Większość teorii spiskowych prędzej, czy później okazuje się prawdą. Tak samo będzie z opowieścią, iż Unia chce zmusić nas do jedzenia robaków. Jaśnie oświeceni, postępowi europejscy Europejczycy wyśmiewają to twierdzenie: ha, ha ha patrzcie jaka wsiowa ciemnota, w jakie bzdury wierzą płaskoziemcy jedni. Nic dziwnego, że wygrywa prawica, skoro takie ciemne masy głosują.
4,5 miliona Polaków ma wykształcenie podstawowe lub niepełne podstawowe, 60 procent z nich nie pracuje, dwie trzecie nie czyta absolutnie nic. To oni w większości popierają PiS i to oni zdecydują o przyszłości państwa, narodu i młodzieży, w tym tej najlepszej, elity
— pisze czystej krwi Europejczyk, przedstawiciel owej najlepszej elity Tomasz Lis.
Oczywiście to zwykłe brednie są, ale warte przytoczenia, bo pokazują pogardę jaką dla ludzi mają postępowi znawcy świata i jak wyszydzają ich całkiem racjonalne obawy. Robią to tak, by człowiek krępował się o nich nawet wspomnieć, bo w towarzystwie wykształconych i oświeconych rechot go tylko spotka. Tymczasem to tacy jak Lis, zaludniający TVN, Wyborczą, czy Onet wierzą w uchodźców z Afganistanu w Puszczy Białowieskiej, którzy z kotem 4 dni z Kabulu szli, a nawet tydzień w lutym rzeką płynęli i przez słomkę spod wody oddychali. Bali się wyjść, bo zostaliby zabici - leśnicy już mieli wykopane dla nich masowe groby. To ludzie, którzy uważają, że przyklejenie się do jezdni albo ściany, jak jaki idiota całkowity, jest właściwą formą walki z mniemanym globalnym ociepleniem.
Was Drodzy Czytelnicy wyszydzą jednak z powodu całkiem racjonalnych, wynikających z doświadczenia i analizy otaczającej rzeczywistości, obaw. Czy możliwe jest, by Unia chciała swych poddanych zmusić do jedzenia robactwa? Ja twierdzę, że tak i właściwie już to robi.
Od 2021 roku na rynek są dopuszczone w różnych postaciach - larwy mącznika i szarańczy wędrownej. W styczniu 2023 do menu wprowadzono larwy pleśniakowca lśniącego, a wietnamska firma Cricket One dostała zezwolenie na sprzedaż proszku ze świerszcza domowego, który może być dodawany do produktów i półproduktów jak makarony, pieczywo, mieszanki do wypieków, herbatniki sosy, wyroby ziemniaczane, zupy, zupy w proszku, przekąski etc. Unijne rozporządzenie mówi jakie ilości proszku ze świerszcza mogą być w 100 gramach tych produktów.
Produkty bez oznaczenia
Jednocześnie Unia nie chce w żaden specjalny sposób oznaczać produktów ze składnikami pochodzącymi z owadów. Stlella Kyriakides, unijna komisarz ds. zdrowia i bezpieczeństwa żywności oficjalnie oznajmiła, że Unia nie ma zamiaru zmuszać firm do oznaczania produktów, które zawierają robaki.
Komisja (Europejska - przyp. red.) nie rozważa obecnie dodatkowych wymogów dotyczących etykietowania żywności zawierającej owady, ponieważ istniejące ramy prawne gwarantują, że konsumenci są informowani o składnikach żywności
— odpowiedziała na zapytanie trzech europosłów.
Chodzi więc o to, by informacja o robakach była jak wszystkie inne składniki podana maleńkim druczkiem, czytelnym tylko pod lupą a i tak może być ukryta, zmanipulowana przez nazwy. Zamiast proszek ze świerszcza domowego wystarczy dać łacińską nazwę acheta domesticus.
