i co było najważniejsze. Bo on na tych zdjęciach i w tym towarzystwie jest zawsze uśmiechnięty
— ocenia Rzońca.
To bardzo przydatna antologia wydarzeń z polityki prowadzonej przez pana premiera Donalda Tuska. Ewidentnie pokazuje, że jest to ktoś, kto za wszelką cenę chce zrobić karierę, a tą ceną płaconą przez niego i wliczaną w koszty jest również to, że osłabia pozycję Polski na arenie międzynarodowej, jak również gospodarczą
— mówi Złotowski.
Zdaniem europosła Bogdana Rzońcy, Donald Tusk swoimi działaniami w Brukseli skompromitował Polskę np. wówczas, kiedy dokonywał się brexit.
Był polskim politykiem i nie udało mu się kompletnie nic osiągnąć jako przewodniczącemu Rady Europejskiej w procesach ustawodawczych
— wskazuje polityk PiS z okręgu podkarpackiego.
Był po prostu marionetką w rękach Niemiec i robił to, na co pozwoliła mu Angela Merkel, więc nic oryginalnego nie był w stanie wymyślić. Niestety, również dosyć często mówił źle o Polsce albo wręcz zapowiadał, że musimy liczyć się z tym, że jeśli np. nie wypełnimy kwot związanych z uchodźcami, to po prostu spotkają nas kary
— ocenia Bogdan Rzońca.
„To chyba postawa wynikająca z kultury spod zaborów”
Stosunek Tuska do Polski podczas pełnienia urzędu szefa RE był o tyle ciekawy, że inni politycy i urzędnicy na wysokich stanowiskach w Brukseli - jak np. przewodnicząca KE Ursula von der Leyen - działają raczej jak najbardziej na korzyść własnych krajów.
Ursula von der Leyen na korzyść Niemiec, a poprzedni przewodniczący – Jean-Claude Juncker – na korzyść swojego kraju, starając się odsunąć od Luksemburga oskarżenia o to, że Luksemburg jest rajem podatkowym
— odpowiada europoseł Złotowski.
Istnieje bardzo wiele dowodów, iż Ursula von der Leyen chce Unii Europejskiej pod przywództwem Niemiec. Z kolei kanclerz Scholz, kiedy obejmował urząd, powiedział wprost, że chce stworzyć federalne państwo europejskie
— mówi Bogdan Rzońca.
Skąd u Donalda Tuska postawa wobec własnego kraju tak bardzo odmienna od postawy urzędników unijnych reprezentujących np. Niemcy?
Jest takie poczucie wśród niektórych polskich polityków, że sama Polska nic nie znaczy i będzie znaczyć coś tylko wówczas, gdy zwiąże się z kimś silniejszym. To chyba postawa wynikająca z takiej kultury spod zaborów. Nam chodzi właśnie o to, aby unikać takiego podejścia
— ocenia Kosma Złotowski.
Donald Tusk przyjechał do polskiej polityki z powrotem, aby pomóc Scholzowi i Merkelowej stworzyć państwo europejskie. Jest mu obojętne, co zadzieje się w Polsce. Chce zbałamucić Polaków w nadchodzących wyborach do parlamentu, aby stworzyć państwo, jakiego chce Scholz, Merkelowa czy von der Leyen. To jest ten liberalizm europejski i lewicowość europejska. Swoje korzenie ma zresztą jeszcze w leninizmie, bo to Lenin mówił, że Europa będzie Europą rad, a nie Europą ojczyzn. Najgorsze historyczne wydarzenia przychodzą mi więc na myśl, kiedy myślę o tym, co Donald Tusk robił w Brukseli i po co powrócił do polskiej polityki
— odpowiada europoseł Bogdan Rzońca.
„Człowiek pani Merkel i Putina”
Oprócz polityki Donalda Tuska wobec Niemiec ważna jest również ta, którą prowadził wobec Rosji.
Polityka Donalda Tuska wobec Rosji była funkcją jego polityki wobec Niemiec. Berlin utrzymywał wówczas doskonałe stosunki z Moskwą, wychodząc z założenia, że jeżeli Rosję można zmienić, to wyłącznie przez handel i współpracę
— ocenia Złotowski.
W związku z tym warunkiem podniesienia pozycji polskiego premiera było utrzymywanie doskonałych stosunków z Rosją, mimo tego że już przecież od 2008 roku, czyli od inwazji na Gruzję, wiadomo było, w którym kierunku polityka rosyjska będzie się poruszać. Donald Tusk, zamiast ostrzegać, robił to, czego oczekiwali od niego Niemcy. A Berlin oczekiwał, aby – po pierwsze – nie ostrzegać, po drugie – mimo wszystko dobrze z Rosją współdziała
— dodaje europoseł z Bydgoszczy.
Był tak naprawdę człowiekiem pani Merkel i Putina w tej Brukseli, dlatego tytuł filmu też jest trafny
— ocenia politykę Tuska Bogdan Rzońca.
W czasach, kiedy Donald Tusk mówi co innego niż jeszcze kilka lat temu, dobrze jest pokazywać fakty, które miały miejsce i które zaprzeczają tym jego nowym opowieściom. Dlatego bardzo dobrze, że ten film się ukazał
— podkreśla Złotowski.
Czy Donald Tusk będzie kontynuował swoją politykę wobec Niemiec i Rosji, jeśli ewentualnie powróci do władzy?
Wobec Niemiec tak, wobec Rosji – zobaczymy, jak ukształtuje się polityka Berlina wobec Moskwy. Z jednej strony mamy do czynienia z szokiem opinii publicznej, a z drugiej – ze strony niemieckich władz widać chęć przeczekania tego szoku i powrotu do dobrych stosunków z Federacją Rosyjską, które dla RFN były bardzo intratne
— wskazuje bydgoski europarlamentarzysta.
CZYTAJ TAKŻE:
Not. JJ
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/644690-europoslowie-tusk-czlowiek-putina-i-merkel-w-brukseli