Eurokraci twierdzą, że konsumenci mają wybór. To oczywiście zwykłe kłamstwo. Jeśli chodzi o owady sprzedawane jako coś do jedzenia jak wspomniane larwy pleśniakowca lśniącego, czy mącznika, to rzeczywiście każdy wie co kupuje, a potem je. Zupełnie inaczej jest natomiast z proszkiem, czy owadem w jakiejkolwiek konsystencji, który może być do produktów, półproduktów dodawany.
Wyboru można dokonać tylko wtedy, gdy ma się wiedzę. Europejczycy zaś mają być oszukani, bo mało kto sprawdza na wszystkich produktach, co jest małym druczkiem napisane. Mało tego - nikt nie będzie podawał składników w miejscach gdzie się sprzedaje potrawy. Nikt nie pyta o skład makaronu w restauracji, nikt się nie dowie co jest w sosie na stołówce wojskowej, szkolnej szpitalnej etc. Nikt nie będzie wiedział co mu zaserwowano w samolocie, pociągu, gdziekolwiek. Unią rządzą kłamcy i oszuści i trzeba mieć tego pełną świadomość Wmuszą w nas robactwo chcemy czy nie chcemy.
Kolejnym etapem zmuszenia nas do jedzenia robactwa będzie wydanie dyrektywy o tym, ile owych składników pochodzących z owadów mają zawierać produkty takie to, a takie. Wyznaczą normy na kształt tych określających, ile musi być biokomponentów w paliwach. I tak nagle okaże się ze mąka taka, czy siaka ma zawierać tyle i tyle proc. proszku ze świerszcza. Nie wierzą Szanowni Państwo?
Granice absurdu
Nie ma dość głupiej, idiotycznej rzeczy, której by tam, na owym Zachodzie w imię postępu nie wymyślili i nie wprowadzili. Ludzie którzy chcą opodatkować krowie bąki, bo uważają, że przynoszą one zagładę planety, to nie tylko durnie, ale też fanatycy, osobnicy przekonani o własnej wyższości, aroganci, o totalitarnych zapędach, którzy chcą innym życie układać. A ciemna masa ma się słuchać. Ułożą tez tej ludzkiej masie menu.
Przeanalizujmy ową kwestię robactwa i odpowiedzmy sobie na kilka bardzo prostych pytań. Czy ludzie o odmiennej orientacji intelektualnej i kulinarnej, powiedzmy tacy jak Sylwia Spurek, mogą być znaczącą siłą w Unii i jej instytucjach? Tak mogą, czego dowodem jest obecność tych, którzy wierzą w 77 płci i to, że mężczyźni mogą rodzić dzieci. Czy w Unii i jej instytucjach może naleźć się dość karierowiczów bez kręgosłupa, którzy przegłosują każdy idiotyzm, który tacy jak Spurek wymyślą. Tak. Dowodem na to jest obecność w Parlamencie Europejskim takich towarzyszy jak Miller, Cimoszewicz, Belka, czy Jourova. Albo Jarubas - taki ludowiec, który chce, by polskie lasy pod zarząd Brukseli oddać. Oni wszystko przegłosują.
Czy eurokraci są dość skorumpowani, by jakaś firma hodująca robactwo i handlująca nim załatwiła sobie dyrektywę określającą obowiązkową zawartość składników pochodzących z owadów w produktach do jedzenia? Oczywiście, że są dość sprzedajni, zepsuci zakłamani, by za pieniądze, czy coś tam załatwić wszystko. Dowodem są ostatnie wielkie afery korupcyjne w Parlamencie Europejskim. Blisko połowa komisarzy Unii jest, czy była zamieszana w różne skandale także korupcyjne jak choćby Jourowva, czy prawdziwy czempion afer finansowych komisarz ds. sprawiedliwości Belg Didier Reynders.
Jest jeszcze jedna bardzo istotna kwestia natury aksjologicznej. W oficjalnych dokumentach Światowej Organizacji Zdrowia WHO, Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności EFSA i innych unijnych agencji, mowa jest o konieczności zastępowania mięsa białkiem z laboratoriów i pochodzącym od owadów. Określa się też ile kalorii, jakie składniki i ile ich trzeba dostarczyć osobnikowi ludzkiemu.
Dla urzędników tych organizacji nie jesteśmy ludźmi, wolnymi obywatelami, ale trzodą hodowlaną, której należy zapewnić odpowiednią ilość określonej paszy. Stąd ta wielka promocja sztucznego białka z fabryk, czy wszelkich świństw jak robactwo, byle zawierały odpowiednie składniki odżywcze.
Eksperymenty na dużą skalę przeprowadza się na dzieciach w przedszkolach w Niemczech, Holandii i Wielkiej Brytanii. Dzieci nie mają bladego pojęcia, co im się podaje do jedzenia. Łatwo też krok po kroku przełamywać u nich tabu. Dzieci to tabula rasa -czysta karta, więc można te kartę dowolnie zapaskudzić.
Wszystkie badania, zarówno dorosłych, jak i dzieci, wskazują, że całe owady są odrażające, ale zmielone owady w żywności są bardzo akceptowalne.
— opowiada gazecie/portalowi inews Verity Jones z Uniwersytetu Zachodniej Anglii, która prowadzi eksperymenty na dzieciach w Walii. Ta kobieta chce także, by w szkołach prano dzieciom mózgi opowieściami o zgładzie klimatycznej, by te wymuszały na rodzicach zmianę diety. Eksperymenty w walijskich szkołach prowadzą wspomniany Uniwersytet Zachodniej Anglii oraz Uniwersytet Cardiff.
Nie miejmy złudzeń. Robactwo będzie w nas wmuszane w postaci różnych pasz. Stopniowo wprowadzane będą zakazy hodowli zwierząt i połowu ryb. Mięso będzie tak opodatkowane, że stanie się towarem luksusowym. Władcy i właściciele świata zniszczą nasza kuchnię, obyczaje tradycje kulinarne - całą wielką kulturę związaną z jedzeniem zdobywaniem go (polowania, połowy, zbieranie, uprawy) przygotowywaniem, biesiadowaniem. Będziemy karmieni paszą, a drony jak w Szwecji będą kontrolowały, czy aby nie nielegalnie grillujemy i sprowadzamy na świat zagładę ocieplenia.
Nie chodzi więc tylko o to, co tak naprawdę jemy, ale o wielką część naszej wolności, kultury, tożsamości. Nie możemy patrzeć na to co jest dziś, tylko w przyszłość i przewidywać co unijni szaleńcy i fanatycy z sekty klimatycznej wymyślą za lat 5, czy 10. Jedynym sposobem powstrzymania ich, jest radykalne odrzucanie ich pomysłów i nakazów. Jesteśmy we wspólnym europejskim rynku i nie możemy zabronić w Polsce sprzedaży dopuszczonych na unijny rynek produktów z robakami. Ale mamy prawo zażądać od producentów specjalnego oznaczania takich produktów. Musi być jak na papierosach. Informacja o robakach powinna zajmować pół opakowania produktu i zawierać zdjęcie owada, który mamy jeść.
Nie wolno się oglądać na Unię, niech tam wrzeszczą, niech łapówki muszą oddawać. Sojusznikiem będą Włochy. Mądra i odważna premier Giorgia Meloni nie pozwoli zniszczyć wielkiej kultury i tradycji kuchni włoskiej. Włoski rząd wydał już dekrety zabraniające używania „mąki” ze świerszczy do typowych dań włoskich. Trzeba zrobić to, co rząd włoski tylko jeszcze bardziej radykalnie, odważnie i stanowczo.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kulinarno-polityczne rozważania przy świątecznym stole, czyli dlaczego nie chcę jeść mąki ze świerszczy
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/642853-czy-unia-bedzie-chciala-nas-zmusic-do-jedzenia-robactwa-tak